Juliusz Słowacki kierował się dwoma głównymi motywacjami przy tworzeniu jednego ze swoich najwybitniejszych dramatów – Kordiana. Pierwszą z nich była niezgoda z koncepcją mesjanizmu polskiego, jaką przedstawił kilka lat wcześniej Adam Mickiewicz w Dziadach cz. III. Drugą była niemożność niewypowiedzenia się na temat dostrzeżonych błędów przy organizacji powstania listopadowego i chęć wskazania rodakom, dlaczego było ono skazane na klęskę. Dlaczego Juliusz Słowacki tak ostro myślał o powstaniu i co jego zdaniem można było zrobić lepiej?
Juliusz Słowacki z krytyki powstania listopadowego, a także z walki o niepodległość swojej ojczyzny w ogóle, uczynił jeden z głównych tematów dramatu pt. Kordian. W czasie wybuchu powstania sam poeta przebywał w Warszawie, więc wiele sytuacji widział na własne oczy, doświadczył ich na własnej skórze. Głównym zarzutem Juliusza Słowackiego wobec organizacji powstania była opieszałość starych generałów, których poproszono o pełnienie funkcji dowódczych. Wieszcz zarzucał im zbyt małą dynamiczność w działaniu, podstawowe błędy w organizacji przewrotu i w uzbrojeniu powstańców, a także późniejsze zbyt szybkie kapitulacje, z których wiele zresztą nosiło znamiona kolaboracji z caratem. W ten sposób Słowacki ocenił generałów Chłopickiego, Skrzyneckiego i Krukowieckiego. Nie szczędził jednak gorzkich opinii księciu Adamowi Czartoryskiemu czy pisarzowi oświeceniowemu Julianowi Ursynowi Niemcewiczowi, którym zarzucał niezrozumiałe odwodzenie młodzieży od walki zbrojnej i świadome sabotowanie organizacji powstania, kierując działania niepodległościowe na drogę wyłącznie dyplomatyczną. W Kordianie postacie te przedstawione są wręcz jako stworzone przez szatana tylko po to, by utrudnić Polakom odzyskanie wolności.
Emanacją tych ocen jest w Kordianie scena, gdy główny bohater w przebraniu podchorążego znajduje się na tajnym zebraniu powstańczym, gdzie ma zapaść decyzja odnośnie do zamachu na cara. Młodzieniec zaskoczony jest tym jak Prezes oraz Ksiądz, ludzie starszego pokolenia, wciąż odwodzą młodych od „zbyt pochopnych działań”. Przestrzegają przed niewyobrażalną zemstą Moskali na Polakach, a także twierdzą, że ci nie są wystarczająco przygotowani. Dochodzi do głosowania, w którym frakcja opowiadająca się za przeprowadzeniem zamachu ostentacyjnie przegrywa. Sam Kordian wpada w gniew i zarzuca Prezesowi kolaborację z Moskalami. Sam zobowiązuje się dokonać egzekucji, co jak wiemy z dalszego ciągu fabuły dramatu, kończy się dla niego tragicznie.
Słowacki daje więc w Kordianie do zrozumienia, że nie tylko zbyt małe zaangażowanie i błędy ze strony dowódców przeważyły szalę przegranej jeśli chodzi o powstanie listopadowe. To w głównej mierze brak porozumienia pomiędzy samymi Polakami. Brak zgody co do wspólnego kształtu walki i jej celu. Młodzi chcieli walczyć, ale potrzebowali doświadczonych dowódców. Ci z kolei nie chcieli brać na siebie zbyt wielkiej odpowiedzialności, bo mieli zbyt wiele do stracenia. Okazywało się więc, że każdy ponad dobro narodowe, ogólne, przedkładał swój własny interes, swoje własne bezpieczeństwo. Juliusz Słowacki jasno dał swoim czytelnikom do zrozumienia, że dopóki nie naprawi się w społeczeństwie polskim tego błędu, nie może być mowy o żadnej walce, która miałaby szanse powodzenia, ani też o żadnym późniejszym państwie, w którym można byłoby harmonijnie żyć.