Młodość to czas szeroko pojętej nauki. Z dzieci i młodzieży stajemy się wówczas dorosłymi, a więc musimy poznać mechanizmy świata i życia. Nieraz podchodzimy do wielu zagadnień jeszcze z dziecięcą naiwnością, podczas gdy dorosłość bywa gorzka i niesprawiedliwa. Dlatego też młodość jak najbardziej słusznie można nazwać okresem pierwszych rozczarowań. Dobrze jest wówczas mieć przy sobie kogoś, kto przeszedł ten etap, byśmy mogli oprzeć się na jego doświadczeniu i nie dać ponieść się emocjom, które również w tym okresie oddziałują na nas bardzo silnie. Bardzo często uzmysławia na to literatura.
Juliusz Słowacki poruszył temat rozbuchania emocjonalnego młodości w dramacie, pt. Kordian. Jego głównego bohatera czytelnik poznaje, gdy ten ma zaledwie piętnaście lat. Jest jednak człowiekiem emocjonalnie doświadczonym inteligentnym. Romantyczna literatura wykształciła w nim bardzo specyficzny rodzaj egzaltowanej wrażliwości, dlatego też pierwsze niepowodzenie miłosne prowadzi go do – na szczęście nieudanej – próby samobójczej. Kiedy mija parę lat, Kordian decyduje się na podróż po Europie. Chce sprawdzić, czy wartości, którymi on sam kieruje się w życiu, są aktualne też w innych miejscach na świecie.
Podróż ta okazuje się pasmem gorzkich rozczarowań. Kordian widzi przede wszystkim, że literatura nie jest li tylko przewodnikiem po życiu i świecie, którego dosłownie trzeba się trzymać na każdym kroku, lecz pewnego rodzaju artystycznym owego życia przeinaczeniem. Wdaje się w romans z piękną Wiolettą, lecz wystawia ją na próbę i przekonuje się, że jej uczucie uzależnione jest od jego majątku. W końcu uzyskuje audiencję u samego papieża, którego błaga o wstawiennictwo w walce Polski o odzyskanie niepodległości, lecz okazuje się sprzyjać Rosji i bardziej być politykiem niż duchowym przewodnikiem świata.
Wszystkie te doświadczenia są dla Kordiana wstrząsające, gdyż udowadniają mu, że świat jest miejscem dużo brutalniejszym i dużo bardziej podłym niż wyobrażał to sobie na podstawie młodzieńczych lektur. Rozczarowania te mają swoje konsekwencje, gdyż na ich podstawie dochodzi w Kordianie do duchowej przemiany. Przeistacza się on na szczycie Mont Blanc w dojrzałego poetę, patriotę, który wie, że jedyną wartością, jakiej odtąd będzie hołdował, będzie uwolnienie ojczyzny spod jarzma zaborców.
Z takim właśnie postanowieniem wraca na ziemie polskie i przystępuje do spisku na życie cara. Środowisko konspiracyjne również go rozczarowuje opieszałością swoich działań i brakiem zapału, dlatego decyduje się na samodzielne dokonanie egzekucji. Wówczas jednak zawodzi on sam, ponieważ nawet w tak skrajnych okolicznościach odzywa się w nim nuta ludzka – nie jest w stanie odebrać drugiemu człowiekowi życia, nawet jeśli jest on największym ciemiężycielem jego ukochanej ojczyzny.
Szeregu młodzieńczych rozczarowań doświadczył również Cezary Baryka, główny bohater Przedwiośnia Stefana Żeromskiego. Był to Polak, który wychowywał się w Baku. Jako nastolatek zafascynował się komunizmem i był o krok od nazywania komunistą samego siebie. Wówczas jednak na własnej skórze odczuł czym jest rewolucja tak ochoczo uwielbiana przez te środowiska.
Rewolucja bolszewicka dotarła do Baku i zamiast równości społecznej oraz sprawiedliwości nowego świata, przyniosła ze sobą tylko śmierć, ból, głów, cierpienie i chaos społeczny. Było to na tyle wstrząsające doświadczenie dla kilkunastoletniego Baryki, że nie był on później w stanie z taką samą wiarą angażować się w krzewienie komunizmu, gdy znalazł się w Warszawie i miał styczność z tym środowiskiem. Wiedział już, że rewolucja nie jest rozwiązaniem. Nadal chciał sprawiedliwości i dobrobytu, lecz wiedział, że komunizm nie jest najlepszą do niego drogą.
Młodość była więc dla niego surową lekcją, która nie oszczędziła mu rozczarowania ideałami oraz Polską samą w sobie, która mimo obietnic ojca okazała się krajem chaotycznym i dopiero rodzącym się.