Wiersz “Słyszę czas” Kazimierza Wierzyńskiego pochodzi z ostatniego tomiku poety Skamandra “Sen mara”, wydanego w 1969 roku. Utwór należy do liryki refleksyjno – filozoficznej. Tematem wiersza jest przemijanie, ulotność życia człowieka ukazana w opozycji do wieczności.
Słyszę czas – analiza i środki stylistyczne
Wiersz jest przykładem liryki bezpośredniej: “słyszę czas”, “zmieniam adresy”- mówi podmiot liryczny.
Utwór ma nieregularną budowę. Podzielony został na cztery nierówne części, wersy mają różą długość. Jest to wiersz biały, brak w nim rymów.
Podstawowym środkiem stylistycznym wykorzystanym przez poetę jest personifikacja. Wierzyński personifikuje czas: “słyszę czas”, “pytam dokąd mnie goni”, “słyszę go w nocy”, “na próżno go pytam” – wyznaje podmiot liryczny. Czas nabiera wymiaru bytu transcendentnego, wykraczającego poza możliwości ludzkiego poznania. Charakteryzując go i podkreślając swoje w nim zagubienie, poeta posługuje się epitetami: “w tym bękarcim słowie,ale jakże mądrym i jak okrutnym”, “prawdziwy czas”, “ogromny świat”, “pogubione zapiski”, “czeka spokojnie”, “pusty szum”. Ukazując życie w pędzie, bezustanne przemieszczanie się, Wierzyński posłużył się powtórzeniem: “przez tyle świata, tyle miast”. Wykorzystuje anaforę, podkreślając ulotność i tymczasowość swojego życia: “nie wiem gdzie mieszkam / i nie wiem / jak długo”, “w międzyczasie od początku, / w międzyczasie do końca”. Operuje też kontrastem, stawiając w opozycji do siebie czas życia człowieka i “czas prawdziwy”, czyli wieczność. Użycie kolokwializmu “w międzyczasie” wskazuje na miałkość i krótkość życia człowieka.
Słyszę czas – interpretacja
Podmiot liryczny to człowiek – pielgrzym, nieprzywiązany do żadnego miejsca na ziemi. Zmienia miejsca zamieszkania, wciąż podróżuje. Czuje się wiecznie zabiegany, ciągle się spieszy, dlatego w jego w jego życie wkrada się chaos. “Gubię zapiski i rękopisy” – zwierza się. Jedynie noc jest chwilą wyciszenia i czasu na refleksje. Wtedy osobie mówiącej wydaje się, że słyszy czas. Nocą każdy dźwięk odbiera się wyraźniej, mocniej, nic ich nie zakłóca.
Podmiot liryczny wykorzystuje tę chwilę na zadanie pytania upersonifikowanemu czasowi: “Pytam, dokąd mnie goni”. Jest zmęczony codzienną gonitwą, nie wie, jaki ona ma cel. Jaki w ogóle ma sens i cel życie człowieka. Dochodzi do wniosku, że życie jest dane nam na chwilę: “bo to wszystko tymczasem”, żyjemy “w międzyczasie”. Cóż to oznacza? Między czym a czym? Międzyczas w języku potocznym oznacza przecież przerwę pomiędzy ważnymi zajęciami. “Zrobię to w międzyczasie” – mówimy. Osoba mówiąca dookreśla: “W międzyczasie od początku, / W międzyczasie do końca”. Życie człowieka trwa więc jedynie od – do. Od momentu narodzin do chwili śmierci. To jest ów, dany człowiekowi, międzyczas. Widzi w tym podmiot liryczny okrucieństwo, chichot losu, niemalże kpinę z człowieka. Jednak bunt nie zda się na nic, osoba mówiąca jest tego świadoma. “I tyle jest mego słowa” – oznajmia. A później dodaje: “A poza nim / Już prawdziwy czas”. Dopiero w tym kontrastowym zestawieniu widać wyraźnie, jak krótkie, ulotne i przemijające z prędkością błyskawicy jest nasze życie. Następuje wizualizacja czasu, jaki jest nam dany. Poeta mówi: “Patrzę w ciemność i widzę/ jak mijam w nawiasie, / Od urodzenia do śmierci”.