Dziady cz. III Adama Mickiewicza to dzieło, które porusza bardzo wiele istotnych kwestii na bardzo wielu poziomach. W dramacie tym wiara miesza się z polityką, miłość do ojczyzny ze sztuką, a talent z szaleństwem lub opętaniem demonicznym. Wszystkich tych stanów oświadcza główny bohater cyklu Mickiewicza – Konrad, wieszcz i poeta, będący emanacją romantycznych trendów do kreowania ludzi nieprzeciętnych i wybitnych.
Spis treści
Dziady cz. III – scena 3 – streszczenie
Nad ranem do celi Konrada pewien Więzień przyprowadza Księdza Piotra. Więzień słyszał, że Konrad śpiewał przez całą noc, lecz nie rozumiał słów. Przestraszył się o towarzysza, bo myślał, że ma niebezpieczny atak epilepsji. Z jego słów można wywnioskować, że takie sytuacje przydarzały mu się już w przeszłości.
Ksiądz Piotr każe mu wyjść i zaczyna modlić się nad majaczącym Konradem. Poeta ma wizję studenta Rollisona, który jest skatowany przez przesłuchujących go Rosjan. Ksiądz Piotr stwierdza, że Konrad jest opętany i rozpoczyna egzorcyzm. Bardzo szybko przez usta poety przemawia diabeł, który wyjawia, że nakazano mu zniszczyć duszę Konrada. Przepowiada również Księdzu Piotrowi jego klęskę w walce o duszę Rollisona.
Demon zostaje ostatecznie wypędzony z ciała Konrada, a ten wraca do zmysłów. Kapłan nakazuje mu modlitwę, gdyż stan jego duszy był już poważny i o mały włos dopuściłby się bluźnierstwa, co raz na zawsze przekreśliłoby jego szansę na zbawienie po śmierci. Ksiądz Piotr kładzie się krzyżem na ziemi i sam również zaczyna się modlić, by przyjąć grzechy Konrada na własną duszę, a jemu samemu oszczędzić już cierpienia. W pobliskim kościele gromadzą się Archaniołowie, śpiewają pieśni chwalące Boga, a także rozmawiają na temat Konrada. Niektóre skupiają się na jego grzechach, inne na ogromie jego cierpienia oraz na tym, że w rozmowie z innymi więźniami bronił dobrego imienia Matki Boskiej.
Dziady cz. III – scena III – interpretacja
Scena III Dziadów cz. III Adama Mickiewicza to scena trudna do jednoznacznego zinterpretowania, gdyż porusza się w niej kwestie nie tylko patriotyczne i polityczne, lecz miesza się je w niej z metafizyką, duchowością, wiarą, religią i historią. Mickiewicz w tej scenie dokonał bardzo skomplikowanego konglomeratu historii Polski z losem politycznie i duchowo cierpiącego za nią poety-wieszcza, Konrada.
Bohater ten przez swoją nadwrażliwość i ogromny talent, straszliwie cierpiał z powodu nieszczęścia swojej ojczyzny, a także własnego niesłusznego aresztowania i uwięzienia. Doprowadziło to do tego, że jego dusza stała się łatwym łupem dla demona, który go opętał i próbował doprowadzić do wiecznego potępienia. Zapobiega temu Ksiądz Piotr, który widzi mękę Konrada i przy pomocy modlitwy egzorcystycznej wypędza demona, najpierw przesłuchując go i badając. Scena ta każe stawiać wiele pytań. Pierwsze z nich dotyczy natury wielkiego talentu poetyckiego. Konrad wygłasza swoją wielką poetycką pieśń – jak się okazuje – będąc opętanym. Czy więc wielki talent zawsze musi wiązać się z szaleństwem? Kolejną kwestią, nad którą każe nam zastanowić się autor jest to, jaka rzeczywiście zależność łączy Poetę z jego ojczyzną i czy rzeczywiście jeden człowiek miałby siłę, by swoją wiarą i mocnym uczuciem zaprowadzić swój naród do wolności i zwycięstwa. Wszak Konrad pod wpływem demona jest w stanie nawet wieszczyć o Rollisonie, dzięki czemu Ksiądz Piotr może później interweniować w jego sprawie.
Podkreślona zostaje tu mimo wszystko wybitność i nieprzeciętność Konrada jako jednostki. Więzień, który przyprowadza do jego celi Księdza Piotra, nie jest w stanie powiedzieć, co dzieje się z poetą, gdy doświadcza on poetyckiego szału, nie jest w stanie tego zrozumieć. Poza tym pod koniec sceny o ataku Konrada rozmawiają nawet same Archanioły, co również podkreśla wagę i rolę tego wyjątkowego człowieka. Mickiewicza w ten sposób jeszcze raz starał się podkreślić istotność wieszcza w swoim narodzie. Taka postać stanowi bowiem o jego duszy i daje możliwość przetrwania rzeczy najistotniejszych.