Cze­go moż­na się do­wie­dzieć o czło­wie­ku na pod­sta­wie jego snów? Roz­waż pro­blem i uza­sad­nij swo­je zda­nie, od­wo­łu­jąc się do frag­men­tu Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej oraz wy­bra­nych tek­stów kul­tu­ry.

Autor: Grzegorz Paczkowski

Sny towarzyszą człowiekowi od zarania dziejów, ale nadal stanowią zjawisko bardzo słabo przebadane. Mało wiemy o snach, o tym, co nam się śni i dlaczego akurat to. Oczywiście pełno jest na świecie wierzeń w znaczenie snów, istnieją senniki, które mają nam tłumaczyć z dokładnością do najmniejszego szczegółu, co mówią nasze senne widzenia, przed czym nas ostrzegają, co zwiastują. Niektórzy ponoć widzą w snach nawet przyszłość. Nadal jednak brakuje nam naukowych podstaw, by dokładnie dowiedzieć się, jaką drogą chadza nasza podświadomość i jakie znaczenie powinniśmy naszym snom przypisywać. Na szczęście nie jest również tak, że nie wiemy zupełnie niczego, co znajduje swoje odzwierciedlenie także w literaturze. 

Nad Niemnem to najsłynniejsze dzieło wybitnej polskiej pisarki pozytywistycznej – Elizy Orzeszkowej. Do dziś powieść ma swoje miejsce w żelaznym kanonie literatury polskiej, a także pośród lektur szkolnych. Właśnie z tej książki pochodzi podany powyżej fragment. Jeden z głównych bohaterów, nestor rodu Korczyńskich, pan Benedykt, opowiada w owym fragmencie o jednym ze swoich snów. Podkreśla on, że na co dzień nie przywiązuje wagi do tego, co mu się śni, ale ten jeden raz sen był na tyle realistyczny, że Korczyński zbudził się przerażony i cały następny dzień miał bardzo zły humor. Sen dotyczył bowiem najazdy pruskich wojsk na Korczyn. W owym śnie pan Benedykt stara się podjąć żołnierzy w swoim majątku jak najlepiej i jak najgodniej, ponieważ boi się, że w przeciwnym razie zniszczyliby oni dorobek jego i jego przodków. Kiedy udaje mu się udobruchać pruskich żołnierzy i ci szykują się do odjazdu, nagle na horyzoncie pojawiają się kolejne oddziały i pędzą w stronę Korczyna. Świadomość tego, że ledwo pan Benedykt poradził sobie z jednym najeźdźcą, a już musi myśleć o następnym, przyprawia go o prawdziwą panikę i Korczyński budzi się zlany potem. Sen ten bowiem mówi o pewnej bezsilności, jakiej doświadczali mieszkańcy ziem polskich w trakcie zaborów, kiedy znajdowali się pod kontrolą różnych armii. Pamiętajmy, że akcja Nad Niemnem toczy się w drugiej połowie XIX wieku, a więc w czasie, gdy echa choćby powstania styczniowego, były w społeczeństwie bardzo świeże. Takie sny zdradzały więc lęk, który w tamtych czasach był jak najbardziej usprawiedliwiony. 

Inną funkcję snów możemy poznać dzięki Trenom Jana Kochanowskiego, a w zasadzie dzięki XIX części cyklu, która nosi tytuł SenWarto przypomnieć, że cykl trenów był efektem wydarzenia tragicznego – Jan Kochanowski stracił swoją niespełna czteroletnią córeczkę, Urszulkę. Rozpacz ojca po śmierci dziecka była tak wielka, że Kochanowski musiał wyrzucić z siebie ból i zrobił to, przelewając go na papier. Treny pełne są wyrzutów wobec Boga i losu, niezrozumienia, dlaczego Bóg zabrał dziecko, poczucia krzywdy i niesprawiedliwości. Ogrom i intensywność tych uczuć sprawia, że przy lekturze naprawdę trudno się nie wzruszyć, mimo że od opisanych tam wydarzeń minęło już prawie pięćset lat. Dopiero w ostatnim Trenie Kochanowski przywołuje sen, w którym objawiła mu się jego własna Matka. Powiedziała mu, że jego córeczka jest w bezpiecznym miejscu i że wystarczy już bólu i rozpaczy. Kochanowski powinien żyć dalej i przestać rozpaczać – kiedyś przecież znowu spotka się ze swoim dzieckiem w Niebie. Sen ten jest więc wybawieniem, zdjęciem z barków zrozpaczonego rodzica ogromnego ciężaru. Jest czymś, czego wewnętrznie potrzebował Kochanowski, by móc w swoim życiu zamknąć ten jakże bolesny rozdział. 

Sen jest w pewnym stopniu projekcją naszej podświadomości. Pokazuje nam to, czego się najbardziej boimy lub czego pragniemy tak skrycie, że sami nie potrafimy się przed sobą do tego przyznać. Benedykt Korczyński doświadczył snu, który pokazał mu przerażającą wizję ciągłych najazdów różnych wojsk na jego posiadłość, którą tak bardzo pragnął ochronić. Z kolei Janowi Kochanowskiemu we śnie objawiła się Matka, by położyć kres jego cierpieniu związanemu z utratą młodziutkiej córeczki. To jednak tylko dwa przykłady z dwóch różnych dzieł literackich. Wydaje mi się, że w miarę rozwoju zarówno literatury, a przede wszystkim nauki, będziemy dowiadywać się jeszcze więcej o właściwościach naszych sennych marzeń. Kto wie, być może w nieodległej przyszłości na podstawie snów będzie można o człowieku powiedzieć dużo więcej niż to, czego się najbardziej w życiu lęka, co go fascynuje lub też jaki jest największy ciężar spoczywający akurat na jego duszy. 

Dodaj komentarz