Dziś zdobycie wykształcenia, w tym wykształcenia wyższego, nie stanowi dla większości ludzi na świecie wielkiego wyzwania. Dla milionów wręcz naturalną koleją rzeczy jest to, że po ukończeniu szkoły średniej, kształcą się dalej na uczelniach wyższych. Jednak jeszcze do niedawna nie było to wcale aż tak oczywiste, a podziały społeczne ze względu na poziom wykształcenie, były bardzo wyraźne i istotne na co dzień. To jeden z wątków, którego dotykał Stanisław Wyspiański w swoim wielkim dziele – dramacie, pt. Wesele.
Wesele ukazuje na tytułową uroczystość po tym, jak małżeństwo zawarła chłopka z przedstawicielem miejskiej inteligencji. Na przełomie XIX i XX wieku w Polsce i w Europie nie było to wcale często spotykane zjawisko. Na weselu w Bronowicach pod Krakowem pojawiają się więc goście pochodzący zarówno ze wsi, jak i z miasta. Ten konglomerat staje się ciekawym mikrokosmosem, z którego można wyciągnąć wiele wniosków dotyczących ówczesnego społeczeństwa polskiego. Stronę inteligencji miejskiej reprezentują między innymi Dziennikarz, Poeta, Pan Młody. Są to ludzie na pozór nie wyróżniający się z tłumu, choć przy bliższym poznaniu wykazują wiele bardzo negatywnych cech. Są bardzo wrogo nastawieni do chłopów, wręcz nimi pogardzają, traktują ich jak nierównych partnerów do rozmowy. Patrzą na nich z góry i lekceważą ich zdanie, mimo że wielu chłopów ma wiele do powiedzenia na „światowe” tematy.
Równie pozorne jest zainteresowanie inteligentów kulturą chłopską. Widać to po Panu Młodym, który wydaje się być bardziej podekscytowanym obracaniem się w egzotycznym dla siebie środowisku, niż małżeństwem z realną osobą. Brakuje mu podstawowej wiedzy o zwyczajach chłopskich, przez co raz za razem popełnia gafy i przynosi sobie wstyd. Jednocześnie samozachwyt inteligentów nad własnym statusem społecznym i potęgą umysłową w żaden sposób nie przekłada się na rzeczywistość. Swoje zawody wykonują po macoszemu, są pogrążeni w typowej dla epoki modernizmu inercji i w duchowej pustce. Z jednej strony pragną wolności dla Polski, z drugiej strony nie są w stanie zmusić się do jakiegokolwiek działania na jej rzecz. Z Wesela nie wyłania się pozytywny wizerunek inteligentów. To raczej zadufani w sobie ludzie, którzy wymagać potrafią od świata dookoła, natomiast nie od samych siebie.
Również Adam Mickiewicz w swoich Dziadach cz. III przedstawił środowisko inteligentów. Inteligencja ówczesna, jeszcze wtedy tożsama ze szlachtą, była kastą społeczną, której w ogóle nie zależało na Polsce. Kiedy doszło do rozbiorów, oni nie zrobili nic, by wydobyć swój naród ze zniewolenia. Liczył się dla wyłącznie ich własny dobrobyt. Nie stronili od zabaw nawet z Rosjanami, czyli wrogami narodu. Pławili się w swoich bogactwach i mitrężyli czas na ucztach, rautach i premierach teatralnych.
To ich właśnie Mickiewicz po części obarcza odpowiedzialności za cierpienia młodzieży polskiej, która bardzo często skazywana była na więzienie lub zesłanie za konspiracyjną działalność patriotyczną. Po raz kolejny więc czytelnik ma okazję przekonać się, że potęga intelektu sama w sobie nie predestynuje człowieka do czucia się lepszym od innych, gdyż o człowieku świadczą jego czyny i działania, a nie świadectwo odebranego wykształcenia lub stan majątkowy.
Dowiadujemy się więc, że w przeszłości autorzy kreowali wizerunek inteligencji w sposób raczej negatywny. Była to grupa skupiona na samej sobie i uważająca się za lepszą od innych, mimo że nie robiła nic, by potwierdzić takie właśnie myślenie realnymi działaniami.