Marek Nowakowski jest autorem zbioru opowiadań prozatorskich, pt. Raport o stanie wojennym. Pierwsze opowiadanie z tego zbioru zatytułował jednak przewrotnie – Stan wojny, a nie np. Stan wojenny. Czemu mógł służyć taki zabieg?
Po pierwsze akcja opowiadania rozgrywa się dosłownie w pierwszych dniach po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, 13 grudnia 1981 roku. Zwykli ludzie nie wiedzieli wówczas jeszcze, co się dzieje w ich państwie i jak będzie wyglądał najbliższy czas. Czołgi na ulicach miast, godzina policyjna, zwiększona ilość patroli milicji, wzmożona praca bezpieki oraz pustki w sklepach – wszystko przypominało właśnie wojnę, choćby II wojnę światową i nazistowską okupację niemiecką, którą wówczas wielu obywateli Polski pamiętało jeszcze sprzed trzydziestu kilki lat.
Po drugie i być może dużo ważniejsze, opowiadanie przedstawia to, do czego miał stan wojenny doprowadzić, a co było chyba najgorszą jego konsekwencją, mianowicie do skłócenia Polaków pomiędzy sobą. To była swoista wojna domowa, rozgrywająca się pomiędzy przedstawicielami jednego narodu. Polegała ona na zatraceniu zaufania do siebie nawzajem, do uwierzenia w podziały stwarzane przez władzę, na rozproszeniu się siły obywatelskiej i społecznej, na rozdzieleniu się na „nas i ich”.
To właśnie była wojna, którą zawarł w tytule swojego opowiadania Marek Nowakowski, a z konsekwencjami społecznymi której musimy się mierzyć w naszym życiu politycznym i obywatelskim nawet do dzisiaj.