Opowieść o Cichowskim to jedno z najbardziej wstrząsających świadectw zbrodni carskiej Rosji, jakie dokonywane były na Polakach w trakcie zaboru. Dramat pojedynczego człowieka odzwierciedla bowiem los tysięcy innych ludzi, którzy zostali skrzywdzeni przez aparat opresji zaborcy. W dramacie opowieść o Cichowskim wybrzmiewa szczególnie mocno, gdyż opowiedziana zostaje na salonie, gdzie bawi się arystokracja rosyjska i polska, nie zważając na dramat polityczny, który dział się wówczas każdego dnia.
Historię Cichowskiego opowiada Adolf, jeden z Polaków znajdujących się na salonie, gdzie trwa przyjęcie arystokracji, zagadnięty przez pewną damę z towarzystwa. Adolf był w młodości przyjacielem Cichowskiego i bardzo dobrze go znał. Cichowski był młodym człowiekiem, który cieszył się wśród wszystkich znających go ludzi nieposzlakowaną i bardzo dobrą opinią. Był osobą inteligentną, mądrą i spokojną, a przy tym nie pozbawioną dużego poczucia humoru. Był duszą towarzystwa, ludzie garnęli się do niego, ponieważ wiedzieli, że nie można się z nim nudzić. Miał on również duże powodzenie u płci pięknej.
Pewnego razu, kiedy Cichowski był już szczęśliwym i statecznym małżonkiem, zniknął bez słowa. Poszukiwania nie dawały rezultatu, a pewnego dnia policja carska przyniosła jego żonie płaszcz męża, który rzekomo miał zostać znaleziony na brzegu Wisły. Miało to wskazywać na samobójczą śmierć poprzez utonięcie. Żona Cichowskiego nigdy w to nie uwierzyła i cały czas starała się odnaleźć męża, jednak inni pogodzili się z jego odejściem i powoli o nim zapominali. Po dwóch latach nieobecności, ktoś doniósł kobiecie, że Cichowskiego rozpoznano w kolumnie więźniów transportowanych do Belwederu, więc w jej serce znowu wstąpiła nadzieja. Próbowała dowiedzieć się czegoś o mężu i ruszyć mu na ratunek, zwłaszcza, że coraz częściej dochodziły do jej uszu głosy, że Cichowski jest okrutnie katowany przez przesłuchującą go policję, ale że mimo wszystko nie chce przyznać się do stawianych mu zarzutów.
Sytuacja trwała przez wiele lat, aż któregoś dnia, jakby nigdy nic, policja przyprowadziła Cichowskiego do jego domu i kazała podpisać żonie dokument, że został on przez nią rozpoznany i przyjęty. To jednak nie był już ten sam człowiek. Wychudzony, posiwiały, z błędnym pustym spojrzeniem. Przez wiele dni chorował przykuty do łóżka. Nie odzywał się właściwie do nikogo, miał problemy z rozpoznawaniem rodziny i znajomych. Stał się bardzo przelękniony, wszystko przypominało mu czasy uwięzienia i katorgi, ale nie chciał wyrzucić z siebie tego, co przeżył. Adolf odwiedził go po miesiącu od powrotu. Nie poznał przyjaciela, a on nie poznał jego. Cichowski był strzępem człowieka, ledwie cieniem dawnego siebie. W jego twarzy widać było jedynie wieloletni dramat, jakiego doświadczył i mimo którego nie dał się złamać.
Historia Cichowskiego pokazuje jak wielkich cierpień doznawali Polacy w czasie zaborów, żeby zachować resztki godności i wewnętrznej wolności. Opresyjny system obliczony był nie tylko na rusyfikację, lecz na totalne wykorzenienie polskości z ludzi, nawet za cenę zwichnięcia ich psychiki i doprowadzenia na skraj obłędu. W postaci Cichowskiego zawarte zostały dziesiątki opowieści o polskich patriotach tamtego czasu, którzy swoje przywiązanie do polskości przypłacili zdrowiem, a niekiedy życiem. Taka historia opowiedziana w obecności rosyjskich oficjeli, którzy ponosili odpowiedzialność za tego typu zbrodnie, brzmi nad wyraz mocno i niepokojąco.