Dzisiejszy świat przyzwyczaja nas nie tylko do szybkiego życia, lecz także do szybkiego myślenia, a co za tym idzie – szybkiego osądzania innych. Jesteśmy w swoich opiniach bardzo zero-jedynkowi, potrzebujemy szybkich opinii, by wiedzieć czy warto poświęcać czas danej znajomości, danemu człowiekowi. Nie dajemy sobie czasu na to, by dobrze poznać drugą osobę, potrafimy skreślać ludzi po bardzo powierzchownym ich poznaniu, tak zwane „pierwsze wrażenie”, zwłaszcza, gdy nie wypada zbyt pozytywnie, jest dla nas często wyznacznikiem tego, że nie warto się z kim lepiej poznawać. Żyjemy tak, pomimo że wiele dzieł literackich w bardzo piękny sposób stara się uświadomić nam, że „w każdym jest coś, co zasługuje na podziw innych”.
Podziw jest słowem, które dzisiaj kojarzy się nam przede wszystkim z wielkimi zasługami. Podziwiamy gwiazdy filmowe, które stworzyły fantastyczne kreacje na ekranie, piosenkarzy i piosenkarki, które swoimi utworami potrafią nas poruszyć, ludzi, którzy poświęcają się czynieniu dobra. Żeby zasłużyć na podziw współczesnego człowieka trzeba się naprawdę porządnie napracować. Ja jednak uważam, za przesłaniem Małego Księcia, że w każdym człowieku jest coś, co zasługuje na podziw, a sam podziw nie musi być czymś ogromnym. Czasem wystarczy po prostu dobra rozmowa, pomocny gest, okazanie komuś wsparcia czy poświęcenie chwili uwagi.
Pierwszym przykładem może być wspomniany już Mały Książę, czyli powiastka filozoficzna autorstwa Antoine’a de Saint-Exupery’ego. Główny bohater wyrusza w roczną samotną wędrówkę po kosmosie w poszukiwaniu wskazówek i nauk, które mogłyby wyjaśnić mu charakter jego uczucia wobec Róży. W końcu, po wielu nieudanych odwiedzinach na planetach i asteroidach, na których mieszkali dorośli zupełnie pogrążeni w swoich powierzchownych namiętnościach, Książę trafia na Ziemię, gdzie spotkał Pilota. Człowieka, który pomimo osiągnięcia metrykalnej dorosłości, zachował w sobie dziecięcą wyobraźnię i rodzaj szlachetnej naiwności, dzięki czemu łatwiej porozumieć mu się z Księciem. Inni dorośli byli pozbawieni wyobraźni, czego chłopiec nie potrafił zrozumieć. Zatem cecha Pilota, która dla innych dorosłych okazywała się czymś w rodzaju ekscentryzmu, być może nawet dość niepokojącego lub wzbudzającego zażenowanie, w kontakcie z Księciem okazała się czymś pozytywnym. Poza tym, na tle poprzednich dorosłych, których spotykał Książę, widać jak trudnym wyzwaniem jest niepozwolenie powierzchownym namiętnościom na zdominowanie własnej duszy. Dlatego też właśnie ta cecha charakteru Pilota zdecydowanie zasługuje na podziw.
Innym wybitnym dziełem literackim, które wydaje się potwierdzać tezę postawioną w temacie pracy, jest paraboliczna powieść Alberta Camusa pt. Dżuma. Bohaterowie tej książki zostają postawieni w obliczu bardzo ekstremalnej sytuacji – grozi im epidemia śmiertelnej choroby. Z tego powodu zostają odizolowani od reszty świata. W takiej sytuacji z ludzi często wychodzą ich prawdziwe cechy. Zwraca uwagę postawa głównego bohatera – doktora Bernarda Rieux, który bez najmniejszego wahania przystępuje do walki z epidemią na miarę swoich sił, możliwości i wiedzy medycznej. Nie zwraca uwagi na własne wyczerpanie ani na fakt, że każdego dnia naraża swoje życie i zdrowie. Przy czym nie robi on tego dla poklasku, nie myśli o wdzięczności tych, których leczy. Robi to, czego wymaga od niego jego zawód i tyle. To postawa zdecydowanie warta podziwu. Innym bohaterem Dżumy jest niejaki Raymond Rambert. Człowiek, który w mieście dotkniętym dżumą znalazł się przypadkowo. Z początku interesuje go tylko jedno – ucieczka z zagrożonego miasta do ukochanej, która pozostała w innym mieście. Mężczyzna ucieka się do nielegalnych dróg, by tylko zyskać możliwość wydostania się z miasta, lecz kiedy w końcu ma taką możliwość – wybiera pozostanie na miejscu, gdyż dochodzi do wniosku, że nie były ws tanie żyć na wolności ze świadomością, że uciekł nie pomógłszy. To również postawa godna wielkiego szacunku, zwłaszcza, że Rambert musiał dokonać wielkiej zmiany we własnym wnętrzu. Musiał również pogodzić się z faktem, że naraża swoje życie i może już nigdy nie zobaczyć ukochanej.
Powyższe przykłady dowodzą temu, że bezsprzecznie w każdym człowieku odnaleźć można jakiś szczegół, który wart będzie podziwu, szacunku. Niekiedy mogą to być wielkie akty poświęcenia, altruizmu i pracy na rzecz innych, ale w innych wypadkach mogą to być małe, niedostrzegalne na pierwszy rzut oka cechy charakteru, niewielkie serdeczne gesty wobec innych ludzi czy nawet coś tak niecodziennego, jak zachowanie w sobie przez osobę dorosłą wrażliwości, wyobraźni i otwartości na świat, jaką charakteryzują się dzieci. Mam nadzieję, że powyższe przykłady i argumenty były wystarczające, by przekonać każdego o tym, że zdecydowanie w każdym jest coś, co zasługuje na podziw innych. Wydaje mi się, że w dużej mierze od nas zależy to, czy będziemy zdolni odnaleźć w drugim człowieku albo też w sobie samym to „coś”.