Kształt państwa polskiego oraz losy jego narodu to temat bardzo często poruszany w rodzimej literaturze, zwłaszcza w epokach, gdy tej wolności rzeczywiście brakowało. Literatura II wojny światowej, a zwłaszcza trwających sto dwadzieścia trzy lata zaborów obfituje w rozmaite dywagacje na tematy narodowe. Wiele z tych dzieł stało się kanonem literatury narodowej, dzięki którym do dzisiaj możemy zastanawiać się nad kształtem naszego państwa a także swoim własnym partykularnym miejscem w jego skomplikowanych trybach.
Stanisław Wyspiański w swoim legendarnym dramacie, pt. Wesele zastanawiał się nad losem swojego ukochanego narodu. Bolał nad tym, że od ponad wieku Rzeczpospolita Polska pozbawiona jest wolności, niepodległości i suwerenności. Kochał ją jednak nadal i uważał, że należy o nią walczyć. Dogłębnie w swoich dziełach współczesną mu sytuację Polski i zastanawiał się nad tym, co decyduje o tym, że wciąż nie może powrócić ona na mapę Europy, a Polacy właściwie przestali już walczyć i stracili jakąkolwiek nadzieję na poprawę swojej sytuacji. Wesele można rozumieć raczej jako osądzenie zastanego stanu rzeczy i duchowości Polaków niż jako sen o wymarzonym kraju, choć takie wątki na pewno też dałoby się odnaleźć w tym wielkim dziele.
Wyspiański skupia się jednak na tym, by pokazać to, dlaczego Polacy nie są w stanie odzyskać niepodległości. Jego zdaniem jest to kwestia braku porozumienia pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi, który uniemożliwia wspólną walkę. Tylko zaś taka walka ma sens, tylko taki opór ma szansę odegrać rzeczywistą rolę w oczach zaborców. Szlachta jednak pogrążona była w inercji końca wieku, filozoficznym i duchowym poczuciu schyłku. Nie chciała ponadto współpracować z chłopstwem, mając chłopów nadal za klasę ludzi niżej urodzonych i niewartych uwagi. Chłopstwo nadal nie mogło wybaczyć szlachcie wieków krzywd i wyzysku, za które nikt nie czuł się odpowiedzialny i nikt nie przepraszał.
To wszystko doprowadziło do społecznego chaosu, w którym teoretycznie wszyscy pragnęli niepodległości, ale nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za wyciągnięcie ręki na zgodę i rozpoczęcie tym samym działania mającego na celu rzeczywistą walkę, która wreszcie miałaby szansę na powodzenie.
W Przedwiośniu Stefan Żeromski również konfrontuje marzycielskie i idealistyczne wyobrażenia patriotów o Polsce, która wreszcie odzyskuje niepodległość, z brutalną rzeczywistością. Seweryn Baryka, ojciec głównego bohatera powieści, wraca z frontu I wojny światowej i namawia syna do powrotu do kraju przodków, który właśnie powrócił na mapę Europy po stu dwudziestu trzech latach nieobecności. Cezary w końcu ulega ojcu, choć z Polską nie czuje żadnego związku. Daje się jednak nabrać na opowieści ojca o tym, jak nowoczesnym krajem jest Polska i że wkrótce każdy będzie tam bogaty.
Symbolem tej nowoczesności mają być szklane domy, szybkie w budowie, tanie, pięknie i nowoczesne mieszkania. Po samodzielnym dotarciu do Polski, Cezarego czeka jednak rozczarowanie. Szklanych domów nie ma nigdzie, a Polska jawi się jako jeden wielki chaotyczny plac budowy, po którym przewalają się tłumy ludzi wędrujących z jednego końca świata na drugi, w poszukiwaniu swojego miejsca. Nie mniejszy chaos panuje w polityce, nad Polską wisi cały czas ryzyko wojny z bolszewikami, a także rewolucji, której starają się zapobiegać politycy.
Widzimy więc w powieści Żeromskiego brutalną konfrontację. Owszem – wydaje się mówić autor – odzyskanie niepodległości to wielka rzecz, lecz tak naprawdę to dopiero początek ciężkiej pracy nad kształtem nowego państwa, ukochanej ojczyzny, którą po 1918 roku Polacy wreszcie mogli formułować według swoich potrzeb i marzeń. Nic jednak, żaden dobrobyt i bogactwo nie wynikało wyłącznie i bezpośrednio z odzyskania wolności. To również wniosek, któremu bliżej do sądu niż do snu o ideale.