W życiu spotyka nas bardzo wiele trudnych wyborów i decyzji. Zwykle pojawiają się one w sytuacjach krańcowych, ekstremalnych, w których musimy się wykazać zimną krwią i rozsądkiem. To, jak reagujemy w takich chwilach, najbardziej świadczy o tym, jakimi ludźmi jesteśmy. Niejednokrotnie wokół takich dylematów krążą wątki wielkich dzieł literackich. Tak jest również w przypadku jednej z najwybitniejszych powieści egzystencjalnych XX wieku – Dżumy Alberta Camusa.
Fabuła Dżumy Alberta Camusa rozgrywa się w fikcyjnym mieście o nazwie Oran. Miasto zostaje dotknięte epidemią tytułowej zarazy i zostaje odizolowane od reszty świata. Zarówno całe społeczeństwo Oranu, jak i pojedynczy jego obywatele stają przed wieloma bardzo trudnymi wyborami, niekiedy natury filozoficznej. Ważną kwestią dla wielu bohaterów jest to czy w takiej sytuacji należy dbać wyłącznie o własne bezpieczeństwo i komfort, czy też ryzykować, by pomagać innym. Doktor Bernard Rieux, główny bohater powieści jest lekarzem i nie zadaje sobie tego rodzaju pytań. Poświęca się w całości swojej pracy, ponieważ tego właśnie – jego zdaniem – wymaga odpowiedzialność związana z zawodem, który wybrał przed laty. Nie uważa się za bohatera. Wie, że w pojedynkę nie może zrobić zbyt wiele, jednak naraża własne życie, by uratować jak najwięcej ludzi.
Inną postawę przybiera Raymond Rambert, który w Oranie znalazł się przez przypadek. To młody dziennikarz, który nie czuł solidarności z cierpiącymi Orańczykami. Poza miastem zostawił ukochaną i chciał wydostać się do niej za wszelką cenę, nie zważając na względy bezpieczeństwa. Później jednak zrozumiał, że nie mógłby czuć się szczęśliwy przy boku ukochanej, gdyby wiedział, że w chwili próby zachował się tak egoistycznie i nie pomógł potrzebującym. Ostatecznie zapisał się do dobrowolnych oddziałów ambulatoryjnych działających w Oranie udowodnił swoje bohaterstwo.
Tego rodzaju wątki pojawiają się również w literaturze antycznej, choćby w mitach, w Polsce spisanych przez Jana Parandowskiego w Mitologii. Słynnym mitem jest ten o Prometeuszu, stworzycielu ludzi. Tytan na rozkaz Zeusa stworzył człowieka, by ten mógł niewolniczo pracować na rzecz bogów olimpijskich. Prometeusz jednak ukochał swoje stworzenie i postanowił sprzeciwić się Zeusowi. Była to trudna chwila, ponieważ wiedział, że za taki czyn czekać go może surowa kara. Jego serce było jednak zbytnio skierowane w kierunku ludzi i postanowił pójść za jego głosem. Wykazał się przy tym altruizmem i empatią.
Wykradł z Olimpu ogień i nauczył ludzi posługiwania się nim. Zaznajomił ich również z tajnikami hodowli zwierząt i uprawy roślin, dzięki czemu stali się bardziej niezależni i nie musieli słuchać się bogów na każdym kroku. Taki czyn rozgniewał władcę Olimpu, który skazał niepokornego tytana na surową karę: przykuł go do skał Kaukazu i nakazał wielkiemu ptakowi wydziobywać mu codziennie wątrobę, którą odrasta w nocy. Męka miała trwać w nieskończoność, jednak w pewnym momencie Heraklesowi udało się uwolnić Prometeusza od tego wielkiego cierpienia.
Na powyższych przykładach widać dobrze, że w sytuacjach krańcowych ludzie często zdolni są do szlachetnych odruchów i poświęcenia się na rzecz innych. Nie u wszystkich jest to automatyczne, lecz niejednokrotnie po zastanowieniu się nad swoim położeniem, podejmują oni słuszne decyzje, dzięki którym przechodzą do historii jako postacie szlachetne i bohaterskie. Taki archetyp towarzyszy ludzkości od zarania dziejów.