Zarówno tytuł wiersza “Ze wstępu do rozmówek”, jak i jego pierwsza fraza: “celem jest mówić płynnie” sugerują, że tematem wiersza Barańczaka jest sztuka komunikacji w obcym języku. Po przeczytaniu i przemyśleniu utworu okazuje się jednak, że to nie do końca prawda. Utwór pochodzi z tomu “Atlantyda i inne wiersze z lat 1981 – 1985”. Został napisany po wyjeździe Barańczaka z kraju, w czasie, gdy poeta wykładał na Uniwersytecie Harvarda w USA.
Ze wstępu do rozmówek – analiza wiersza i środki stylistyczne
Utwór Barańczaka nie został podzielony na strofy, jest to więc wiersz stychiczny. Odnajdujemy w nim regularne rymy okalające ABBA: “który – znaczy – słuchaczy – tektury”; “żeby – nartach – warta – potrzeby” itd. Jedynie w ostatnich pięciu wersach występuje układ ABBBA; “słów- najbieglej – zblednie – biedne -mów”. Rymy są zróżnicowane, dokładne i niedokładne (asonanse), żeńskie: ” znaczy – słuchaczy” oraz męskie: “słów – mów”.
Wersy mają różną ilość sylab – od 10 do13. Po siódmej sylabie występuje średniówka. Poeta stosuje przerzutnię: “w języku, który / do końca będzie obcy”; “rozumieć, że się / nie opłaca…”.
Warstwa stylistyczna utworu jest bardzo rozbudowana. Barańczak wykorzystuje przede wszystkim metaforę: “przełamywać sztywność tej wyschłej tektury języka”, “sztuczny staw rozmowy”, “głębia po kolana”, “brodzik porozumienia”. Metafor jest tu bardzo dużo, wszystkie wskazują na trudność porozumienia. Podobnie porównanie: “pozwolić im się przemknąć jak na wodnych nartach” oraz liczne epitety: “mówić płynnie”, sport wodny”, “dopisujące zdrowie”, a także epitety metaforyczne: “tęponosy pęd”‘ “płytka unia”, biedne dno obcości”. Można odnaleźć w wierszu antytezę: “mówisz to, co umiesz, nie to, co byś pragnął”, można się zastanowić, czy wyrażenie “epitet nieoczekiwany” nie jest przypadkiem synekdochą, oznaczającą poezję, poetycki język. W wierszu odnajdziemy apostrofę: “przybyszu” oraz dwa pytania retoryczne. Na początku utworu: “ale co to znaczy mówić płynnie?” oraz na końcu: “godzisz się?” Pierwsze z nich bezpośrednio nawiązuje do tematu, drugie – do puenty wiersza.
Ze wstępu do rozmówek – interpretacja
Przy lekturze pierwszej części wiersza czytelnik ma wrażenie, że chodzi tu o trudności związane z komunikacją przy użyciu języka obcego. Pierwsza fraza: “celem jest mówić płynnie” przypomina przecież slogan z podręczników do nauki języka obcego. Taką interpretację jednoznacznie sugeruje też tytuł wiersza. Rozmówki to przecież małe książeczki, zawierające podstawowe słowa i zwroty w języku obcym. Poeta mówi o “języku, który do końca będzie obcy”, o przełamywaniu sztywności języka “w nietutejszej gębie”. Jednocześnie stwierdza, że chodzi o wzgląd na słuchaczy, aby “pozwolić im się przemknąć[…] przez sztuczny staw rozmowy”, aby osiągnąć “głębię po kolana”. Dobór metafor sugeruje, że mowa tu o czymś więcej, niż o opanowaniu języka obcego. Płynna rozmowa staje się synonimem płytkiej rozmowy: o pogodzie, samopoczuciu, drożyźnie. Sztampowa, nic nieznacząca wymiana zdań…
Dochodzimy do wniosku, że tematem wiersza nie jest umiejętność opanowania języka obcego, ale komunikacja międzyludzka w ogóle. Barańczak wskazuje, jak bardzo jest ona trudna, jeżeli nie rozmawiamy jedynie o sprawach błahych. Jeżeli chcemy osiągnąć z kimś najwyższy z możliwych stopień porozumienia, wyrazić siebie i zrozumieć drugiego człowieka. Nie w tym rzecz, aby rozmowa wyglądała tak, że “słowo gładko trafia na słowo i zdań fala nie podnosi grzbietu”, że “mówisz to, co umiesz, nie to, co byś pragnął”. Trzeba próbować, by ruch warg był wart coś więcej. Tak czasem bywało – twierdzi poeta. Jeśli rozmawiając, nie jesteśmy w stanie osiągnąć prawdziwego porozumienia, zrozumieć siebie nawzajem do głębi, to co robić? Czy to prawda, że “się nie opłaca z kimś schodzić pod powierzchnię słów cudzej czy własnej mowy”? Choćbyśmy się bardzo starali, nie wyrazimy precyzyjnie każdego swego wrażenia, odczucia, emocji. ” Choćbyś jak najbieglej wiódł go (rozmówcę) przez ciemne głębie, zawsze w dole zblednie odstraszająco piaszczyste i biedne dno obcości, przybyszu”- pisze Barańczak. Jeśli nie potrafimy wyrazić słowami wnętrza swej duszy, nie będziemy właściwie zrozumiani. Ale alternatywą może być jedynie milczenie, a to nie przybliży nas do celu. Apostrofa i pytanie retoryczne w końcowej części utworu: “Przybyszu. Godzisz się? to mów” sugerują, że tylko takie mamy wyjście. Nie rozmawiać wcale albo podjąć próbę porozumienia. Może choć trochę zbliżymy się do prawdy i do ludzi.