Od początku myślenia o ludzkości jako większej całości, która posiada wspólną historię oraz wspólne dążenia przyszłościowe, człowiek zastanawia się zarówno nad jej początkiem, jak i tym, jaki czeka ją koniec. Bardzo trudno jest przewidzieć, czy, kiedy i jaki koniec spotka nas wszystkich, dlatego jest to pole do domysłów i dociekań, także artystycznych. W tej kwestii przez wieki zabierały głos głównie religie, które pozyskiwały wiernych poprzez obiecywanie im bezpiecznego przeprowadzenia przez „koniec świata”, a także nagrodę w życiu późniejszym, duchowym.
Apokalipsa według świętego Jana to księga zamykająca Nowy Testament Pisma Świętego – najświętszej księgi religii chrześcijańskiej. Jest ona klamrą kompozycyjną spajającą całe dzieło z jej początkiem, który opisuje stworzenie świata i człowieka. Jest to księga napisana bardzo enigmatycznie, ponieważ wszystkie wizje utrzymane są w nastroju snu, objawienia czy halucynacji. Możemy jedynie w sposób symboliczny dociekać więc, co czeka nas z perspektywy tego konkretnego wyznania. Święty Jan opisuje wiele kataklizmów, które spadną na ziemię. Koniec świata rozpoczęty zostanie przez szereg wojen oraz zjawisk atmosferycznych i znaków. Potem aniołowie zadmą w trąby i zerwanych zostanie „siedem pieczęci”, co będzie znakiem do rozpoczęcia ostatecznego starcia Boga z Szatanem.
Szatan zostanie pokonany i uwięziony, a ludzie osądzeni na wieczność: grzesznicy trafią do piekła, a ludzie sprawiedliwi do nieba. Apokalipsę dopełnią czterej jeźdźcy apokalipsy, którzy symbolizują największe zagrożenia dla cywilizacji ludzkiej – wojny, choroby, głód, itp. Wszystko to jednak zaprowadzi do utworzenia wiecznego Królestwa Bożego i życia wiecznego w sprawiedliwości, harmonii, szczęściu i urodzaju. Dla niektórych jest to przerażająca wizja, której spodziewają się doświadczyć. Inni mają Apokalipsę za zbiór teorii i fantazji, których celem było wywołanie efektu emocjonalnego na wiernych w czasie wieków. Niemniej w świadomości przeciętnego człowieka, koniec świata kojarzy się z fizycznym unicestwieniem świata i końcem wszystkiego, co kiedykolwiek żyło.
Inną wizję przedstawia w swoim wierszu Czesław Miłosz, poeta, pisarz i noblista. Piosenka o końcu świata przedstawia krajobraz zwykłej ulicy miejskiej. Wszystko toczy się na niej swoim od dawna wypracowanym rytmem. Ludzie spacerują, dzieci się bawią, sklepikarze sprzedają warzywa, po morzu płyną łódki, ktoś gra na skrzypcach. Trudno o bardziej codzienną i banalną sytuację. Miłosz jednak patrzy na nią z innej perspektywy. Twierdzi, że zarówno początek, jak i koniec świata, następują każdego dnia.
Każdy dzień jest nową szansą, z której człowiek może skorzystać zmieniając się, niejako rozpoczynając życie na nowo. Koniec świata nie jest więc rzeczą ogólną, dotyczącą całej ludzkości w takim samym stopniu. Każdy człowiek ma swój świat, który w każdej chwili może się skończyć, albo zacząć na nowo w zupełnie inny sposób. Jest to potwierdzone przez staruszka, który mówi do siebie „innego końca świata nie będzie”.
Powyżej mamy do czynienia z dwoma wizjami końca świata. Pierwsza jest niezwykle katastroficzna, wyolbrzymiona i działająca na emocje. Druga to raczej zdroworozsądkowe spojrzenie na rzeczywistość, która swoją codziennością i banalnością odbiega daleko od tego, co proponują systemy religijne. Dla każdego człowieka koniec świata oznacza coś innego i każdy doświadcza go w swoim życiu na swój własny indywidualny sposób.