Stwór nie był tak ogromny, jak o nim opowiadali starzy podróżnicy, którzy natykali się na przeróżne bestie wędrując po górach i równinach Śródziemia. Był nieco dłuższy od aligatora, choć jeśli chodzi o wysokość, miał ją na poziomie przeciętnej wielkości psa. Bilbo wiedział, że to bazyliszek. Zbyt wiele książek przeczytał, żeby nie rozpoznać od razu imponującego, choć przerażającego grzebienia na grzbiecie, ostrych jak sztylety pazurów i ogona zakończonego twardą jak głaz kulą. Wcześniej był pewien, że te stworzenia dawno już wyginęły, wyglądało jednak na to, że w głębokich górskich sztolniach, żyły wciąż pojedyncze egzemplarze.