Sprawiedliwość to zjawisko, którego domagamy się od rzeczywistości, chociaż niejednokrotnie jest niełatwo je wyegzekwować. Wypracowaliśmy cały system sprawiedliwości, mamy sądy i trybunały. Jednak ludzie musieli sobie przez wieki radzić bez tego. Niektórym wystarczały ogólne zasady moralne, by zachowywać się porządnie i sprawiedliwie, jednak inni wykorzystywali brak kontroli i robili złe rzeczy, krzywdzili innych. W danych czasach sprawiedliwość wobec takich ludzi często powierzano sile wyższej, Bogu, naturze, itp., jako przedstawicielom najbardziej podstawowych praw rządzących wszechświatem. Pozostawiło to swój ślad w literaturze inspirowanej wierzeniami ludowymi.
Dziady cz. II to dramat opisujący pradawny słowiański rytuał, który Adam Mickiewicz pamiętał jeszcze z dzieciństwa. W listopadową noc chłopi gromadzili się w lesie lub na cmentarzu i wzywali udręczone dusze, by spróbować im pomóc. Z taką też sytuacją mamy do czynienia z dramacie. Wśród zgromadzonych zjawia się para dzieci, których dusze nie mogą zaznać spokoju, ponieważ zmarły młodo i nie wiedzą czym są życiowe trudy. Błąkają się więc między światem żywych i umarłych i cierpią, póki ich rachunek się nie wyrówna.
Trzeba przyznać, że z dzisiejszej perspektywy to dosyć drastyczna sprawiedliwość, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do tego, by łagodzić wszystkie przewinienia dzieci. Tutaj natomiast mamy do czynienia z karą za coś, co trudno jest nawet nazwać przewinieniem. Świadczy to o bezwzględności wierzeń ludowych i wiejskiej moralności. Później pojawia się dusza złego gospodarza, który cierpi ze względu na swoją podłość, jaką wykazywał się za życia wobec innych ludzi. Upokarzał pracujących dla niego chłopów, nie pomógł ciężarnej kobiecie, skazując ją na śmierć. Cierpi on przez wyrzuty sumienia.
Jako ostatnia pojawia się dziewczyna, która przez całe życie bawiła się uczuciami mężczyzn i wykorzystywała swoją urodę do ciągłych flirtów. Nie poczuła nigdy prawdziwej miłości, zadała za to swoim partnerom mnóstwo cierpienia. Na podstawie tych przykładów można powiedzieć, że ludowa moralność była bezwzględna i równa wobec wszystkich. Działała na zasadzie „ząb za ząb”. Jeśli więc nie uważało się w życiu doczesnym, człowiek mógł skazać się na wieczne potępienie.
Największym dziełem prozatorskim dotyczącym kultury ludowej w literaturze polskiej są oczywiście Chłopi Władysława Stanisława Reymonta. Autor ten wyjątkowo skrupulatnie i rzetelnie opisał wszystkie aspekty życia na polskiej wsi na przełomie XIX i XX wieku, szczególną uwagę przywiązując do religijności i moralności chłopskiej.
Wieś potrafiła być sielskim miejscem odpoczynku i obcowania z naturą, lecz czasami bywała również przestrzenią wyjątkowo niebezpieczną jeśli chodzi o obcowanie z innymi ludźmi. Doświadczyła tego na przykład Jagna, piękna dziewczyna, żona głównego bohatera powieści, Macieja Boryny.
Gdy wpływowy gospodarz zmarł, w chłopach, a w zasadzie w chłopkach, odżyły dawne animozje. Przypomniano sobie hulaszcze życie Jagny sprzed ślubu, kiedy kusiła i prowokowała do zdrad mężczyzn we wsi. Dziewczyny teraz nie było już komu ochronić. Kobiety chciały się jej pozbyć, a mężczyźni zatrzeć własne wyrzuty sumienia. Ostatecznie Jagnę odarto z ubrań i wywieziono poza granice wsi na taczce gnojówki. Po raz kolejny – z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to rozwiązanie mało humanitarne i ludzkie. Jednak ponad wiek temu moralność wiejska byłą dużo bardziej zero jedynkowa i za każdą przewinę, nawet przedawnioną, należała się kara.