Bardzo trudno jest doprowadzić do sytuacji, w której wszyscy członkowie danego społeczeństwa posiadaliby ten sam status majątkowy i czuliby się pod tym względem dobrze. Ludzie różnią się od siebie i choć powinni posiadać takie same prawa, to jednak nadal pozostanie wiele różnic. Na przestrzeni wieków, podziały te prowadziły do wielu konfliktów, z którym wiele kończyło się niestety rozlewem krwi na wielką skalę.
W Przedwiośniu Stefan Żeromski starał się uchwycić całą problematyczność i zawiłość swojego czasu, czyli początku XX wieku. I wojna światowa, rewolucja bolszewicka, odzyskanie przez Polskę niepodległości i budowa jej aparatu państwowego – wszystkie te procesy miały swój oddźwięk w życiu przeciętnych ludzi. Cezary Baryka na początku powieści daje się zwieść komunistycznym ideom, które postulowały zakończenie wyzysku klas robotniczych i oddanie władzy w ręce ludu. Ta zmiana ról miała jednak nastąpić w sposób krwawy i brutalny, o czym Cezary dowiaduje się w niedługi czas potem. Biedni czuli się uciskani i wykorzystywani przez bogatych i jedyną drogą wyjścia, jaką widzieli, była przemoc. Bogatym natomiast zależało w dużej mierze na gromadzeniu coraz większych fortun, w związku z czym nie czuli potrzeby poprawy warunków pracy.
Na terenach polskich nałożyły się na to wcześniejsze podziały, które oddzielały szlachtę od mieszczaństwa i proletariatu. Przedwiośnie jest wielkim ostrzeżeniem Żeromskiego, że owszem, problem nierówności społecznych należy próbować rozwiązać, ale na pewno nie drogą rewolucyjną, gdyż ta niesie ze sobą tylko biedę, głód i jeszcze większą niesprawiedliwość. Cezary Baryka zrozumiał to, kiedy widział trupy leżące na ulicach rodzinnego miasta, kiedy doświadczał głodu i nędzy, którą pogłębiła rewolucja, którą wcześniej popierał. Z tego powodu, po przyjeździe do Polski, nie był już w stanie jednoznacznie opowiedzieć się po stronie tamtejszego środowiska komunistycznego, dla którego rewolucja nadal była abstrakcyjnym pojęciem, wyidealizowanym przez propagandę bolszewicką.
Innym przykładem na to, jak niesprawiedliwość społeczna może doprowadzić do tragedii jest powstanie Bohdana Chmielnickiego opisane przez Henryka Sienkiewicza w powieści Ogniem i mieczem. Kozacy jako grupa społeczna byli bardzo źle traktowani przez książęta Rzeczypospolitej. Mieli wybór – albo zaciągnąć się do regularnej armii polskiej – albo zdać się na łaskę losu i skazać na lekceważenie i pogardę ze strony arystokracji. Po wielu latach narastania niepokojów społecznych, miara się przebrała i wybuchło powstanie, na którego czele stanął Chmielnicki. Konflikt miał katastrofalne skutki dla Rzeczypospolitej, zarówno militarnie, gospodarczo i politycznie. Był pierwszym z serii wydarzeń XVII wieku, które nadwątliły wielkomocarstwową potęgę Polski i ponad sto lat później doprowadziły do rozbiorów.
Nietrudno dziwić się ludziom, którzy są sfrustrowani tym, że żyją w nędzy, w czasie, kiedy obok nich inni pławią się w luksusach. Nie można natomiast doprowadzać do sytuacji, w której problemy takie rozwiązywane będę przy pomocy siły, ponieważ nie stanowi ona żadnego rozwiązania, a doprowadzi jedynie do jeszcze większego cierpienia. Literatura przestrzega nas przed tym na wiele sposobów i pozostaje mieć nadzieję, że wyciągniemy z niej, jako społeczeństwo, lekcje na przyszłość.