Wizerunek przestrzeni miejskich to bardzo istotny element literatury wielu epok, jednak szczególnie wyraźnie dostrzegalny jest w dziełach pochodzących w drugiej połowy XIX wieku i z początku XX wieku. Wówczas bowiem rewolucja przemysłowa sprowokowała bardzo intensywny i dynamiczny rozwój ośrodków miejskich, co przełożyło się znacząco na sposób życia prostych ludzi. Obserwacje tego rodzaju znalazły się również w powieści, pt. Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego.
W Ludziach bezdomnych największą przestrzenią miejską, jaką ogląda główny bohater, Tomasz Judym, jest Warszawa, jego rodzinne miasto. Patrzy on na nie z perspektywy swoich doświadczeń paryskich. Ma porównanie, ponieważ zna z dzieciństwa świat skrajnej biedy, teraz natomiast stać go na obracanie się w nieco wyższych, można rzecz nawet elitarnych, sferach.
Dla Tomasza Judyma Warszawa jest miastem szalenie niejednorodnym. Powodem tej sytuacji jest fakt, że miasto podzielone jest niejako na dwa światy. Świat bogaczy i ludzi dobrze radzących sobie pod względem materialnym, a także świat skrajnego ubóstwa i ludzi biednych, którzy każdego dnia muszą desperacko walczyć o przetrwanie swoje oraz swoich najbliższych i rodzin. Te dwa świat przenikają się wzajemnie, jednak w tak specyficzny sposób, że pozostają od siebie odizolowane. Bogacze gardzą biedakami, a biedacy gardzą bogaczami.
Judym obserwuje to wszystko z perspektywy lekarza. Przechadza się ulicami Warszawy, jednak nie ogranicza się wyłącznie do najbardziej reprezentacyjnych skwerów i ulic, które rzeczywiście przypominać zaczynają swoją elegancją zachodnią Europę. Odwiedza również dzielnice biedy, gdzie – jak się okazuje – sytuacja nie zmieniła się od momentu jego dzieciństwa. Widzi żydowskie dzieci chowane w ubogich i brudnych suterenach, których nie stać nie tylko na edukację, ale na najbardziej podstawowe środki higieny. Domy ludzi ubogich są brudne, zapylone, ciemne. Wiele rodzin potrafi żyć na jednej przestrzeni, nikt nie dba o mycie naczyń, rąk czy regularne kąpiele.
Ludzie ubodzy żyją niejednokrotnie bardzo blisko pałaców arystokraci i wspaniałych mieszczańskich kamienic. Mijają bogatych sąsiadów na ulicach, gdy żebrzą o pieniądze lub jedzenie. Nie są jednak w stanie uzyskać pomocy. Bogaci wydają się ich nie zauważać, nie przejmują się nimi, skupieni na własnym dobrobycie. Dobrze widać to w momencie, kiedy Judym chce nakłonić środowisko lekarskie do daleko posuniętych reform tak, by właśnie najubożsi zyskali dostęp do opieki zdrowotnej. Lekarze jednak są na tyle przyzwyczajeni do swoich bezpiecznych posad, że nie chce im się ryzykować zmiany. Wolą pozostawić biedotę naturalnemu biegowi rzeczy.
Judym odwiedza również fabryki, stalownię, gdzie pracuje jego brat oraz fabrykę cygar, w której zatrudniona jest żona jego brata Wiktora, Teosia. Obydwa zakłady pracy są prowadzone niechlujnie, szefostwo nie zwraca uwagi na bezpieczeństwo i komfort pracowników, co przyczynia się do pracy w ryzykownych warunkach, które na dłuższą metę szkodzą ich zdrowiu. Pracownicy nie są również godnie wynagradzani.
Warszawa w Ludziach bezdomnych to miasto wielu nierówności społecznych. Z jednej strony piękne, z drugiej obrzydliwe. Z jednej wspaniałe i zamożne, z drugiej tylko fasadowe, a za fasadą kryjące całe dzielnice, w których ludzie umierają na ulicach, a dzieci chorują e względu na brak najprostszych środków higieny, o których nawet nie mają pojęcia i do których nie mają dostępu.