Mała improwizacja to fragment monologu Konrada, głównego bohatera Dziadów cz. III Adama Mickiewicza. Jest to dosyć krótka kwestia, która jest jednak bardzo istotna w szerszym kontekście, ponieważ sygnalizuje nadchodzącą Wielką Improwizację, która stanowi z kolei absolutny fundament nie tylko dramatu Mickiewicza, lecz także dużej części ideologii filozoficznej romantyzmu polskiego. To właśnie wówczas rodzi się Konrad-wieszcz, który bierze na siebie wszystkie cierpienia narodu polskiego oraz stawia się na równi z Bogiem i żąda od niego słynnego „rządu dusz”.
Mała Improwizacja to krótki monolog, który Konrad wygłasza wobec innych więźniów w trakcie wigilijnego zebrania w wileńskim więzieniu. Dotąd milczący Konrad wysłuchiwał jedynie opowieści swoich towarzyszy o cierpieniach, jakie zsyła na Polskę car oraz Senator Nowosilcow. Sprawiał wrażenie nieobecnego, zajętego własnymi myślami. Później więźniowie zauważają, że doznaje natchnienia, widać znany był już z wcześniejszych wieszczych wizji. Konrad zaczyna śpiewać pieśń zemsty, w której opisuje jak krwawa powinna być zapłata wobec wszystkich, którzy wywołują tyle nieszczęść. Pieśń przeraża innych więźniów swoim pogańskim wydźwiękiem, mroczną poetyką oraz ogromnym ładunkiem nienawiści, jaki zawiera. Konrad jednak kontynuuje, zaczyna się proroctwo wygłaszane przez niego wierszem. Rozpoczyna się Mała Improwizacja.
Konrad widzi w niej siebie samego jako orła lecącego bardzo wysoko. Jako postać która wznosi się również w sensie metafizycznym, unosi się niemalże w inny wymiar. Wymiar, w którym widzi losy ludzkie, a także ma dostęp do oglądu przyszłych wydarzeń. Mówi on, że to miejsce proroków i że bardzo wyraźnie widać z niego to, co ma stać się ze światem i z Polską w najbliższym czasie. Próbuje sięgnąć po tę wiedzę, chwycić ją w szpony, jednak nie zdąża. Orzeł zostaje zaatakowany przez kruka niewiadomego pochodzenia, który plącze mu myśli i zakłóca wizję Konrada, choć ten usiłuje z nim walczyć. Mała Improwizacja kończy się zasłabnięciem poety z wysiłku, którego wymaga od niego prorokowanie.
Monolog ten powinien być interpretowany w relacji z Wielką Improwizacją, a także w kontekście całego dzieła. Konrad zaczyna się tu bowiem kreować na jednostkę wybitną, charakterystyczną dla filozofii i literatury epoki romantyzmu. Wierzy, że jego wybitność predestynuje go do widzenia przyszłości i wpływania na losy świata i swojego narodu, co ma swoją kontynuację w Wielkiej Improwizacji. Już tutaj jednak występuje porównanie siebie samego do orła, czyli symbolu polskości. Jego lot zostaje zakłócony przez kruka, który z kolei symbolizować ma Rosję. Cały monolog ma więc wydźwięk mocno symboliczny. Konrad jawi się jako wieszcz, czyli ktoś, kto ma kontakt z metafizyką i kto potrafi odczytywać rzeczywistość również na planie mistycznym. Widać już jednak, że jest to okupione wielkim cierpieniem, bardzo wiele go to kosztuje.
Mała Improwizacja jako próba przewidzenia przyszłych wypadków, kończy się niepowodzeniem. Kruk uniemożliwia orłu przeniknięcie tajemnicy przyszłych wypadków, a sam Konrad słabnie z wysiłku. W dodatku zebranie więźniów musi dobiec końca, gdyż w więzieniu pojawiają się straże. Więźniowie rozchodzą się do swoich cel zostawiając półprzytomnego Konrada w jego celi. Wówczas zaczyna się Wielka Improwizacja, w której poeta zaczyna mierzyć się z Bogiem i stara się zdobyć rząd dusz, by zdjąć z barków świata całe istniejące cierpienie i wszystkie nieszczęścia.