Stan wojenny to mroczna strona dziejów Polski ostatnich dekad, która nadal żywa jest w pamięci tych, którzy go przeżyli. Tak silne doświadczenie ogólnonarodowe pozostawiło swój oddźwięk w literaturze polskiej, nawet tej, która piana była już dziesiątki lat po jego zakończeniu. W naszej świadomości już nieco przyzwyczailiśmy się do tego, żę stan wojenny jest częścią naszej historii, młodsze pokolenie nie odczuwa już tak silnie jego grozy. Dlatego tak silnie oddziałuje na czytelnika opowiadanie Olgi Tokarczuk, pt. Profesor Andrews w Warszawie, które przedstawia stan wojenny z perspektywy obcokrajowca. Dzięki temu możemy na nowo przyjrzeć się mrocznemu absurdowi, jaki niósł ze sobą stan wojenny dla mieszkańców Warszawy.
Wizerunek Warszawy oraz jej mieszkańców w opowiadaniu Profesor Andrews w Warszawie poznajemy z perspektywy głównego bohatera. Człowieka, który trafia do Polski na początku stanu wojennego z zachodniego, dobrze prosperującego i wolnego państwa. Nie zna języka polskiego, tym bardziej zdany jest wyłącznie na obserwację i wyciąganie własnych wniosków na podstawie tychże obserwacji. Stan wojenny był wstrząsem dla społeczeństwa, zwłaszcza tej jego części, która zamieszkiwała wielkie miasta, w tym stolicę. Polacy i tak już mocno udręczeni ubóstwem i brakiem swobody spowodowanym ustrojem komunistycznym, teraz zostali pozbawieni swoich podstawowych praw.
Nic dziwnego, że Warszawa jawi się jako przestrzeń nieprzyjazna: na ulicy stoją czołgi, jest zima i wszędzie leży brudny śnieg zmieszany z błotem. Jeśli już widać ludzi na ulicy, są to zapewne osoby stojące w długich kolejkach do sklepów, w których najczęściej brakowało podstawowych produktów. Nie trzeba zbyt mocno używać wyobraźni, by domyślić się, jak tacy ludzie, którzy w każdej chwili walczyli o przetrwanie dla siebie i swoich bliskich, mogli patrzeć na zagubionego obcokrajowca, niemówiącego po polsku. Dlatego też profesor Andrews nie jest traktowany zbyt przyjaźnie, choć w końcu znajduje się pewien Polak, który mimo bariery językowej postanawia mu pomóc. Pokazuje to, że nawet w najmroczniejszych chwilach dziejowych, w głębi duszy każdy z nas nosi odrobinę ciepła i współczucia, którą jest w stanie z siebie wyłuskać.
Warszawa była przedstawiana w dziełach literackich w bardzo wielu momentach przełomowych dla Polski. Przykładem może służyć powieść reportażowa autorstwa Aleksandra Kamińskiego, pt. Kamienie na szaniec. Opisuje ona walkę młodych członków dywersji na ulicach Warszawy w czasie okupacji niemieckiej. Miasto jawi się jako przestrzeń niebezpieczna, na każdym kroku można zostać złapanym, nawet bez powodu, przez niemiecką policję i trafić do więzienia, a nawet zginąć na miejscu. Tym większą odwagą musieli wykazywać się ci, którzy mimo to postanawiali zajmować się działalnością nielegalną, w dodatku wymierzona przeciwko okupantowi. Również społeczność mieszkańców Warszawy nie jest jednorodna.
Z jednej strony są to bohaterowie, którzy każdego dnia pokazują Niemcom, że mimo chwilowej słabości, duch narodu polskiego nie umarł. Z drugiej strony w stolicy pełno jest niemieckich policjantów, wojskowych oraz urzędników. Nie brakuje również konfidentów i szpicli po stronie polskiej. Warszawa w czasie II wojny światowej, znajdująca się pod okupacją, nie była najbezpieczniejszym miejscem do życia, co pokazało wiele różnych dzieł, spośród których jednym z najważniejszych jest na pewno Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego.