Ebenezer Scrooge z Opowieści wigilijnej był człowiekiem do cna zgorzkniałym i samotnym, nomen omen, na własne życzenie. Liczyły się dla niego wyłącznie pieniądze, ich ciągłe zarabianie i gromadzenie. Podejście takie umożliwiło mężczyźnie dorobienie się fortuny, lecz spowodowało także, że odsunął się od ludzi, stali się oni dla niego mało ważni, nieistotni wobec potęgi pieniądza. Dlatego też święta Bożego Narodzenia, które polegają w dużej mierze na poświęceniu czasu najbliższym osobom, nie stanowiły dla Scrooge’a najmniejszej wartości. Nie do końca zresztą miałby z kim je spędzać, z biegiem lat miał coraz mniej przyjaciół i bliskich aż w końcu został całkiem sam. Uważa święta za niepotrzebną przerwę w pracy, w zarabianiu pieniędzy. Widać to wyraźnie, gdy nie jest skory do tego, by dać swojemu pracownikowi, Bobowi Cratchitowi, wolne w wigilię, by ten mógł spędzić więcej czasu ze swoją rodziną. W końcu godzi się niechętnie. Ebenezer najchętniej zlikwidowałby święta i uczynił je normalnymi dniami roboczymi. W dzieciństwie Boże Narodzenie było dla niego czasem samotnym, lecz w młodości doświadczył również bożonarodzeniowej serdeczności drugiego człowieka. W dorosłości i starości przeważyło w nim jednak zgorzknienie i uraz.
Syn zmarłej w połogu siostry Ebenezera Scrooge’a, Fred, prezentował zupełnie inne podejście do świąt. Mimo osierocenia i trudnego dzieciństwa, wyzbył się traumy i wyrósł na człowieka pogodnego, radosnego i serdecznego. Założył rodzinę, miał żonę, dzieci, dom. Był szczęśliwy i obdarzał szczęściem innych. Nie zapominaj nigdy o swoim wuju, każdego roku z nieustanną serdecznością zapraszał go na święta do siebie do domu, mimo że wciąż spotykał się z oporem i lekceważeniem. To go jednak nie zniechęcało – nawet w domowym zaciszu wypowiadał się o wuju dobrze, było mu go szkoda, bo widział jak samotność go niszczy, lecz współczuł mu, a nie miał wyrzutów za niegrzeczności. Bożę Narodzenie było dla niego czasem bardzo radosnym, kiedy wreszcie można było poświęcić się bliskim i otworzyć drzwi domu dla rodziny i przyjaciół. To czas ciepła, obdzielania się dobrem i serdecznością, po prostu najszczęśliwszy czas w roku.
Trudno się więc dziwić, że taka postawa w końcu przełamała zgorzkniały opór starego skąpca i ten zmienił swoje podejście do świąt. Zrozumiał, że i on nosi w sobie głęboko skrywaną potrzebę bycia wśród ludzi, dawania i odbierania serdeczności i dobra. Dzięki wizjom Duchów i dobroduszności otaczających go ludzi, Ebenezer Scrooge zmienił nie tylko swoje podejście do Bożego Narodzenia, lecz także do całego życia, ludzi i do świata. Udało mu się zrozumieć, że izolowanie się od ludzi i poświęcanie całej swojej energii pieniądzom, nie ma najmniejszego sensu.