Utwór Zbigniewa Herberta „Modlitwa Pana Cogito – podróżnika” jak wskazuje sam tytuł, jest apostrofą skierowaną do Boga, poetycką i rozbudowaną modlitwą do Stworzyciela cudownego, według podmiotu lirycznego, świata. Kluczowe słowa wiersza: „dziękuję Ci Panie że stworzyłeś świat piękny i różny” stanowią kompozycyjną klamrę utworu. Zarazem tłumaczą w najprostszy sposób stosunek osoby mówiącej do świata i jego Stwórcy.
Spis treści
Modlitwa Pana Cogito – Podróżnika – analiza
Utwór, jak większość twórczości Zbigniewa Herberta, jest wierszem wolnym, nie spełnia rygorów systemowych, dotyczących interpunkcji czy rymów. Rozpoczyna się apostrofą do Boga, a każda kolejna myśl zawiera się w nowej strofie. Autor przestrzegał jednak, aby każdy oddzielny zwrot do Pana, będący prośbą, dziękczynieniem, czy błaganiem o uzyskanie wybaczenia, zainicjowany był myślnikiem.
Z tego względu cały utwór podzielić można na pięć zasadniczych części, z których pierwsza wyraża podziękowanie za dary Boże podczas podróży Pana Cogito, druga jest prośbą o przebaczenie, kolejna to ponowne dziękczynienie, czwarta stanowi prośbę o wynagrodzenie łask, jakich podmiot liryczny doznał od dobrych ludzi, spotkanych na swej drodze, a ostatnia jest prośbą o dar lepszego rozumienia ludzi i pokorę.
Wiersz zakończony jest powtórzeniem inicjalnego zdania, co decyduje o klamrowej budowie utworu. Ostatnie zdanie „a jeśli to Twoje uwodzenie jestem uwiedziony na zawsze/i bez wybaczenia” dobitnie przedstawia miłość osoby mówiącej do świata, której obecność wyczuwa się w każdym wersie modlitwy.
Modlitwa Pana Cogito podróżnika – interpretacja wiersza
Dla pełnego zrozumienia przesłania i najgłębszego sensu tego wiersza, niezbędna jest refleksja nad osobą podmiotu lirycznego, w imieniu którego wypowiada się sam poeta. O niewątpliwej erudycji i wykształceniu Pana Cogito, świadczą liczne nawiązania do kultury antycznej, nieznane z pewnością przeciętnemu czytelnikowi. Herbert stosuje rozmaite metafory, aby niejako zmusić odbiorcę do kreatywnego wysiłku interpretacji tekstu. Zamiast użyć słowa Itaka, nazwy wyspy z eposu Homera, obecnego w świadomości kulturowej Europejczyków, określił ją mianem „ojczystej wyspy syna Laertesa”, co z pewnością dla niewielu jest zrozumiałe. Używa także łacińskich zwrotów, wspomina Lorda Byrona i znanych malarzy, Akropol, a także wymienia miejsca, które odwiedził, co wymaga orientacji geograficznej. Czy jednak ten wysoki poziom kultury i wiedzy, wpływa na fakt, że podmiot liryczny jawi się w tym utworze jako zimny i nieprzystępny profesor, chowający się za katedrą przed obawą bliższego kontaktu ze studentami, i z takiej pozycji przedstawia nam swój naukowy wykład o świecie? Otóż nie.
Mimo olbrzymiej erudycji, poeta nie przyjmuje postaci uczonego, lecz w tej płynącej prosto z serca, niezwykle szczerej i prostolinijnej modlitwie wyraża zachwyt prostego człowieka nad dziełem stworzenia Boga. Staje się raczej propagatorem franciszkańskiego stosunku do otaczającego nas piękna życia. Odczuwa niezwykłą poetyckość w małym osiołku z wyspy Korkyra, jego serce raduje dobry uczynek staruszka z Itaki i zachwyca się tautologiami natury, które są przecież jasne dla prostych ludzi, dla których las jest lasem, morze morzem, a skała skałą. Podobnie jak Jezus nauczał wśród ludzi ubogich i niewykształconych, a skrył swoją naukę przed faryzeuszami, tak i podmiot liryczny przemawia w wierszu do ludzi prostych, którzy umieją zachwycić się prawdziwie Boskim geniuszem, który tworzy „piękny i bardzo różny świat”.
Swoje zadanie jako poety pokornego, tego, który pragnie źródła i przekazuje to źródło innym, pragnie spełnić poprzez ukazanie zwykłym śmiertelnikom, jak wspaniałym w swej prostocie jest otaczający nas świat. To, co jednym może wydawać się szarą rzeczywistością, dla innych przybiera postać sacrum, w której objawia się Boska obecność. Sens utworu Herberta można by opisać parafrazą powiedzenia „Diabeł tkwi w szczegółach”. Jego zdaniem, to raczej Bóg objawia się w szczegółach, drobnych detalach, mających tak ważne znaczenie w naszym życiu, a w których tylko prostym i otwartym na świat ludziom, udaje się ujrzeć ingerencję sił nadprzyrodzonych, upostaciowionych, według wierzących, w osobie Boga Stworzyciela.
W związku z rozważaniem problemu codzienności, warto przytoczyć fragment książki „Podręcznik wojownika światła” Paula Coelho. Brzmi on: „Wojownik skupia się na maleńkich cudach codzienności. Jeśli potrafi w nich dojrzeć to, co piękne, znaczy to, że i on nosi w sobie piękno, bowiem świat jest zwierciadłem, w którym odbija się twarz każdego człowieka.” Słowa te wyrażają podobny pogląd na ten aspekt życia, co wiersz „Modlitwa Pana Cogito – podróżnika”.
Warto szczególnie podkreślić znaczenie utworu Herberta, zwrócić uwagę na geniusz i niezwykły kunszt poety, który doskonale wie, czego potrzebują jego odbiorcy, jakich wartości brak im w życiu, w jakich kwestiach egzystencjalnych przydałoby im się wsparcie i pokrzepienie ze strony artysty i jak przekonać ich o słuszności propagowanych przez niego poglądów. Pan Cogito stwarza wrażenie osoby niezwykle elokwentnej i wykształconej, a przecież samo jego „nazwisko” oznacza tyle, co „myśleć”.
Z postacią Pana Cogito niewątpliwie kojarzy się słynne zdanie wypowiedziane przez Kartezjusza „Cogito ergo sum”, czyli „Myślę, więc jestem”. Wywodząca się z arystotelesowej logiki sentencja zakłada, że nie ma życia bez myślenia, refleksji, rozważań, tak istotnych w życiu, a tak często pomijanych w codziennych czynnościach, z powodu szalonego biegu współczesnego świata, które nie daje czasu na odpoczynek połączony z krótkim zastanowieniem się nad sensem tej gonitwy. Jestem człowiekiem, więc myślę. Myślę, więc jestem. Taką zależność w życiu kultywuje Zbigniew Herbert w swoim tomiku poezji „Pan Cogito”. Jednak w utworach z tej serii poeta przekazuje wrażliwym na piękno jego pióra coś więcej niż tylko wzór kulturalnej i pełnej erudycji osoby Pana Cogito. Jego wiersze, często związane z wiarą i pełniące funkcję modlitwy, są swego rodzaju Dobrą Nowiną, czyli Ewangelią. Autor pełen pokory ukazuje szlak prowadzący do Boga, a przebiegającą przez wspaniały, piękny i tak różny świat, stworzony dla nas, ludzi, z którego bogactwa winniśmy czerpać garściami. Mimo swej jawnej kompetencji podmiot liryczny nie pełni funkcji nauczyciela, ponieważ wie, że nie może uważać się za autorytet. Jest także, jak każdy śmiertelnik, grzeszny, dlatego w utworze przedstawia również siebie jako błądzącego i wyciągającego do Boga rękę z prośbą o pomoc. Nie może pozwolić, aby czytelnicy odebrali go za wzór do naśladowania, gdyż on jest tak samo niedoskonały i ułomny, jak i oni.
Poprzez postawę Pana Cogito poeta zaledwie pragnie zwrócić uwagę odbiorcy na możliwe sposoby postępowania i stosunku do świata i jego Stworzyciela, które on sam powinien w ciszy swojego serca i sumienia dokładnie przemyśleć i ewentualnie uznać za priorytetowe dla niego. Nie próbuje natomiast ukazywać propagowanych przez siebie wartości, jako jedynie słusznych, niezbędnych każdemu człowiekowi, ponieważ wie, że tak jak świat jest bardzo różny, tak i bardzo różni są ludzie, nie wszystkim odpowiada jeden typ łączności duchowej z Bogiem, czy drogi życiowej. Kolejnym atutem postaci wykreowanej przez poetę jest talent przemawiania do świadomości ludzkiej w prosty i obrazowy sposób. Mimo licznych metafor w tekście i niejasnych dla części odbiorców nawiązaniach, zrozumienie przesłania i sensu tej modlitwy nie nastręcza większych trudności.
Reasumując, postać Pana Cogito jest doskonałym przyjacielem czytelnika, stawiającego sobie pytania o charakterze egzystencjalnym. Nie jest nauczycielem, nie jest też tym bardziej nieomylnym sędzią, który ma prawo oceny postępowania innych. Jest prostym, aczkolwiek obdarzonym nieprzeciętną inteligencją i erudycją człowiekiem, który poprzez ukazanie swojego punktu widzenia na świat i wartości metafizyczne, ma zdolność zapalania światełka w ciemnych tunelach życia słuchających jego rozważań odbiorców. Nie jest ideałem, przez co staje się bliższy czytelnikowi, a wartości przez niego proklamowane wyrażają stoicką i franciszkańską postawę, co łączy się z umiłowaniem prostoty życia. Pan Cogito staje się dla wrażliwego odbiorcy jego myśli przyjacielem, który przedstawia mu pewien światopogląd, skłaniający do własnych, gruntownych przemyśleń i wysnuwania osobistych wniosków, do formowania własnej postawy wobec świata, którą uzna za słuszną i odpowiednią w wyniku licznych refleksji i z czystym sumieniem będzie wyznawał w życiu takie credo, które jest zgodne z jego zapatrywaniami na życie. Na tym polega zadanie Zbigniewa Herberta jako poety i taką funkcję spełnia jego utwór „Modlitwa Pana Cogito – podróżnika”.