XX wiek obfitował w różnego rodzaju ideologie i państwowe ustroje totalitarne. W imię abstrakcyjnych i nierealnych idei, grupy ludzi przejmowały władzę w państwach w sposób nieuczciwy oraz przemocowy i doprowadzały do sytuacji totalnej kontroli społeczeństwa, by osiągnąć własne cele. Musiała towarzyszyć temu propaganda, by okłamywać ludzi, że władza działa dla ich dobra. Miało to niestety kolosalne skutki zarówno dla całych narodów, jak i dla jednostek. Opowiada o tym wiele dzieł literackich z najwyższej półki.
Rok 1984 George’a Orwella to utwór niezwykły pod wieloma względami. Napisana w latach 40. XX wieku powieść miała stanowić ostrzeżenie przed tym, co niósł ze sobą stalinizm i bolszewizm. Orwellowi dokładnie udało się przewidzieć do jakich form może dojść w totalitarnym państwie. Przedstawił on Oceanię, czyli kraj rządzony przez Partię, której dowodził Wielki Brat (o którym tak naprawdę nie wiadomo było czy w ogóle istniał). Partia poddawała społeczeństwo nie tylko kompleksowemu i permanentnemu praniu mózgu, lecz także całkowitej kontroli, nie tylko fizycznej, lecz także umysłowej. Każde wykroczenie poza wzór życia i funkcjonowania nakreślony przez partię mógł być natychmiastowo ukarany więzieniem albo śmiercią.
Główny bohater powieści, Winston Smith, próbował wyrwać się z okowów systemu, lecz jego porażka gorzko uświadomiła mu (oraz czytelnikom), że wszelkie tego rodzaju próby będą duszone w zarodku i boleśnie karane. Z Roku 1984 wyłania się obraz systemu totalitarnego, jako absolutnego końca sprawiedliwości, prawa, równości społecznej i zdrowego rozsądku. Wszystkie wartości zostają postawione na głowie, a najbardziej cierpi na tym pojedynczy człowiek, który usiłuje po prostu normalnie żyć, nawet bez angażowania się w wielką politykę. Orwell nie ocenia totalitaryzmu wprost, pozostawia ocenę czytelnikowi. Jednak po przeczytaniu Roku 1984 taka ocena może być jedynie negatywna.
Problem państwa totalitarnego oraz jego wpływu na jednostkę ludzką podjął również Czesław Miłosz w zbiorze esejów, pt. Zniewolony umysł. Opisał on tam kilku wybitnych przedstawicieli literatury polskiej, którzy po II wojnie światowej dali się omamić – w ten lub inny sposób – ideologii komunistycznej. Współpracowali z totalitarną władzą w zamian za różnego rodzaju benefity, a niektórzy nawet wierzyli szczerze, że komunizm może uczynić świat lepszym.
Czesław Miłosz uważnie analizuje czynniki, jakie doprowadziły konkretnych twórców do komunizmu. Niekiedy były to kompleksy i chęć udowodnienia światu oraz środowisku, że – nawet za cenę przystania do obozu brutalnej władzy – jest się w stanie osiągnąć sukces. W innym przypadku była to pycha oraz żądza zysku i popularności. Jeszcze kiedy indziej głęboka trauma spowodowana krzywdą, jakiej doznało się w czasie II wojny światowej.
Miłosz udowadnia więc, że totalitaryzm budowany był przy pomocy ludzi w ten lub inny sposób ułomnych. Zdolnych i utalentowanych, jednak noszących w sobie zadry, które wymagały pracy oraz niekiedy leczenia. Komunizm jednak pozwalał im rosnąć i utwierdzać się w przekonaniu, że postępują słusznie. To daje obraz, jak bardzo degenerującym zjawiskiem jest totalitaryzm. Degenerującym nie tylko społeczeństwa, lecz przede wszystkim jednostkę, która po takim doświadczeniu nigdy nie będzie w stanie w pełni odzyskać równowagi. Wnioski, jakie można wyciągnąć ze Zniewolonego umysłu na temat systemu totalitarnego również są jednoznacznie negatywne.