Wypaczenia dotyczące ludzi pełniących władzę w dowolnym miejscu na ziemi są od zawsze ciekawym tematem dla artystów, zwłaszcza pisarzy. W totalitarnym systemie literatura jest bowiem jednym z ostatnich bastionów wolnego słowa, wolnej myśli. Polacy doświadczyli zbrodni, jaką był czas stanu wojennego, jednak nie pozostał on bez echa dla pisarzy. Marek Nowakowski w swoim zbiorze opowiadań, pt. Raport o stanie wojennym zaprezentował wiele sytuacji, procesów i zjawisk społecznych, które charakterystyczne były dla tego dramatycznego momentu narodowego, by podkreślić jak daleko władza była wówczas zarówno od obywateli, jak i od własnych szeroko pojętych kompetencji i obowiązków.
Marek Nowakowski zawarł w swoim tomie szereg opowieści, z których każda wskazuje na nieco inny aspekt życia w stanie wojennym w Polsce. W opowiadaniu, pt. Słoneczko zwrócił na przykład uwagę na to, jak niesprawiedliwość, podłość i niekompetencja na najwyższych szczeblach władzy w państwie, degradująco wpływa na zwykłych obywateli i wywołuje rozmaite patologie na najniższych stopniach urzędniczych. Kontroler kiosków doprowadza do sytuacji, w której stare sprzedawczynie korumpują go pieniędzmi, rzadkimi towarami, a nawet całej młodej kioskarki, by ten nie zwracał uwagi na nieprawidłowości w ich pracy. Taka kontrola może mieć miejsce jedynie w państwie, które samo spod kontroli się wymykało.
W opowiadaniu, pt. Boże, zmiłuj się nad Wilnem Nowakowski pokazuje niesamowitą agresję, jaką przejawiali przedstawiciele władzy wobec obywateli, co jest w zasadzie zaprzeczeniem podstawowych powodów jej istnienia i funkcjonowania. Milicjanci potrafią wręcz znęcać się nad młodzieżą, słabszymi nieuzbrojonymi ludźmi. W opowiadaniu Wizyta widzimy zaś jak wymuszane były donosy i przyznawanie się do rozmaitych wymyślonych przestępstw. Wszystko to tworzy obraz państwa, w którym nie tylko władza jest bardzo daleko od obywateli, ale w którym owa władza nawet nie kryje się z tym, że jest przeciwko obywatelom i stara się ich wykorzystywać do własnych celów.
Jeszcze bardziej pogłębiony obraz totalitaryzmu możemy spotkać w słynnej powieści George’a Orwella pt. Rok 1984. Autor przedstawił tam fikcyjne państwo, Oceanię, które znajduje się w rękach Partii i Wielkiego Brata. Mieszkańcy państwa są poddawani nieprzerwanej inwigilacji, są podsłuchiwani, podglądani i non stop indoktrynowani, żeby w ich głowach nie mogła pojawić się nawet idea sprzeciwu.
Władza jest więc teoretycznie bardzo blisko, na każdym kroku, na wyciągnięcie ręki, lecz jest ona w pobliżu po to, by kontrolować, a nie po to, by pomagać swoim obywatelom. Główny bohater powieści, Winston Smith, próbuje przebić się przez mur szczelnego systemu indoktrynacji i kontroli, jednak kończy się to jego absolutną porażką. Zostaje schwytany, poddany torturom i praniu mózgu, przez co jego poglądy zmieniają się na zawsze.
Dzisiaj wiele możemy wskazać przypadków tego, że władza oddaliła się od obywateli. Niektórzy uważają, że to dlatego że sama z siebie degraduje ona człowieka. Ludzie dochodzący do władzy, pod naporem przywilejów i bogactwa, zapominają o swoich obowiązkach, o swojej służbie i zaczynają wierzyć w to, że są lepsi od przeciętnego obywatela. To bardzo zgubny pogląd, który już wielokrotnie doprowadził do wprowadzenia systemów totalitarnych w różnych miejscach na świecie. To zaś prędzej czy później, zawsze kończyło się tragedią zwykłych ludzi.