Ponoć w duszy każdego człowieka toczy się nieustanna walka pomiędzy dobrem, szlachetnością i uczciwością a złem, wyuzdaniem i egoizmem. To do nas należy wybór, której z tych stron oddamy władzę nad swoim życiem. Przez wiele tysiącleci ludzie próbowali znaleźć metafizyczne uzasadnienie tego wewnętrznego zjawiska. Z pomocą przyszły rozmaite religie próbujące w jasny sposób zinterpretować odwieczną walkę dobra ze złem. Za tymi interpretacjami poszła literatura i dziś dysponujemy ogromną bazą dzieł sztuki, dotyczących tego, jakie walki odbywają się wciąż w ludzkiej duszy.
Powyższy temat bardzo dokładnie poruszony został m.in. w Dziadach cz. III – legendarnym dramacie romantycznym autorstwa Adama Mickiewicza. Główny jego bohater, Konrad, jest poetą, artystą, jednostką obdarzoną niezwykłą wrażliwością oraz nieprzeciętnym talentem poetyckim. Cierpi on nie tylko ze względu na własny los (został niesłusznie uwięziony przez rosyjskie wojsko), lecz przede wszystkim ze względu na cierpienie ojczyzny, nie mogącej wyzwolić się spod jarzma zaborców.
Do kulminacji jego gniewu i sprzeciwu wobec boskich wyroków dochodzi w wielkich romantycznym monologu – Wielkiej Improwizacji. Konrad uznaje się tam za niemal równego Bogu. Jest przekonany, że za pomocą siły własnych uczuć byłby w stanie poprowadzić naród polski do wolności i szczęścia. Potrzebuje jedynie „rządu dusz”, którym Bóg rzekomo nie chce się z nim podzielić ze strachu. Konrad traci przytomność w momencie, kiedy jedno słowo dzieliło go od śmiertelnego bluźnierstwa.
Okazuje się, że cały monolog był wynikiem wewnętrznej walki demonów i aniołów o duszę poety. Zarówno jedne, jak i drugie stworzenia wiedziały, że wieszcz jest bardzo istotną postacią dla życia duchowego całego narodu, więc chciały przekabacić go na swoją stronę. Ostatecznie Ksiądz Piotr wypędza z Konrada złe duchy, ratując go przed wiecznym potępieniem. Widać tu więc, że Mickiewicz widział w duszy każdego poety niejako arenę, na której rozgrywała się ciągła walka pomiędzy dobrem i złem. Walka o tyle istotna, że w tamtych czasach poeci naprawdę byli jeszcze duchowymi przewodnikami całych społeczeństw. Od nich więc zależał kształt życia duchowego i emocjonalnego. Dlatego to, jaką drogą będą kroczyć, miało ogromne znaczenie.
Walkę dobra ze złem w ludzkiej duszy widać dobrze również na przykładzie Rodiona Raskolnikowa, głównego bohatera Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego. Młodzieniec ten doznał uszczerbku psychicznego na skutek permanentnego ubóstwa. Wpadł w depresję, a dzięki fantastycznej introspektywnej prozie Dostojewskiego, czytelnik jest w stanie śledzić wszystkie jego myśli. W duszy Raskolnikowa toczy się walka pomiędzy dobrem i złem, którą niestety zaczyna wygrywać to drugie. Tłumaczy sobie, że jest jednostką wybitną, od której zależą dalsze losy świata, dlatego też, w imię własnych potrzeb, ma prawo do decydowania o losie ludzi niższego rzędu. Zabija starą lichwiarkę oraz jej krewną, by poprawić swoją sytuację majątkową, lecz wówczas okazuje się, że jego sumienie nie jest aż tak wytrzymałe, jak podejrzewał. Wyrzuty sumienia okazują się problemem nie do rozwiązania.
Dopiero miłość Soni Marmieładowej wpuszcza do jego serca trochę dobra, które skutkuje w końcu przyznaniem się do winy. To właśnie dobro ostatecznie wygrywa w duszy Raskolnikowa, choć oczywiście nie był on już w stanie cofnąć wyrządzonego zła. Poniósł jednak konsekwencję, przyznał się do winy i odbył karę, czym oczyścił woje sumienie oraz zyskał miłość ukochanej kobiety.