Chyba nie ma w literaturze polskiej drugiego utworu, który byłby bardziej genialną emanacją powiedzenia „zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Niemal w każdym zachowaniu zarówno Cześnika Raptusiewicza, jak i Rejenta Milczka widzimy, jak wzajemna nienawiść i chęć zrobienia drugiemu na złość, zatruwają obu panom życie. Aleksander Fredro w iście mistrzowski sposób pokazał nam, swoim czytelnikom, że świat i otaczająca nas rzeczywistość zaczyna funkcjonować w sposób normalny i prawidłowy dopiero wówczas, gdy panuje w nim szczera zgoda i otwartość na drugiego człowieka. Może właśnie dlatego to wspaniałe dzieło stworzone niemal dwieście lat temu, zachowuje niczym nie zmąconą aktualność do dzisiaj.
W Zemście Aleksandra Fredry mamy do czynienia z głębokim konfliktem pomiędzy przedstawicielami dwóch rodzin – Cześnikiem Maciejem Raptusiewiczem oraz Rejentem Milczkiem. Od wielu lat prowadzą oni spór o prawo do zamku, który dzielą na pół i w którym obaj mieszkają. Ich spór to wieczne robienie sobie na złość, kiedy tylko jest okazja. Najnowszy pretekst do pogłębienia wzajemnej zawiści to mur, który Rejent postanowił wybudować pośrodku dziedzińca zamku, by oddzielić swoją połowę budynku od połowy Raptusiewicza. Ten drugi oczywiście nie chce na to pozwolić, przepędza robotników z dziedzińca i strzela do Rejenta. Ten incydent wywołuje kolejną falę wzajemnych złośliwości, ponieważ Rejent próbuje sfałszować zeznania robotników, jakoby zostali pobici przez Cześnika, i podać go są miejscowego sądu.
Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że młodzi przedstawiciele obu rodzin, Wacław Milczek, syn Rejenta, oraz Klara Raptusiewiczówna, bratanica Cześnika znajdująca się pod jego opieką, bardzo mocno się kochają i pragną się pobrać, na co jednak nie pozwalają im zwaśnieni opiekunowie. Doprowadza to do wielu komicznych sytuacji, jednak ostatecznie wszystkie one prowadzą do szczęśliwego zakończenia i pokazują, że dopiero kiedy doszło do pogodzenia między Raptusiewiczem i Milczkiem, wszystkie sprawy – w tym miłość i ślub młodych – miały szanse ułożyć się pomyślnie.
Bardzo podobny motyw odnaleźć można w klasycznym dramacie Williama Szekspira pt. Romeo i Julia, choć jest on oczywiście pozbawiony humorystycznych i satyrycznych elementów. Dwie werońskie rodziny – Montekich i Kapuletów – są zwaśnione od wielu pokoleń. Rody nienawidzą się wzajemnie od tak dawna, że trudno już nawet dojść do tego, kiedy i w jaki sposób ten konflikt się zaczął. Oczywiście przedstawiciele najmłodszego pokolenia, tytułowi Romeo i Julia, za nim mają rodowe waśnie i po prostu zakochują się w sobie na zabój. Oczywiście kultywowanie ich miłości jest dla przedstawicieli starszyzny obu rodzin nie do pomyślenia, a wzajemna nienawiść, sieć kłamstw i nieporozumień, a także starania młodych, by na przekór wszystkiemu być razem, doprowadzają do tego, że bardzo wielu przedstawicieli obu rodzin ponosi śmierć, a na koniec – w wyniku koszmarnego nieporozumienia – umierają również Romeo i Julia, by połączyć się ze sobą na zawsze w życiu pozagrobowym.
Wszystkich tych tragedii można by było uniknąć, gdyby tylko zadufani w sobie przedstawiciele obu rodzin uświadomili sobie, że nie ma sensu kontynuować zadawnionego małostkowego konfliktu, w którym już od dawna nie wiadomo, o co chodziło. Wystarczyłaby odrobina dobrej woli, wykonanie jednego prostego gestu, wyciągnięcie ręki na zgodę, a zatriumfowałaby miłość i otwartość na drugiego człowieka, zamiast zniszczenia i śmierci.
Jak więc widać na powyższych przykładach, prawdą jest powiedzenie, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. Zarówno Klara i Wacław, jak i Romeo i Julia swoim zachowaniem i swoją miłością udowodnili, że najważniejsza jest miłość, która jest dużo silniejsza od rodzinnych sporów i waśni. Niestety tylko w przypadku pierwszej pary, starsi przedstawiciele obu rodów byli w stanie się czegoś nauczyć od młodych i zakopali topór niezgody. Bohaterowie dramatu Szekspira nie mieli tyle szczęścia i rozsądku. Zatriumfowała nienawiść, gorycz i zamknięcie oczu na piękne i prawdziwe uczucia, a to doprowadziło do zupełnie niepotrzebnej śmierci wielu młodych przedstawicieli zarówno Kapuletów, jak i Montekich. Warto przyjrzeć się obu tym historiom nieco bliżej, ponieważ dzięki nim, my sami możemy zastanowić się, czy przypadkiem nie ulegamy w życiu podobnym negatywnym uczuciom i emocjom i czy nie ma to przypadkiem destruktywnego wpływu, zarówno na nas, jak również na naszych najbliższych.