Jak zmienia się stosunek Marcina Borowicza do zaborcy? Co jest powodem zmiany?

Autor: Grzegorz Paczkowski

Marcin Borowicz, główny bohater powieści Stefana Żeromskiego, pt. Syzyfowe prace, to młodzieniec, który od najmłodszych lat poddawany jest surowym zabiegom rusyfikacyjnym, gdyż żyje na terenie zaboru carskiego. Z biegiem czasu zaczyna mu obojętnieć to, w jakim języku ma się porozumiewać i powoli zaczyna wierzyć w propagandę rosyjską przekonującą, że naród polski wraz z całą swoją kulturą i językiem nie jest godny tego, by istnieć. Borowicz zaczyna więc zgłębiać rosyjską kulturę, udziela się w kołach szkolnych i zatraca w sobie polską tożsamość narodową.

W pewnym momencie jednak wydarzył się w jego duszy przełom. Stało się to na jednej z lekcji języka polskiego, który był przedmiotem nieobowiązkowym i nie liczącym się. Nowy uczeń, Bernard Zygier, zapytany przez nauczyciela o to, czego uczył się w poprzedniej szkole, zaczął recytować Redutę Ordona Adama Mickiewicza, utwór opowiadający o bohaterskim dowódcy, który w czasie obrony Warszawy przed Moskalami, świadom tego, że nie da rady dłużej opierać się najeźdźcy, wysadza się razem ze swoją redutą. Ta opowieść zamknięta w piękną poetycką mowę, wzbudza w Borowiczu uczucie, że sprzeniewierzył się własnej tożsamości. Oto on beztrosko porzuca przywiązanie do kultury własnego narodu, a jeszcze niedawno ludzie w heroicznym geście potrafili oddawać życie, by naród ten miał szansę dalej istnieć. Marcin doznaje szoku, recytacja Zygiera rozpoczyna w nim mozolny proces przewartościowania swojego życia. Chłopak zaczyna poznawać literaturę polską, wnikać w jej historię, rozumieć, że dotąd stał po niewłaściwej stronie konfliktu, ponieważ Moskale są zaborcami, a nie wyzwolicielami i przyjaciółmi. W Marcinie dokonuje się więc wewnętrzny zwrot ku polskości. Nabiera nowej perspektywy, dzięki której zaczyna rozumieć, jak niesprawiedliwie i brutalnie traktowany był w szkole on i jego towarzysze od najmłodszego. Wszystko zaś po to, by wykorzenić z nich polskie pochodzenie i sprawić, że uwierzą, iż są Rosjanami i że tak jest dla nich lepiej. Borowicz na początku jest zrozpaczony tym, że dał się na to wszystko nabrać, ale tym silniej później zwrócił się wewnętrznie ku właściwej stronie. 

Gdyby nie ta pamiętna i bardzo symboliczna lekcja języka polskiego i gdyby nie Reduta Ordona recytowana przez Bernarda Zygiera, Marcin Borowicz być może już nigdy nie miałby szansy na zrozumienie kim naprawdę jest i skąd pochodzi. Jego życie potoczyłoby się inaczej i stałby się żywym dowodem na to, jak doskonały był aparat rusyfikacyjny w polskich szkołach. Stało się jednak inaczej i mimo że nie znamy dalszych losów chłopaka, możemy się domyślać, że w dorosłym życiu stał się dojrzałym patriotą, który już nigdy nie zapomniał skąd pochodzi i do jakiego narodu naprawdę należy. 

Dodaj komentarz