Mały Książę nie mógł uwierzyć własnym oczom. To był Lis! Jego przyjaciel – ten sam Lis, którego kiedyś spotkał na tej ciekawej planecie zwanej Ziemią i który udzielił mu najmądrzejszych rad, jakie kiedykolwiek słyszał. A teraz ten sam Lis, za którym tęsknił przez cały ten czas, szedł ku niemu po jego własnej planecie. Szedł i uśmiechał się szeroko.
– Lisie, drogi przyjacielu – zawołał rozanielony chłopak z daleka. – Co ty tutaj robisz? Jakim cudem przybyłeś tu z tak daleka?
Lis podszedł do swojego przyjaciela dostojnie.
– Widzisz, Książę, nie bez powodu mówi się, że lisy to bardzo przebiegłe zwierzęta. Na Ziemi już od dawna zabiera się zwierzęta w podróże kosmiczne, więc wystarczyło zakraść się na statek i wyskoczyć w odpowiednim momencie. Nie mogłem już wytrzymać z tęsknoty za tobą.
– Ależ się cieszę! Teraz będę mógł pokazać ci to wszystko, o czym wcześniej ci tylko opowiadałem. Pokażę ci moje baobaby. I razem będziemy oglądać wschody i zachody słońca. No i co najważniejsze – przedstawię cię w końcu pani Róży. Wiele jej o tobie opowiadałem.
Lis ewidentnie spoważniał.
– Pani Róża? A więc nadal tu jest?
Mały Książę w moment zrozumiał, o co chodzi przyjacielowi.
– Wiesz, nasza ostatnia rozmowa i cała wizyta na Ziemie dała mi bardzo dużo do myślenia. W drodze powrotnej na moją planetę, rozmyślałem cały czas o tym, jak powinienem postąpić, skoro już wiedziałem, że Róża nie postępowała wobec mnie uczciwie. Biłem się z myślami i nie mogłem dojść do porozumienia sam ze sobą.
Lis wpatrywał się w przyjaciela bardzo uważnie. Książę kontynuował:
– Analizowałem bardzo dokładnie twoje słowa o odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą posiadanie przyjaciela. Postanowiłem bardzo szczerze porozmawiać o tym wszystkim z Różą. Tak zrobiły dorosły, prawda?
– Tak zrobiłby prawdziwy dorosły – odparł Lis kładąc nacisk na słowo „prawdziwy”, gdyż pamiętał, że Książę spotkał na swojej drodze wielu dorosłych ludzi, którzy jednak nie byli godni uznawania ich za autorytety.
– Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Po powrocie na swoją małą planetę od razu poszedłem do Róży i wszystko jej opowiedziałem. Powiedziałem, że już rozumiem na czym polega prawdziwa przyjaźń, wiem, że nie była wobec mnie szczera i że nasza relacja była bardzo niewłaściwa.
– I co ona na to? – Lis był coraz bardziej zaciekawiony.
– Na początku bardzo długo milczała. W pewnym momencie nawet się przestraszyłem, że powiedziałem coś nie tak i bardzo ją uraziłem, ale okazało się, że po prostu mój monolog zrobił na niej duże wrażenie. Odpowiedziała mi, że przez całą moją nieobecność dużo o mnie myślała. Przez ten czas bardzo doceniała cały wysiłek, który wkładałem w jej pielęgnację, ponieważ nagle była jej pozbawiona. Bardzo za mną tęskniła i postanowiła, że kiedy wrócę, przeprosi mnie za wszystko i poprosi o jeszcze jedną szansę. Tak też zrobiła.
– Rozumiem, że się na to zgodziłeś?
– Nie od razu – odparł Książę zaskakująco. – Zastanawiałem się, czy jeśli się zgodzę, nie będzie to dla Róży sygnał, że już zawsze będę jej wybaczał i będzie mogła mnie tak zwodzić w nieskończoność. Później jednak doszedłem do wniosku, że w ten sposób myśleliby pewnie wszyscy dorośli, których spotkałem na różnych planetach, a nigdy nie chciałbym stać się taki, jak oni. Postanowiłem dać Róży jeszcze jedną szansę.
– I co działo się potem?
– Wyobraź sobie, że o tamtej pory nasza przyjaźń zaczęła kwitnąć. Róża naprawdę się zmieniła. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że stała się dla mnie wyjątkowa, mimo tego, że wiem już, że nie jest jedyna w całym wszechświecie. Myślę, że powoli oswajamy siebie nawzajem. To już naprawdę coś innego niż kiedyś.
Lis uśmiechnął się szeroko i powiedział:
– Szczerze mówiąc martwiłem się o to, jak sobie poradzisz po powrocie na swoją planetę. Miałem wrażenie, że możesz nie udźwignąć ogromu informacji, jakim Cię obdarzyłem. Było mi nawet głupio. Teraz jednak widzę, że zrozumiałeś wszystko doskonale i zachowałeś się jak dojrzały człowiek. Chodźmy zatem poznać panią Różę.