Życie niejednokrotnie stawia nas w sytuacjach, do których nie jesteśmy przygotowani. Musimy improwizować, by nie doznać krzywdy lub straty. Często nie godzimy się z nieszczęściami, które przynosi nam los, zastanawiamy się dlaczego akurat my, a czasem nawet – jaki sens ma nasze cierpienie, nasze życie. Niektóre odpowiedzi musimy odnaleźć sami, inne zawarte są w literaturze, gdzie zawsze warto ich szukać.
Księga Hioba to jedna z ksiąg mądrościowych Starego Testamentu Pisma Świętego. Opowiada losy człowieka, który padł ofiarą zakładu Boga i Szatana, o to czy wielbi tego pierwszego jedynie ze względu na szczęśliwe życie, które wiódł. Szatan odebrał mu bogactwo, rodzinę, przyjaciół, bliskich, służbę, zwierzęta hodowlane, cały majątek, dom, a na końcu nawet zdrowie, by jak najbardziej skłonić go do bluźnierstwa. Hiob jednak zaskoczył go. Po doświadczeniu wszystkich tych traum, nieszczęść i niezasłużonych strat, usiadł na ziemi, posypał głowę popiołem i śpiewał pieśni na część Boga. Chciał w ten sposób dać do zrozumienia, że przyjmuje z jego rąk wszystko, co ten mu daje, ponieważ kocha go całym sobą. Skoro zaś przez tyle lat ze spokojem przyjmował szczęście, to niewdzięcznością byłoby złorzeczenie Bogu, gdy ten postanowił mu to wszystko odebrać.
Pokazuje nam to bardzo ciekawą postawę życiową, w której wszystko, co nas spotyka należy traktować z ogromnym dystansem, co nieraz wydaje się niemożliwe ze względu na towarzyszące nam emocje. Co jest zatem sensem życia? Czyżby życie samo w sobie, niezależnie od tego, czego w jego trakcie doświadczymy – zła czy dobra? Niektórzy myśliciele są zdania, że pytanie o sens istnienia ludzkiego jest pytaniem błędnym, ponieważ życie nie jest zobligowane do posiadania żadnego sensu. Jeśli jednak my sami nadamy naszej egzystencji wymiar metafizyczny, warto zadbać o nadanie mu również sensu, a to znaczy, że należy się nauczyć radzić sobie zarówno ze szczęściem, jak i z nieszczęściem, czego piękną lekcję daje nam Hiob.
Albert Camus był przedstawicielem filozoficznego nurtu zwanego egzystencjalizmem. Dużą część swojej myśli o egzystencji wyłożył przy pomocy powieści, pt. Dżuma. Miasto Oran zostaje w niej dotknięte epidemią tytułowej zarazy. Miasto zostaje odcięte od świata, przez co staje się swoistym mikrokosmosem, w którym obserwować można postawy i zachowania ludzkie w tej ekstremalnej sytuacji.
Główny bohater, doktor Bernard Rieux, poświęca się w całości pomaganiu chorym, cały czas ryzykując własne życie i zdrowie. Słowo „poświęca się” nie jest tutaj jednak do końca na miejscu, ponieważ Rieux sam swoją pomoc traktuje wyłącznie jako rzetelne wykonywanie swojego zawodu, którego podjął się wiele lat wcześniej. Nie uważa siebie za bohatera, nadaje swojemu zachowaniu pewien cel, sens – wie, że w pojedynkę nie zatrzyma potwornej epidemii, dlatego chce pomóc tylu ludziom, ilu udzielenie pomocy będzie możliwe, a także maksymalnie zmniejszyć cierpienie chorych. W ten sposób patrzy na swoją misję, na swoje życie. Jego postawa jest interesująca również na tle innych bohaterów, którzy niejednokrotnie zachowują się – pod względem moralnym – dużo mniej wzorowo.
Literatura nie przyniesie nam nigdy wszystkich odpowiedzi życiowych, jakie chcielibyśmy uzyskać w życiu. Możemy z niej jednak wysnuć kilka istotnych lekcji, między innymi taką, że nie mam wpływu na wiele rzeczy, które spotykają nas w życiu, ale zawsze mamy wpływ na to, jak je przyjmiemy i w jaki sposób sobie z nimi poradzimy. A to już bardzo dużo.