Zazdroszczę nieraz tym, co w grobach leżą – interpretacja

Autor: Marcin Puzio

Interpretowany wiersz jest trzecim utworem z cyklu „W ciemności schodzi moja dusza” wydanego w 1912 roku. Jan Kasprowicz w sonecie o incipicie „Zazdroszczę nieraz tym, co w grobach leżą” ujawnia swoje przemyślenia dotyczące życia po śmierci. Utwór, jak i cały cykl, zawiera refleksje dotyczące dobra, zła, Boga i wiary. Wiersze powstały w momencie silnego załamania autora, stąd ich negatywny wydźwięk pełen goryczy, rozpaczy i nostalgii.  

*** („Zazdroszczę nieraz tym, co w grobach leżą”) – analiza wiersza i środki stylistyczne

Poeta zastosował formę gatunkową sonetu typu włoskiego, na co wskazują dwie tetrarchy (strofy czterowersowe) i dwie tercyny (strofy trzywersowe). Występuje również charakterystyczny dla typu klasycznego (zwanego również petrarkowskim od renesansowego popularyzatora Francesco Petrarki, który zastosował go w swoim słynnym zbiorze „Do Laury”) układ rymów, dwukrotne abab oraz cde. Kasprowicz zaburzył jednak typowy podział na opis w pierwszych dwóch zwrotkach i refleksję w dwóch kolejnych, przemyślenia pojawiają się w pierwszej strofie, a opis zawiera się w drugiej, trzeciej i czwartej. Gatunek ten wymaga dużej staranności ze względu na dość określone i surowe wymagania formy, co kontrastuje z emocjonalnym obrazem, który przedstawia podmiot liryczny.  

Osoba mówiąca w sonecie ujawnia się, na co wskazuje czasownik z pierwszego wersu („Zazdroszczę”). Dalej ukazany jest opis sytuacji lirycznej, dlatego można mówić tu o syntezie liryki pośredniej i bezpośredniej.  

Tekst mimo okrojonej formy zawiera całkiem sporo środków stylistycznych. Pojawiają się epitety („szeleszcząca cisza”, „ziemskiego bólu”, „lotnych skrzydłach”, „promienne blaski”, „światło miesięczne”, „trawa aksamitna”, „melancholijną pieśń”), które wskazują na piękno życia po śmierci oraz cierpienia na ziemi, za życia. Występują metafory („Owianych trawy szeleszczącą ciszą”, „Dusze […] / jęków ziemskiego bólu już nie słyszą. / Na lotnych skrzydłach przestwór mierzą”, „A tylko czasem schodzą na mogiły, / Oblane światła miesięcznego falą”), które wskazują na inspirację symbolizmem, który rozkwitał wtedy w Europie.

Występuje peryfraza księżyca („światło miesięczne”) oraz personifikacje (dusze „w twarz zórz i słońca zapatrzone świeżą”, „dyszą”, „wiszą”, „schodzą na mogiły”, „po trawie aksamitnej depcą”) dusz, co ma ukazywać ich wyjątkowość i szczęście. Zastosowano również wpływające na rytmikę utworu anafory („W twarz zórz […] / W promiennych blaskach […] / W przebojach z życiem”) oraz przerzutnię („I dla tych bytów, co stargawszy siły / W przebojach z życiem, na swój los się żalą”).  

*** („Zazdroszczę nieraz tym, co w grobach leżą”) – interpretacja treści sonetu   

Cykl „W ciemności schodzi moja dusza” uznaje się dziś za początek polskiego nurtu symbolizmu. Kierunek ten zakłada, że nie możemy poznać prawdziwej twarzy świata, a obraz rzeczywistości, jaki widzimy, jest jedynie ułudą. Nie da się go również oddać w słowach, dlatego należy posługiwać się symbolami. Twórcą symbolizmu był grecki poeta piszący po francusku Jean Moéras, który stworzył manifest symbolizmu w 1886 roku. Istotę nurtu doskonale oddaje cytat autora „Nazwać przedmiot, to jak usunąć ¾ radości z poematu. Radości, która wynika z przyjemności odnajdywania. Wyczarować go – oto ideał”.

Styl charakteryzują liczne sugestie, które mają naprowadzić odbiorcę, synestezja (połączenie odbioru zmysłowego, smak, zapach, dotyk, wzrok) oraz liczne symbole i alegorie. W polskiej literaturze pierwsze przejawy symbolizmu pojawiały się w ramach złożonej metody artystycznej („Chłopi” Reymonta), później jednak symbolizm zagościł jako oddzielny pełnoprawny kierunek w sztuce za sprawą  malarzy Stanisława Wyspiańskiego (również literatura), Władysława Podkowińskiego, Jacka Malczewskiego oraz poetów m.in. Jana Kasprowicza właśnie. Zbiór był nowatorski i innowacyjny ze względu na wykorzystanie symbolizmu w praktyce. 

W utworze „Zazdroszczę nieraz tym, co w grobach leżą” poeta porusza motyw eschatologiczny. Podmiot liryczny już w incipicie rzuca śmiałą i kontrowersyjną tezę, że zazdrości umarłym. Przypomina to podobny motyw z barokowej poezji Jana Andrzeja Morsztyna w utworze „Do trupa”. Tam poeta porównywał los nieszczęśliwie zakochanego do trupa, który według niego ma lepiej, ponieważ nie odczuwa już cierpienia. 

Według Kasprowicza, życie po śmierci jest przyjemne. Prawdopodobnie mówi tu o duszach zbawionych, ponieważ w poprzednim utworze „W ciemności schodzi moja dusza” opisywał trudy i cierpienia potępieńców. Tutaj życie duchów jest wręcz bajeczne. Podmiot liryczny podkreśla, że nie muszą oni słyszeć jęków ziemskiego bólu, nie mają zmartwień. Latają na skrzydłach w przestworzach, oglądają słońce i zorze. Gdy zechcą, mogą wrócić do mogił i w świetle księżyca chodzą po aksamitnej trawie. Pełnią one również funkcję pocieszycieli dla tych, którzy żalą się na swój los. 

Znając kontekst całego zbioru, można uznać, iż osoba mówiąca w wierszu obserwuje te zachowania dusz, tak samo, jak w poprzednim utworze zeszła do potępieńców. Jej zazdrość jest więc uzasadniona i szczera. Strudzony życiem podmiot liryczny chciałby jak one nie czuć już cierpienia i bólu, wie jednak, że przy swoim obecnym postępowaniu prędzej trafi do piekła. Ze względu na to, jest rozgoryczony i smutny. 

Dodaj komentarz