Syzyfowe prace Stefana Żeromskiego to powieść, której głównym tematem jest proces rusyfikacji młodzieży na ziemiach polskich w XIX wieku. Autor miał okazję doznać tych podłych i upokarzających działań na własnej skórze, więc ich opis w książce jest bardzo autentyczny. Dzięki temu i my mamy okazję poznać to, jak carskie władze próbowały wyzbyć się z polskiej młodzieży ich właściwej tożsamości narodowej.
Przede wszystkim proces rusyfikacji zaczynano w bardzo wczesnym wieku tak, by dzieci nie zdążyły nabrać jeszcze świadomości, że są Polakami i by łatwiej było je przekabacić na rosyjską stronę. Tak więc jeśli dziecko zgłaszane było do szkoły, od razu rozpoczynano naukę języka rosyjskiego, a rodziców oszukiwano, że dzieci mówią za słabo, więc język ten powinien być używany również w domach. Nauczyciele byli szczegółowo poinstruowani jak wyglądać ma wychowanie młodzieży. Przekazywana dzieciom wiedza była bardzo często powierzchowna i pozbawiona wyjaśnień, uczono na pamięć. Bardzo dużą wagę przywiązywano oczywiście do nauki języka rosyjskiego i literatury rosyjskiej, mniejszą do arytmetyki i przedmiotów ścisłych. Po pewnym czasie obostrzenia stawały się jeszcze bardziej dotkliwe, ponieważ rosyjski stał się jedynym językiem, którym można się było porozumiewać nie tylko w szkole, lecz także na stancjach, a kary za nieposłuszeństwo w tej kwestii były bardzo surowe. Lekcje języka polskiego były nieobowiązkowe, a stopnie z niego wystawiane nie wliczały się do średniej. W dodatku nauczyciele tego przedmiotu traktowani byli lekceważąco i upokarzająco.
Mechanizmy rusyfikacyjne sięgały jednak dużo głębiej niż tylko w sferę edukacji, ponieważ usiłowano zmieniać całą podstawę światopoglądową w człowieku, a nie tylko język, w którym będzie się porozumiewał na co dzień. Na przykład zmieniano język, w którym modlono się w kościołach i cerkwiach, a przed nabożeństwami władze kazały odśpiewywać hymn ku czci cara. Stworzono na dodatek bardzo dotkliwy system kontroli, który polegał na tym, by młodzi ludzie donosili na siebie nawzajem w razie nieprzestrzegania jakichkolwiek obowiązujących zasad. To sprawiało, że młodzież nie czuła się swobodnie i żyła w ciągłym napięciu. Stancje uczniów (zanim zostały zlikwidowane) były poddawane niezapowiedzianym przeszukaniom w celu sprawdzenia, czy nikt nie jest w posiadaniu nielegalnych książek lub innych materiałów. Literatura polska była bowiem ściśle ocenzurowana. Aparatowi represji poddani byli również nauczyciele, którzy – jeśli nie starali się wystarczająco – mogli zostać wyrzuceni z pracy, lub nawet zesłani.
Uczniowie, którzy dawali się zrusyfikować stawali się ulubieńcami i mogli cieszyć się licznymi przywilejami: lżejszą dyscypliną, rzadszym wzywaniem do tablicy, itp. Często to oni w starszych klasach stawali się tymi, którzy pilnowali „prawomyślności” młodszych. Na przedmiotach humanistycznych nauczyciele robili wszystko, by przybliżyć uczniom historię Rosji, a obrzydzić wszystko, co związane z polskością, niejednokrotnie kończyło się to po prostu notorycznym kłamaniem.
Można powiedzieć, że proces rusyfikacji zamierzony był na efekt polegający na kompletnym wymazaniu człowiekowi z pamięci tego, że jest Polakiem i że jego naród znajduje się pod jakimkolwiek zaborem. Wszyscy mieli uważać się za obywateli rosyjskich, w dodatku kształceni byli tak, by nie być intelektualną elitą i nie mieć zbyt wielu wątpliwości co do funkcjonowania władzy carskiej. Cały ten proces był mechanizmem godnym najwyższego potępienia i pogardy.