Balladyna, tytułowa bohaterka dramatu Juliusza Słowackiego, stała się już jedną z najbardziej charakterystycznych postaci kobiecych polskiego romantyzmu. Kobieta, w której ambicja i dążenie do zdobycia jak największej władzy, zamienia się w morderczy instynkt, który – jak się wydaje – stale wzrasta i przejmuje nad nią całkowicie kontrolę. Mało komu przychodzi do głowy, by patrzeć na nią jako na bohaterkę tragiczną i właśnie przez ten pryzmat interpretować jej dzieje. To oznaczałoby bowiem próbę zrozumienia jej postępowania, być może nawet współczucie, a to sprawiałoby nad w tym przypadku bardzo duży dyskomfort. Warto jednak nieco głębiej pochylić się nad jej losem, ponieważ tkwi w nim bardzo ciekawe pytanie o życie i los każdego z nas.
Balladyna wbrew pozorom, może być uznawana za bohaterkę tragiczną. Dopuściła się wielu zbrodni, których nic nie jest w stanie wytłumaczyć ani usprawiedliwić, zresztą nie o to chodzi. Patrząc na historię przedstawioną przez Juliusza Słowackiego warto pamiętać o roli przeznaczenia, które już w dramacie antycznym odgrywało główną rolę i decydowało o pomyślności lub klęsce wielu bohaterów. Przeznaczenie w kontekście Balladyny zwykle kojarzone jest ze sceną finałową, kiedy to główna bohaterka, już jako królowa, wydaje trzy wyroki śmierci za czyny, których dopuściła się ona sama, a potem pada rażona piorunem, niejako na znak wypełniającej się na naszych oczach sprawiedliwości. To tylko jedna strona przeznaczenia.
Często zapominamy, że to przez czary rozpoczęła się krwawa część biografii Balladyny. To Goplana, leśna nimfa, zrządziła, że Kirkor znalazł się w domu Wdowy, zakochał się w obu córkach i nie mogąc zdecydować się na jedną z nich, wymyślił tragiczny w skutkach konkurs na zbieranie malin. Owszem, Balladyna posiadała wiele cech charakteru, które zadecydowały później o takim, a nie innym rozwoju wydarzeń, jednak być może nigdy nie uaktywniłyby się one w tak manifestacyjny sposób, gdyby nie dano im do tego okazji. Okazji – przypomnijmy – wynikającej nie z przypadku, czy z samego życia jako takiego – lecz z kaprysu pewnego metafizycznego bytu zakochanego w człowieku. Los Goplany również ma w sobie rys tragiczny, bowiem chęć zrealizowania uczucia niemożliwego do zrealizowania, popycha ją do podejmowania decyzji, które doprowadzają do wielu tragedii.
Można więc śmiało stwierdzić, że nie sama Balladyna była odpowiedzialna za wstąpienie na ścieżkę zbrodni. Oczywiście jej w pełni świadomą decyzją było późniejsze jej kontynuowanie i nieprzyznawanie się do popełnionych czynów. Jednak na samym początku w zasadzie nie pozostawiono jej wyboru. Wybór miała później, w każdej chwili mogła oddać się w ręce sprawiedliwości, wybierała jednak folgowanie ambicjom i namiętnościom.
To niewątpliwie dobry temat na rozprawę filozoficzną. Balladyna Słowackiego prowokuje nas bowiem do pytań o to, na co rzeczywiście my sami mamy wpływ w swoim życiu, a co wydarza się poza naszym sprawstwem. Czy te strony się równoważą, czy też każdy ma wpływ na to, która przeważy w jego indywidualnym przypadku. Są to prawdopodobnie kwestie, na które każdy z nas będzie musiał poszukać swoich własnych odpowiedzi.