Człowiek jest istotą społeczną. Oznacza to, że do bycia szczęśliwymi, do życia i funkcjonowania w odpowiedni i produktywny sposób, każdy z nas potrzebuje innych ludzi. Codziennie stykamy się z setkami ludzi i każde takie spotkanie może wpłynąć na nasze życie, a nawet całkowicie je odmienić. Niekiedy zachodzą zmiany w naszej postawie pod wpływem spotkania z kimś absolutnie niepozornym albo kimś, kogo jedynie zobaczymy na ulicy. W większości przypadków jednak zmiany wywołują u nas osoby, które stają się dla nas ważne i bez których nie umiemy sobie później wyobrazić życia. W swojej pracy postaram się udowodnić tezę, że poznawanie nowych ludzi jak najbardziej może nas zmienić i wpłynąć na nasze postępowanie.
Moim pierwszym argumentem będzie sytuacja, jakiej doświadczył Marcin Borowicz, bohater słynnej powieści Stefana Żeromskiego, pt. Syzyfowe prace. Akcja powieści toczy się głównie w gimnazjum w Klerykowie, w drugiej połowie XIX wieku. Polska znajdowała się wówczas pod zaborami, a zabór rosyjski wyjątkowy nacisk kładł na wykorzenienie polskości ze swoich poddanych. Szkoła była tego najlepszym przykładem, ponieważ wychodzono z założenia, że im wcześniej zacznie się wmawiać młodzieży nową tożsamość, tym szybciej zmieni się cały naród. Marcin ulegał takiemu procesowi. Rusyfikacja w jego przypadku dawała pozytywne rezultaty i w wieku kilkunastu lat chłopak nie zwracał już właściwie uwagi na polskie zwyczaje czy język. Uważał się na pewno dużo bardziej za Rosjanina. Jego postawę odmieniło spotkanie z nowym uczniem Bernardem Zygierem, który na ignorowanej przez wszystkich lekcji języka polskiego, wyrecytował Redutę Ordona Adama Mickiewicza, płomienny utwór patriotyczny o bohaterstwie polskiego generała, który wolał zginąć niż poddać się Moskalom. Wydarzenie to wstrząsnęło Borowiczem i innymi uczniami. Zawiązali oni tajne koło, w którym zaczęli śledzić historię Polski, a także czytać polską literaturę bez cenzury. W młodych ludziach zaczęło budzić się poczucie, że przez lata byli oszukiwani i pora położyć temu kres, by nie skończyć pośród totalnego chaosu tożsamościowego.Zdecydowanie więc spotkanie z Bernardem Zygierem miała dla Marcina Borowicza fundamentalne znaczenie.
Z podobnie przełomową sytuacją mamy do czynienia w Quo vadis Henryka Sienkiewicza. Główny bohater powieści, Marek Winicjusz, był rzymskim żołnierzem, hołdującym w życiu agresji, impulsywności i fizycznym uciechom. W pewnym momencie jednak poznał Ligię, młodą dziewczynę, chrześcijankę, w której się zakochał. Próbował zdobyć ją podstępem oraz siłą, lecz za każdym razem okazywało się, że metody te nie popłacają. Winicjusz niemal nie przypłacił tych prób życiem. Wraz z postępującym uczuciem wobec Ligii, Winicjusz poznawał naukę Chrystusa, która była dla dziewczyny najważniejsza w życiu. Był to dla niego trudny proces ponieważ przykazania chrześcijańskie stały w dużej sprzeczności z życiem, które prowadził do tej pory. Mimo wszystko jednak miłość była silniejsza. Winicjusz wykonał ogromną pracę, by zmienić całe swoje życie nie tylko zewnętrznie, lecz przede wszystkim wewnętrznie. Zrobił to w imię miłości, która okazała się silniejsza od dawnych przyzwyczajeń i wychowania rzymskiego arystokraty pewnego luksusu, zbytku i pychy. Można więc powiedzieć, że spotkanie z Ligią odmieniło całe życie Winicjusza.
Powyższe przykłady pokazują jasno, że poznawanie nowych ludzi potrafi diametralnie odmienić całe nasze życie. Nie tylko postawić nas w nowej sytuacji, lecz także zmienić nas wewnętrznie i sprawić, że zaczniemy się kierować w życiu diametralnie innymi wartościami. Zmiany takie widać wyraźnie zarówno na przykładzie Marcina Borowicza, jak i Marka Winicjusza. Obaj dzięki z pozoru przypadkowym spotkaniom przeszli ogromne metamorfozy.