Księga ubogich XIV (Narazie, mówiący prawdę) – interpretacja

Autor: Marcin Puzio

Interpretowany utwór o incipicie „Narazie, mówiący prawdę” jest czternastym lirykiem z czterdziestu trzech zawartych w cyklu „Księga ubogich” Jana Kasprowicza. Pierwsze wydanie miało miejsce w 1916 roku. Autor reprezentuje w nim postawę franciszkańską, która przejawia się również w tym wierszu. Pojawiają się również wyrażenia związane z górami, ze względu na pobyt poety w Tatrach, które wyjątkowo sobie ukochał. Podmiot liryczny opowiada o swoich oczekiwaniach i refleksjach związanych ze śmiercią.

Księga ubogich XIV („Narazie, mówiący prawdę…”) – analiza utworu

Budowa wiersza jest stała i regularna. Składa się z piętnastu tetrach (strof czterowersowych) o stałym układzie rymów niezupełnych xaxa (rymuje się drugi i czwarty wers każdej strofy). Utwór zawiera elementy toniczne, po trzy zestroje akcentowe (liczba sylab pod akcentem) w wersie. Z tego wynika również stała liczba głosek i sylab w wierszu. Cykl uznaje się za manifest polskiego tonizmu, ponieważ nie występował on wcześniej w poezji narodowej. Pochodzi on z Anglii, często stosowano go w poezji staroangielskiej (np. wiersze Roberta Browninga). 

Podmiot liryczny ujawnia się w utworze, co wskazuje na lirykę bezpośrednią. Przejawia się to w czasownikach w pierwszej osobie liczby pojedynczej („nie palę się”, „rozumiem”, „mam”, „myślę”, „zwracam”, „proszę”) oraz odpowiednich form zaimków osobowych („ja”, „mi”, „mym”). Ze względu na kontekst życia Kasprowicza, uznaje się, iż osoba mówiąca w wierszu jest samym poetą. W całym cyklu widać liczne elementy związane z krajobrazem tatrzańskim („grań”, „perć”), gdzie według przekazów autora powstawały wszystkie utwory ze zbioru. Był on również szalenie zakochany w górach i spędzał w nich dużo czasu, a na starość zamieszkał w Poroninie koło Zakopanego. 

Warstwa stylistyczna w utworze jest rozbudowana. Pojawiają się liczne epitety („ostatecznego eremu”, „śmiertelne sedno”, „śmiesznym zezwłokiem”, „chłopską furę”, „chuci niebieskiej”, „burtą kamienną”, „szumów wieczystych”, „zielonej mogiły”) podkreślające pogodzenie ze śmiercią podmiotu lirycznego. Poeta zastosował również metafory („gdzie zgnije śmiertelne ich sedno”, „pod szumów czystych opieką”, „na darni zielonej mogiły / i słuchać jesionów, czy świerków / co szpik jej powłoki wypiły”), które uwydatniają puentę utworu oraz wyliczenia („nad rzekę, na pól tych pustkowie, / Na drogę, do gór tych, do lasu”).

Występują także personifikacje (śmierć „przyjdzie tu sama tą drogą”, dusza „przychodzi od czasu do czasu”, „siada / na darni zielonej mogiły / i słucha jesionów”) śmierci i duszy, które mają duże znaczenie dla wydźwięku wiersza. Osoba mówiąca w liryku zwraca się do swoich przyjaciół w formie apostrof („Do was się zwracam, najbliżsi / I do was, cni przyjaciele”).

Księga ubogich XIV („Narazie, mówiący prawdę…”) – interpretacja wiersza

Liryk pochodzi ze zbioru „Księga ubogich”, który ukazywał nowy etap w twórczości Jana Kasprowicza. Po naturalistycznych sonetach zwracających uwagę na problemy warstwy chłopskiej (sonety „Z chałupy”, „W chałupie”), z której sam pochodził, potem tworzył w duchu dekadenckim. Prawdopodobnie gorycz i bunt przeciw Bogu miały swoje źródło w trudnych przeżyciach, które go spotkały (odejście żony do przyjaciela, Stanisława Przybyszewskiego). Napisał wtedy kontrowersyjne i prowokacyjne hymny „Ginącemu światu” (najbardziej znane „Dies irae”, „Salome”), które zakrawają na mizoginię (nienawiść i odraza wobec kobiet).

Znany z takiej działalności artysta zadziwił krytyków otwarciem trzeciego etapu twórczości („Hymn św. Franciszka z Asyżu” z cyklu „Salve Regina”). Zmienił wtedy swoją filozofię życiową i postawił na franciszkanizm. W interpretowanym utworze widać silne wpływy tego nurtu.

Podmiot liryczny opowiada o swoich życzeniach związanych z miejscem pochówku. Porusza ten temat, mimo że właściwie nie myśli jeszcze o śmierci. Cieszy się życiem (franciszkańska afirmacja), woli jednak zabezpieczyć swoją ostatnią wolę w formie wiersza, przemycając również przemyślenia związane z końcem życia. Nie traktuje ją wcale jako uwolnienia, jak miało to miejsce często w modernizmie. Uważa ją za naturalny etap w życiu człowieka, który wcale niczego nie kończy, a rozpoczyna życie w niebie. 

Nie chce robić kłopotu swoim bliskim i przyjaciołom, zapewnia, że wystarczy mu skromna trumna, przejazd chłopskim wozem i ładne miejsce pochówku, z którym czuje się związany. Opisuje silne związanie z pewną łąką, na której często bywał i prosi by tam wykopali mu grób. A jeśli będą mieli możliwość, to chciałby spocząć niedaleko rzeki bądź strumyka, jednak nie jest to dla niego priorytetem. Pokornie prosi jeszcze o posadzenie na mogile dwóch świerków i jesionów, które wyjątkowo sobie ukochał. Drzewa te często pojawiają się w jego utworach, zwłaszcza tych tatrzańskich. Widać tu skromność i radosną ascezę, która stanowi jeden z fundamentów franciszkanizmu

Z wiersza bije spokój i poczucie harmonii z życiem i naturą. Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę, że śmierć czy cierpienie to naturalne elementy życia i godzi się z tym. Nie zależy mu na przepychu i pięknym grobie, woli skromną trumnę schowaną w bliskim mu miejscu. Ukazuje to jego silne związanie z naturą, znamienne dla postawy franciszkańskiej. Osoba mówiąca ma nadzieję, że po śmierci Bóg pozwoli się jej przechadzać po łonie przyrody, która jest dla niej pewnego rodzaju namiastką nieba i chciałaby być cały czas blisko niej.

Dodaj komentarz