Wszyscy wiemy z lektury powieści Hobbit, czyli tam i z powrotem autorstwa Johna Ronalda Ruela Tolkiena, jak zakończyła się wyprawa Thorina Dębowej Tarczy, jego krasnoludów, czarodzieja Gandalfa i niepozornego hobbita Bilbo Bagginsa. Nie przebiegała ona jednak bez komplikacji, a bohaterowie często wpadali w tarapaty, z których wydostawali się nieraz dzięki przypadkowi. Jednym z takich zbiegów okoliczności było na pewno to, że Bilbo Baggins trafił na Golluma i wykradł mu magiczny pierścień, dzięki któremu mógł stawać się niewidzialny. Dzięki temu kilkakrotnie wybawił towarzyszy od nieprzyjemnych przygód. Czy jednak właśnie ten szczegół zadecydował o powodzeniu całej wyprawy? Zastanówmy się, co by było, gdyby Bilbo nie znalazł pierścienia.
Główny bohater powieści, hobbit Bilbo Baggins znajduje magiczny pierścień w podziemiach Gór Mglistych. Budzi się w mrocznym korytarzu po tym, jak stracił przytomność po uderzeniu w głowę w trakcie potyczki jego drużyny z goblinami. Zaczyna szukać wyjścia z labiryntu i nad brzegiem podziemnego jeziora odnajduje pierścień, który zabiera ze sobą. To niepozorne znalezisko miało jednak ogromny wpływ na dalsze losy samego Bilba, jak i całej drużyny.
Przede wszystkim, gdyby nie pierścień, który dawał możliwość stawania się niewidzialnym, hobbitowi najprawdopodobniej nie udałoby się uciec przed Gollumem, zdeprawowanym potworkiem, poprzednim właścicielem pierścienia, który zdziczał żyjąc przez wiele lat w podziemiach i najprawdopodobniej próbowałby pożreć Bagginsa. Jeśli ten zostałby pożarty, nie mógłby uczestniczyć w wyprawie, a jak wiemy z lektury, to właśnie dzięki niemu udało się zdobyć informację o słabości smoka Smauga, a przez to pokonać go. Nie można powiedzieć, że samym krasnoludom albo ludziom nie udałoby się tego dokonać, ale mogłoby to trwać dużo dłużej, albo pochłonąć wiele niepotrzebnych ofiar.
Jeśli jednak udałoby się Bilbowi wydostać z Gór Mglistych bez pomocy pierścienia, to los jego drużyny nada byłby zagrożony. To właśnie dzięki magicznym właściwościom wynalazku Saurona, Bilbo uwalnia swoich towarzyszy z rąk (czy też raczej z odnóży) ogromnych i strasznych pająków, w sidła których wpadali w czasie wędrówki prze Mroczną Puszczę. Po raz kolejny hobbit uwalnia swoich towarzyszy, kiedy ci dostają się do niewoli elfów. Ten epizod jest możliwy również dzięki pierścieniowi, tak samo jak to, że parokrotnie Bilbo Baggins uchodzi z życiem z ryzykownych spotkań ze Smaugiem.
Magiczny pierścień Saurona, który Bilbo Baggins znalazł przez przypadek w podziemiach Gór Mglistych miał ogromne znaczenie dla losów wyprawy Thorina Dębowej Tarczy. Dzięki jego mocy hobbit wielokrotnie uratował swoich towarzyszy z opresji, z której bez jego pomocy nie umieliby wyjść. Również sam Bilbo kilkakrotnie uratował własne życie dzięki umiejętności stawania się niewidzialnym. Dużo wskazuje na to, że gdyby nie znalezisko Bilba, wyprawa nie tylko trwałaby dużo dłużej i pochłonęłaby dużo więcej ofiar, ale najprawdopodobniej w ogóle nie osiągnęłaby celu, gdyż w którymś momencie jej uczestnicy zostaliby po prostu uśmierceni albo uwięzieni już na zawsze.