Stan wojenny był jednym z najbrutalniejszych aktów agresji, jakich dopuściła się polska władza komunistyczna. Jej celem było zastraszenie ludzi i zlikwidowanie jakiegokolwiek przejawu oporu ze strony społeczeństwa. Brak łączności telefonicznej, pustki w sklepach czy internowania stały się codziennością. Stan wojenny niósł za sobą również wiele groteskowych absurdów w życiu codziennym. Zaznajomieni z historią nie zwracają na nie już tak wielkiej uwagi, jednak wychodzą one na pierwszy plan dla ludzi, którzy dopiero zaznajamiają się z historią polski ostatnich dekad. Olga Tokarczuk postanowiła w swoim opowiadaniu przedstawić życie w stanie wojennym z perspektywy obcokrajowca-intelektualisty, by najpełniej oddać nierealność codzienności tego mrocznego czasu.
Tytułowy profesor Andrews przybywa do Polski, by dać cykl wykładów i odczytów na temat wymyślonej przez siebie nowej ścieżki psychoanalizy. Jest to człowiek światły, a przez swoje wykształcenie wyjątkowo wrażliwy. Z dobrze prosperującego państwa zachodniego trafia on w środek stanu wojennego w Polsce. Przez trudną sytuację polityczną w Polsce zostaje pozbawiony jakichkolwiek środków do życia – jego bagaż ginie na lotnisku, jego przewodniczka traci z nim kontakt w wyniku odcięcia komunikacji telefonicznej. W dodatku profesor nie zna języka polskiego.
Przez kilka dni zmuszony jest więc do błąkania się po Warszawie pogrążonej w stanie wojennym, w poszukiwaniu pożywienia i mapy, dzięki której mógłby trafić do ambasady brytyjskiej. Przy okazji obserwuje Polaków oraz surowe warunki socjalistycznego życia. W oczy rzuca się głównie nieufność ludzi, którzy większość energii muszą poświęcać na zdobywanie podstawowych środków do życia i unikania służb bezpieczeństwa. Słuszną niepewność wzbudza w nich zagubiony obcokrajowiec. Profesor doświadcza również widoku czołgów na ulicach, braku podstawowego asortymentu w sklepach, niezjadliwych posiłków w barach i ogólnej atmosfery podejrzliwości i zrezygnowania.
Podobny obraz stanu wojennego wyłaniał się nie tylko z literatury, lecz także z muzyki.Najsłynniejszym tego przejawem mogą być piosenki Przemysława Gintrowskiego, słynnego barda, który słowami wybitnych poetów, miedzy innymi Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Herberta, opisywał dramat Polaków żyjących w stanie wojennym. Piosenki ujęte w programie pt. Raport z oblężonego miasta (tytuł został zapożyczony z umuzycznionego wiersza Herberta) skupiają się na dramatycznej stronie życia w stanie wojennym. Na pierwszy plan wysuwa się strach ludzi niepewnych własnego losu.
Wojsko na ulicach miasta, ciągłe kontrole, aresztowania, przymusowe wywózki, godzina policyjna – wszystkie te elementy mówią o nieprawdopodobnej grozie, jaką władza komunistyczna usiłowała obarczyć obywateli tylko po to, by ci skupieni na własnym lęku i codziennej walce o zaspokojenie podstawowych potrzeb, nie byli w stanie wyrażać sprzeciwu wobec bezprawia rządzących. Wszystko to dzieje się w dodatku w anturażu szaroburej zimy, kiedy przez większość doby panuje ciemność, kiedy jest bardzo zimno, co jeszcze bardziej potęguje wrażenie znajdowania się w matni, z której nie ma ucieczki.
Stan wojenny to jedna z najczarniejszych kartek w historii Polski ostatnich kilkudziesięciu lat. Znalazł on swój oddźwięk w sztuce i literaturze. Temat ten aktualny jest zresztą do dzisiaj w debacie publicznej. Warto pamiętać o historii najnowszej naszego narodu i społeczeństwa, by wyciągać z niej wniosku na przyszłość i nie popełniać błędów.