Stosunek do społeczeństwa Konrada przypomina relacje głównego bohatera „Fausta” Goethego. Z jednej strony kocha ludzi, chce dla nich dobra i staje w ich imieniu przed Bogiem, prosi o ich uwolnienie. Z drugiej zaś uważa ich za niegodnych jego twórczości, gardzi nimi i uważa za gorszych od siebie. Mimo wszystko chce się za nich oddać, przyjąć cierpienie, co wskazuje na jego mesjanizm („Nazywam się milijon, bo za milijony kocham i Cierpię katusze”). W obronie narodu zarzuca Bogu brak miłości, co wraz z pychą Konrada sprawia, że buntuje się przeciw niemu.
W postawie bohatera widać patriotyzm. Bezgranicznie kocha ojczyznę, chciałby, aby Bóg dał mu szansę na zbawienie całego narodu i świata. W jego postawie wobec ludzi, narodu i Stwórcy pojawia się także prometeizm. Chce poświęcić się dla narodu i uzdrowić go i buntuje się przeciw Bogu. Nie jest on więc altruistą jak np. Tomasz Zan, ukazany w pierwszej scenie dramatu.
Ważną rolę w utworze odgrywają duchy, które poza romantycznym i nadnaturalnym elementem dzieła, przypominają walkę o człowieka z moralitetów, czyli średniowiecznych przedstawieniach.
Wypowiedź Konrada jest szokująca. Obraża Boga, buntuje się przeciw niemu. Brakuje mu pokory, przez co nie otrzymuje widzenia (ma je ksiądz Piotr w scenie IV). W tekście widać silne tendencje romantyczne, podkreślony jest indywidualizm poety i brak zrozumienia ze strony społeczeństwa. Pochwalona zostaje postawa mesjanistyczna, z którą później polemizował m.in. Juliusz Słowacki w „Kordianie”. Choć Konrad nie wypowiada najgorszego bluźnierstwa, jakim byłoby porównanie Boga do cara, za swe czyny zostaje ukarany znamieniem, które widać w ostatniej scenie, gdy zostaje wywieziony do Rosji.