Polska literatura czasu zaborów w dużej większości skupiała się na omawianiu kwestii narodowych, społecznych, historycznych. Zwłaszcza do historii przywiązywano dużą wagę, z jednej strony próbując znaleźć w niej przyczyny klęski narodowej, z drugiej próbując pokrzepić udręczone serca opowieściami z czasów, kiedy Polska była jednym z najsilniejszych państw Europy. Przyjrzyjmy się dwóm fragmentom, w których zostały zawarte właśnie opisy dawnych wielkich dowódców polskich.
Pierwszy fragment to opis pochodzący z Potopu Henryka Sienkiewicza, a dotyczący wyglądu i charakteru Stefana Czarnieckiego, jednego z najgenialniejszych dowódców polskich. W jaki sposób jest on przedstawiony w drugiej części trylogii? Przede wszystkim jest to mężczyzna, który już samym wyglądem wzbudza respekt i strach nie tylko wśród wrogów, lecz także wśród Polaków. Przez nieprzyjaciół nazywany „rabym psem” Czarniecki przez Sienkiewicza porównany zostaje raczej do orła, do którego bywa ponoć podobny w boju. W polskim kręgu kulturowym przecież porównanie do orła działa zawsze uszlachetniająco. Wspomniane zostają również niezwykłe zdolności wojskowe, dowódcze Czarnieckiego. Jest on porównywany wręcz do nieludzkiej, niszczycielskiej siły, która z mocą żywiołu pochłania wrogie wojska, które podniosły rękę na Rzeczpospolitą. Najwięksi dowódcy ponoć wpadali w popłoch na wieść o tym, że mają mierzyć się z tym niezwykłym Polakiem. Rozsądek i znajomość rzemiosła wojennego zostaje podkreślona przez fakt, że Czarniecki nie jest upojony własną sławą i patrzy na każdą sytuację trzeźwym okiem – nie rzuca się sam na szwedzką potęgę, ale planuje połączenie sił z innymi dowódcami, by zwiększyć szanse na zwycięstwo.
W opowiadaniu Elizy Orzeszkowej pt. Gloria victis mamy do czynienia z opisem jednego z dowódców powstania styczniowego – Romualda Traugutta. Od początku wiemy, w jakim tonie poprowadzony zostanie ta charakterystyka, gdyż już nawet samo imię dowódcy określone jest jako święte. Osoba Traugutta jest opisywana w ten sposób, gdyż potrafił on pozostawić rodzinę, spokojne i szczęśliwe życie po to, by walczyć i zginąć za ojczyznę. Jest opisany jako człowiek o mądrym i smutnym spojrzeniu, a jednocześnie o uśmiechu szczerym i niewinnym jak u dziecka. W chwilach skupienia czy gniewu zaś, jego oblicze nabierało wyrazu gniewnego, niemal przerażającego. Równie groźnie i dumnie brzmiał głos Traugutta; głos, który zostaje przyrównany dogłosu legendarnego spartańskiego króla Leonidasa, który wsławił się tym, że razem z trzystoma najwaleczniejszymi żołnierzami, w wąwozie pod Termopilami, powstrzymał liczące setki tysięcy ludzi armię perską przed wtargnięciem do Grecji. Jest to porównanie, które sytuuje polskiego dowódcę niemal pośród mitycznych bohaterów. Zostaje również podkreślona jego niezłomność: szedł do walki nawet kiedy przeczuwał już, że jest to bój, którego nie da rady wygrać, lecz wolał zginąć walcząc o wolność niż żyć w kajdanach.
W obu opisach mamy do czynienia z bardzo patetyczną charakterystyką polskich dowódców. Zarówno Czarnieckiemu, jak i Trauguttowi nadawane są cechy niemal ponadludzkie, mityczne, co prowokuje skojarzenie ich raczej ze świętymi albo z mitycznymi herosami, niż z postaciami historycznymi, w swoim czasie rzeczywiście stąpającymi po ziemi jak każdy z nas. Takie przedstawienie postaci ma na celu uświadomienie czytelnikowi, że oto takich bohaterów wydawał już w przeszłości polski naród, więc i teraz – w czasie zaboru – na pewno Polacy doczekają się wreszcie dowódcy, który wyzwoli ich spod jarzma zaborców. Opisy Czarnieckiego i Traugutta są umyślnie przesadzone i przepojone patosem, by podkreślić, że niejako nie byli to zwykli ludzie, lecz jednostki wybitne, nietuzinkowe, których narodziny zdarzają się naprawdę raz na milion. Tego rodzaju oddziaływanie na czytelnika miało służyć „pokrzepieniu serc” udręczonych niewolą, miało dawać nadzieję, że nadejdzie jeszcze lepsze jutro i że może ono nadejść szybciej niż się wówczas wydawało.