Przeciętny człowiek, mówiąc o pustyni ma najczęściej na myśli ogromne złoża piasku ułożonego w wydmy; miejsce o bardzo wysokich temperaturach za dnia i bardzo niskich nocą, gdzie nie występuje żadna roślinność i bardzo znikoma fauna. Takiemu wizerunkowi przeczy jednak opis Pustyni Libijskiej zamieszczony przez Henryka Sienkiewicza w powieści W pustyni i w puszczy.
Pustynia libijska w Pustyni i w puszczy
Pustynia Libijska była ogromnym obszarem, zawierającym w sobie zróżnicowany ekosystem, który charakteryzował się wieloma ciekawymi zjawiskami atmosferycznymi. Obszar, który bezpośrednio dosięgał rzeki Nil był to obszar bardzo żyzny, porośnięty bujnymi trawami, gdzie ludzie budowali swoje siedziby i zajmowali się między innymi hodowlą bydła. Jednak im dalej od rzeki, tym krajobraz robił się bardziej suszy i surowy. Gdy odeszło się wystarczająco daleko, znajdowało się na wyschniętej ziemi, na której coraz rzadziej występowały drzewa, a dominowała tu roślinność ciernista. Ziemię pokrywał piasek i żwir, a krajobraz stanowiły piaszczyste wydmy, skalne wzniesienia, urwiska oraz wyschnięte koryta dawnych rzecz, strumieni i kanałów. Istotnie panował tutaj upał, który w połączeniu z brakiem wody sprawiał, że komfortowe życie w tym miejscu nie było możliwe dla ludzi.
Pustynia niosła ze sobą jednak dużo więcej niebezpieczeństw, niż wysokie temperatury. Chodzi oczywiście o burze piaskowe, które potrafiły pojawić się niespodziewanie i zaskoczyć zabłąkanych wędrowców. Zaczynały się od wzmożonego wiatru, chwilę później na horyzoncie pojawiały się czarne chmury, które przybliżały się w przerażającym tempie do obserwatora i rosły. Wiatr wzmagał się i zaczynał unosić piasek oraz żwir, niekiedy również powstawały bardzo niebezpieczne wiry powietrzne, które mogły dosłownie poderwać człowieka z powierzchni ziemi. Burzom towarzyszyła ciemność spowodowana pyłem zasłaniającym słońce, a także ogromny huk grzmotów przetaczających się po niebie. Burze takie jednak kończyły się tak samo szybko, jak się zaczynały, a po nich nastawał upragniony deszcz, intensywny i obfity, który nawilżał spragnioną ziemię i dawał pustyni wytchnąć.
Najpiękniejsze jednak były na pustyni wschody i zachody słońca. Kiedy wstawało lub chowało się za horyzont, odbijało swoje promienie od tafli Nilu i spowijała cały świat dookoła nieprawdopodobną feerią barw, głównie czerwienią i różem. Sprawiało to bajkowe wrażenie, od którego intensywności trzeba było nieraz aż mrużyć oczy. Noc na pustyni również była widowiskiem, w czasie którego można było podziwiać wielokolorowe i ogromne zorze.