Rollison to jeden z epizodycznych bohaterów Dziadów cz. III Adama Mickiewicza, najwięcej dowiadujemy się o nim z opowieści innych bohaterów dramatu. Jest to student, który padł ofiarą carskiego terroru i – najprawdopodobniej bez żadnego realnego powodu – został aresztowany i uwięziony. W więzieniu, gdzie przebywał już od roku, był poddawany torturom, ponieważ żołnierze chcieli wymusić na nim zeznania w sprawie spisku na życie cara, w którym miał rzekomo brać udział. Spisku jednak w ogóle nie było, a tym bardziej nie brał w nim udział młody Rollison, więc obstawał przy swojej niewinności i nie chciał składać żadnych zeznań. Powodowało to jeszcze większy gniew przesłuchujących i jeszcze gorsze tortury, które doprowadziły chłopaka do ciężkiej choroby z wycieńczenia. W końcu carscy żołnierze postanawiają pozbyć się kłopotliwego więźnia i wyrzucają go z okna jego celi na bruk. Upozorowane samobójstwo się jednak nie udaje, gdyż chłopakowi udaje się przeżyć.
Wieść o tym incydencie i o mimo wszystko szczęśliwym jego zakończeniu przynosi Ksiądz Piotr do salonu Senatora, u którego akurat jest matka Rollisona. Okazuje się, że kobieta codziennie odwiedzała carskiego urzędnika, by błagać go o uwolnienie syna. Ten był bowiem jedynym żywicielem dwuosobowej rodziny. Nie tylko studiował, lecz także pracował i opiekował się matką, starą, schorowaną i niewidomą kobietą. Żyli biednie, ale godnie, a po aresztowaniu syna, kobiecie groziła głodowa śmierć w zupełnym osamotnieniu i ciemności. Próbuje więc przekonać Senatora, by wypuścił jej syna na wolność, bo ten jest niewinny. Z urzędnika wychodzi wówczas cała dwulicowość, ponieważ mówi kobiecie, że uwolni jej syna, by zachować pozory i twarz wobec świadków całej sceny, ale po kryjomu każe uwięzić również ją samą. Wieść o „wypadku” więziennym, który spotkał Rollisona jest dla niej straszliwym ciosem.
Cały ten wątek często rozpatruje się w kategoriach sakralnych, a panią Rollisonową i Rollisona, jako Maryję i Jezusa Chrystusa. Oto bowiem syn zostaje uwięziony przez oprawców dręczących jego naród, torturowany i skazany na śmierć. Wykonanie wyroku udaje mu się jednak przeżyć. Jego matka wstawia się za nim u najwyższych władz, nie szczędzi starań i łez, by tylko pomóc swojemu synowi. Taka często przywoływana interpretacja sprzyja mesjanistycznemu odczytywaniu całości dzieła Adama Mickiewicza.