„Ta jedna sztuka” Elizabeth Bishop to wiersz o stracie. Człowiek wciąż traci; czas, ludzi, przedmioty, zdarzenia. Czy to oznacza, że można posiąść umiejętność tracenia, dojść w tym do wprawy?
Spis treści
Ta jedna sztuka – analiza wiersza i środki stylistyczne
Wiersz należy do liryki inwokacyjnej. Odnajdujemy w nim apostrofę: „trać co dzień”, „nawet gdy stracę ciebie”. Utwór składa się z sześciu strof, pięciu trójwersowych i jednej, ostatniej, czterowersowej. Jest dość rytmiczny. Wpływ na to ma budowa poszczególnych wersów, wszystkie mają jednakową ilość sylab.
Jest to wiersz sylabiczny, napisany trzynastozgłoskowcem. Rymy w wierszu rozmieszczone są w sposób bardzo interesujący. W poszczególnych zwrotkach mamy układ: ABA, w ostatniej ABAA (rymy okalające). Rymują się wszystkie wyrazy z pierwszych i trzecich wersów: wprawy – sprawy, obawy – wprawy, nawyk – sprawy, jaskrawy – wprawy itd. oraz wszystkie wyrazy z drugich wersów: przeczucie – klucze – uciec – ukłucie – nie wrócę – sztuce. W tym drugim przypadku mamy do czynienia z asonansami, czyli rymami opartymi na podobieństwie samogłosek. Rymy z wersów pierwszych i trzecich są dokładne, z jednym wyjątkiem: nawyk – sprawy.
Praktycznie w każdej strofie można odnaleźć przerzutnię: 'tak wiele budzi w nas zaraz przeczucie / straty”, „przyjmuj bez obawy / straconą szansę”, wejdzie ci w nawyk / utrata miejsc”, nie wrócę / do nich już nigdy”. Słowa przeniesione: strata, stracona szansa, utrata…oscylują wokół tematu wiersza i jego przesłania. Podmiot liryczny wymienia, co utracił, odnajdujemy więc w wierszu wyliczenie: „straconą szansę, upływ chwil, zgubione klucze”; „utrata miejsc, nazw, schronień”. Do opisu rzeczy i miejsc utraconych poetka używa epitetów: „stracona szansa”, „zgubione klucze”, „najdroższe miasta”, „śmiech chropawy”. Stosuje również metaforę: „sztuka tracenia”, „dzierżawy ogromniejsze…”.
W czwartej strofie pojawia się pytanie retoryczne i porównanie: „Przepadł mi gdzieś[…] jaskrawy blask dawnych domów? Dzisiaj – blady cień…” Co było kiedyś jasne, wyraźne, dziś jest tylko cieniem, już dawno zostało utracone. Tematem wiersza jest strata, stąd kilkukrotne powtórzenie frazy: „w sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy”. Pisząc o utracie, poetka stosuje kolokwializmy: „nie ma sprawy”, wejdzie ci w nawyk”. Wydawałoby się, że te proste słowa mają podkreślić łatwość, z jaką godzimy się na stratę ,jednak to tylko gorzka ironia. W ostatni wers, będący powtórzeniem słów, że straty nie są takie straszne, poetka wtrąca wykrzyknienie: „(Pisz!)” Ta parenteza aż krzyczy, że strata wcale nie jest prosta, że trzeba postarać się tak myśleć, że może będzie nam łatwiej…
Ta jedna sztuka – interpretacja
Wiersz Elisabeth Bishop jest przykładem liryki refleksyjnej. Podmiot liryczny to osoba, która wiele już w życiu straciła. Różne życiowe szanse, ważne chwile, przedmioty. Musiała się pożegnać z miejscami, w których spędzała jakąś część swojego życia. Mieszkała w różnych miastach i na różnych kontynentach. Wymienia to wszystko, próbując przekonać adresata lirycznego, że to nie takie trudne, że można się przyzwyczaić, że ” w sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy”.
Kim jest adresat liryczny? To osoba kochana. Ktoś, kto ciągle jeszcze przy osobie mówiącej jest, a ona kocha jego gesty, śmiech, jego obecność. Mówi: „nawet gdy stracę ciebie […], nie będzie w tym kłamstwa”. Wie, że straci kiedyś również kogoś, kogo kocha, że to kiedyś nastąpi, że to będzie naprawdę… Po czym znów powtarza: „Tak, w sztuce tracenia nie jest wcale trudno dojść do wprawy”. Kogo chce o tym przekonać? Może przede wszystkim siebie. Powtarza te słowa jak mantrę, bo chce w nie uwierzyć. Bo może będzie łatwiej pogodzić się ze stratą. Może nie będzie się tak bardzo cierpieć.
Owe bezustanne powtarzanie jednej frazy sprawia, że czytelnik zaczyna mieć wrażenie, iż autorka chce nas jedynie zahipnotyzować tymi słowami, a naprawdę wcale tak nie myśli. Słowa o stracie i pogodzeniu się z nią nabierają wydźwięku ironicznego. To nie tak, to na odwrót! Nie można dojść do wprawy w sztuce tracenia! Słowo „Pisz!”, wykrzyczane przez podmiot liryczny, zdaje się sugerować, że chce on utwierdzić siebie, bliskich i cały świat w przekonaniu, że można żyć z poczuciem straty, że to nie takie trudne.
Adresatem lirycznym jest również każdy z nas. Nauka, że „w sztuce tracenia nie jest łatwo dojść do wprawy”, skierowana jest do wszystkich. I raczej nie chodzi tutaj o to, abyśmy uwierzyli w dosłowność tych słów. Może podmiot liryczny chce podkreślić trochę inną myśl, że po stracie też można żyć. I trzeba. Musimy się tego nauczyć. Musimy ćwiczyć, jak radzi osoba mówiąca. Nie obronimy się przed stratą, nie unikniemy jej. Ale… żyjemy dalej, bo jeszcze coś mamy na tym świecie do zrobienia. Przeżywamy kolejne straty, otrząsamy się, znów cieszymy się życiem. Do czasu, aż nastąpi ostateczna strata – naszego życia. Gdy stracimy ten najcenniejszy dar…
Przesłanie
Sztuka tracenia nie jest łatwa. Słowa podmiotu lirycznego, zaprzeczające tej prawdzie, są jedynie zaprzeczeniem pozornym, gorzką ironią. Wiersz nie jest wykładnią filozofii stoików. Prawda o życiu jest taka, że człowiek bezustannie coś traci i niełatwo się mu pozbierać. Jednak musi się starać. Dla dobra samego siebie.