Co jednak najbardziej może zadziwiać z perspektywy XXI wieku to fakt, że człowiek tak naprawdę sam nie decydował o swoim losie, decyzja o którym należała tak naprawdę do rodziców. Nawet biorąc poprawkę na krzywe zwierciadło zastosowane w Skąpcu przez Moliera – taki obraz nadal dziwi, niepokoi i nieco wręcz przeraża. Co ciekawe, takiemu podporządkowaniu podlega zarówno córka, jak i syn, który – wydawałoby się – miał w tamtych czasach większe pole do samostanowienia. Przy tym wszystkim widać jasno, że – przynajmniej w kręgach arystokratyczno-szlacheckich – małżeństwa bardzo rzadko miały cokolwiek wspólnego z miłością. Były to najczęściej związki zawierane dla zysku rodzin, najczęściej czysto finansowego lub związanego z prestiżem. Niestety młodzi często skazywani byli na ożenek z partnerami lub partnerkami, których w ogóle nie znali, nie mówiąc już o kochaniu. W Skąpcu widzimy kilkoro młodych, którzy starają się zerwać z tak niedorzecznym porządkiem społecznym, widzimy również jak ciężko jest im tego dokonać i że muszą uciekać się do zagrań nieuczciwych, nieczystych i przede wszystkim mało szlachetnych i niewiele mających wspólnego z ich arystokratycznym urodzeniem (kradzież i szantaż), by skłonić Harpagona do przełamania się w kwestii przyzwolenia na to, by młodzi postępowali w zgodzie z własnymi sercami.
Obyczajowość w Skąpcu Moliera przedstawiona jest jako niemalże despotyczna, niemożliwa do przełamania w uczciwy sposób władza rodziców nad dziećmi. Równie trudne do ominięcia wydają się sztywne reguły zachowania się w przypadku zakochania i poznawania się dwojga młodych zanim będą mogli się pobrać. Z dzisiejszego punktu widzenia wszystkie te obserwacje brzmią i wyglądają nierealnie, ale pamiętać należy, że Molier nie był fantastą – w swoich dziełach opisywał rzeczywistość taką, jaka była w rzeczywistości, ubarwiając ją jedynie humorem i fabułą.