Kordian to tytułowy bohater jednego z najbardziej znanych dramatów,jakie wyszło spod pióra Juliusza Słowackiego. To postać szalenie niejednorodna, w dodatku zmieniająca się na przestrzeni dzieła. W różnych momentach swojego życia ulega różnym motywacjom, cały czas stara się postępować szlachetnie i postępować zgodnie z głosem serca. jego postępowanie determinują różne sytuacje i wpływy różnych ludzi. Niekiedy wydaje się postępować sprzecznie wobec samego siebie, dlatego tak trudno dokonać w jego przypadku jednoznacznej oceny. Kim więc był Kordian? Bohaterem, który miał szansę w pojedynkę uwolnić kraj? Szaleńcem, który nie potrafił odróżnić metafizycznych wizji od rzeczywistości? A może tylko zwykłym błaznem, który służy ludziom do tego, by mogli poczuć się mądrzej i lepiej przy jego błazenadzie?
Wiele przemawia za tym, żeby sądzić, iż Kordian był bohaterem narodowym, zdolnym poświęcić swoje własne życie na rzecz wolności Polski i Polaków. Jako dojrzały mężczyzna pała wręcz chęcią działania, chęcią zarażania swoim żarem innych, obdzielania ich swoją energią i doprowadzenia do wspólnego przewrotu, który w końcu przywróciłby Polsce suwerenność, a Polakom godność. Tym większe jest jego zdziwienie, kiedy widzi, jak wygląda sytuacja w kraju naprawdę. Istnieje co prawda spora grupa ludzi młodych, którym przyświeca ten sam cel, co jemu, lecz są oni deprymowani i powstrzymywani przez starszych, którzy nie mają już energii, by walczyć, lub którzy zbyt wiele mają w takiej walce do stracenia. Sytuacja taka prowadzi do impasu, którego Kordian nie jest w stanie zrozumieć. Rozwścieczony do granic wytrzymałości, postanawia postawić wszystko na jedną kartę i uśmiercić cara, co w jego mniemaniu równałoby się z rozwiązaniem problemu. Do egzekucji jednak nie dochodzi, a Kordian zostaje skazany na śmierć.
No właśnie – gdzie jest granica między bohaterstwem a szaleństwem, między odwagą a brawurą? Jakie szanse powodzenia miała misja samotnego zamordowania cara, i dlaczego nie została przez Kordiana w ogóle przemyślana? Czy był to wynik patriotycznego zapału? Wściekłości inercją rodaków? Czy może jednak przebłyskiem szaleństwa? Kiedy po pojmaniu Kordian znajduje się w szpitalu dla obłąkanych, odwiedza go Doktor, którego utożsamiać możemy z diabłem i mówi mu, że jego zachowanie przypomina bełkot innych oszalałych, z których jeden uważa się za Atlasa, a inny za Krzyż Chrystusa. Z perspektywy patriotycznej lektury, budzi się w czytelniku bunt: przecież Kordian walczył o wolność kraju, jak można to postrzegać w takich kategoriach? Warto jednak rozróżnić dwie kwestie: o co się walczy, oraz to, w jaki sposób się o to walczy. Nie można Kordianowi odmówić szlachetności pobudek, ale metody, które podjął pozostawiają wiele do życzenia pod względem logiki.
Jeszcze inną kwestią jest intencja samego autora. Być może Juliusz Słowacki umyślnie sprowokował Kordiana do takiego, a nie innego postępowania, by pokazać nam, jak bardzo nierealistyczny jest schemat bohatera romantycznego, który funkcjonował w Europie od dawna, a który trafił również do Polski za sprawą Adama Mickiewicza. Być może Słowacki specjalnie wyjaskrawił w Kordianie pewne cechy, by pokazać czytelnikowi, że by walczyć w ten sposób trzeba być niespełna rozumu, i że taka walka do niczego dobrego nie prowadzi. W takim wypadku Kordiana wręcz należałoby postrzegać jako szaleńca, a wszystkie jego czyny, jako efekt obłędu. Nie można wszak zapominać, że jego życie od najwcześniejszych lat naznaczone było niestabilnością emocjonalną.
Trudno powiedzieć jednoznacznie, kim był Kordian. Przyznać mu należy szlachetność intencji, chociaż była to szlachetność nieco naiwna. Z drugiej strony, należy również przyznać, że metody działania dalekie były od zdroworozsądkowych i mających jakiekolwiek szanse na powodzenie. Da się to wytłumaczyć, jeśli Kordian był częścią większej konwencji zamierzonej przez Juliusza Słowackiego, która miała uświadomić czytelnikom pewne uniwersalne prawdy. Podsumowując: warto dążyć do bycia bohaterem, ale należy przy tym zawsze pamiętać, by nie przekroczyć cienkiej granicy, która dzieli bohaterstwo od szaleństwa. To drugie wszak nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.