Jak interpretujesz ostatnią scenę Nie-Boskiej komedii, w której umierającemu Pankracemu ukazuje się Chrystus?

Autor: Grzegorz Paczkowski

Ostatnia scena z Nie-boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego bardzo często przyprawia o zawrót głowy. Całe dzieło nie należy do najjaśniejszych, więc czytelnik ma nadzieję, że finał przyniesie odpowiedzi na wiele pytań. Dzieje się natomiast inaczej i dla niektórych ostatnia scena jest kolejnym skomplikowaniem. 

Ostatnia scena Nie-boskiej komedii przedstawia Pankracego, dowódcę sił rewolucji, który triumfuje nad arystokracją. Właśnie pokonał wojska Henryka, a wszystkich przeciwników, których nie zabił w boju, skazał na śmierć. Odniósł więc wielkie zwycięstwo, którego pragnął – rewolucja osiągnęła apogeum. Należy przypomnieć, że Pankracy buntował się nie tylko przeciwko arystokracji samej w sobie, choć była ona symbolem wielu – jego zdaniem negatywnych – wartości. Buntował się przeciwko staremu porządkowi, przeciwko tradycji, przeciwko pewnemu ładowi społecznemu i ogólnoludzkiemu. Pragnął zmian na szeroką skalę. 

Wydawałoby się więc, że po triumfie nad arystokracją zwycięstwo Pankracego będzie niezaprzeczalne. Doznaje on jednak wizji, w której widzi Jezusa Chrystusa na niebie nad przepaścią. Wizja ta przeraża go, ponieważ nie jest w stanie uciec przed wzrokiem mesjasza. W końcu pada martwy. To bardzo symboliczna scena, która ma pokazać, że nawet największy triumf ziemski nie jest w stanie przysłonić władzy, jaką ma nad nami wszystkimi Bóg. Pankracy mógł się czuć triumfatorem, lecz jego zwycięstwo było zaledwie mizernym pyłkiem przy mocy Chrystusa. Objawienie przypomniało mu, że za wszystkie swoje czyny będzie rozliczony, a zdawał sobie sprawę, że wiele czynów, których się dopuścił, nie było zgodne z nauczaniem Chrystusa. Wszystko to spadło na tego odważnego mężczyznę z taką mocą, że momentalnie oddał ducha. Wykrzyknął „Galilejczyku, zwyciężyłeś”, czym symbolicznie unicestwił swoje zwycięstwo, dostrzegając jego mizerność w obliczu spraw wiecznych. 

Nie-boska komedia Zygmunta Krasińskiego ze względu na swą wielowątkową i zagmatwaną treść, mogłaby być interpretowana bardzo różnie. Ostatnia scena jednak porządkuje całe dzieło i udowadnia, że cokolwiek zdarzy się na ziemi i jakiekolwiek tragedie bądź zwycięstwa staną się naszym udziałem, nic nie przewyższy mocy Boga i nic nie zniweczy jego planu, który przygotował dla świata już w momencie jego tworzenia. 

Dodaj komentarz