Stańczyk to jedna z fantastycznych postaci, które pojawiają się w Weselu Stanisława Wyspiańskiego. Jest to jedna ze Zjaw, które objawiają się weselnikom w wyniku rzucenia na nich czaru przez Chochoła. Stańczyk jednak to postać historyczna, która nie tylko utrwaliła się w świadomości Polaków, lecz istniała naprawdę i naprawdę miała wpływ na dzieje naszego kraju, przez co zapisała się na kartach historii.
Stańczyk był błaznem, czyli imał się zawodu dosyć popularnego na dworach królów i książąt Europy w XVI czy XVII wieku. Rolą błazna było rozśmieszanie władcy, jego bliskich lub gości. Niemożna jednak mylić działalności błazna wyłącznie z wygłupami kabaretowymi. Niektórzy bowiem z nich dysponowali ogromną inteligencją, co umożliwiało im – oczywiście, jeśli władca miał wystarczająco duży dystans do samego siebie – uzmysławianie mu jego własnych wad, których sam mógł nie dostrzegać, za pomocą żartu. Taki właśnie był Stańczyk, który na kartach historii zapisał się głównie dzięki uwiecznieniu jego postaci przez Jana Matejkę na jednym z obrazów. Widać tam Stańczyka w błazeńskim stroju, strapionego wieścią o zbliżającej się wojnie, podczas kiedy za jego plecami toczy się uczta władców, którzy powinni w tym momencie działać, miast się bawić.
Pojawienie się więc Stańczyka na weselu w Bronowicach nie jest przypadkowe. To postać niezwykle zatroskana o własną ojczyznę, o Polskę, pragnąca jej dobra. Objawia się Dziennikarzowi, ponieważ chce go wyrwać z duchowego impasu, z inercji i marazmu, który zniewala jego umysł i uniemożliwia rzetelną pracę na rzecz narodu polskiego. Dziennikarz stracił już dawno bowiem motywację do obiektywnego opisywania rzeczywistości i dodawania Polakom otuchy. Stańczyk próbuje mu uświadomić małostkowość jego pesymizmu, a także to, że Dziennikarz bez problemu potrafiłby wyrwać się z wszechogarniającego epokę dekadentyzmu, gdyby tylko bardziej się do tego przyłożył. Na pamiątkę tego objawienia, Stańczyk zostawia mu kadyceusz, czyli laskę ozdobioną skrzydłami. Jest to nawiązanie do mitologii greckiej, ponieważ podobna laska była w niej atrybutem Hermesa – boskiego posłańca. Tutaj więc narzędzie to ma symboliczny wymiar – oznacza posłannictwo Dziennikarza, które zostało mu nadane przez siłę wyższą, metafizyczną Zjawę, właśnie przez Stańczyka.
Stańczyk to w dramacie Stanisława Wyspiańskiego jedna z tych postaci, które ciągną za sobą bardzo nawiązać historyczno-artystycznych. Wspomnieliśmy już o legendarnym obrazie Jana Matejki uwieczniającym błazna-mędrca, którego los ojczyzny zajmuje i absorbuje bardziej niż władców. Tutaj Stańczyk pełni podobną funkcję: wydaje się bowiem, że na wolności i niepodległości Polski zależy mu bardziej niż ludziom, którzy rzeczywiście muszą na co dzień mierzyć się z życiem pod zaborami. Ci ludzie przywykli już do niewoli, przyzwyczaili się do swojej niedoli, nie mają już sił, by walczyć, nie czują potrzeby, by stawiać opór, przez co zatracają się w pesymizmie i inercji. Potrzeba dopiero mądrego spojrzenia z dystansu – w tym przypadku bardzo metafizycznego dystansu – by dostrzec, że sytuacja nadal wymaga walki i że nadal jest jeszcze czas na ratunek. Że nie jest jeszcze za późno.