Dziwnie ubrany chłopiec podszedł do mnie powoli. Bił od niego jakiś wewnętrzny spokój, wydawał się godny zaufania. W jego spojrzeniu było coś przyciągającego, figlarnie naiwnego, ale również poważnego. W końcu zbliżył się na tyle, że mogliśmy spokojnie rozmawiać.
– Jak masz na imię? – Spytał.
– Nazywam się Rafał – odparłem niepewnym głosem. – A ty?
– Ja nie mam imienia – odparł chłopiec i uśmiechnął się przepraszająco. – Jestem Mały Książę.
Dopiero teraz to do mnie dotarło – jak mogłem nie poznać Małego Księcia, postaci z mojej ulubionej książki, którą czytałem już dziesiątki razy! Uścisnąłem go serdecznie i przeprosiłem za swoją gafę. Obiecałem również, że jeśli ma ochotę spędzić ze mną trochę czasu, to coś podobnego się już nie powtórzy.
– Chciałbym zobaczyć trochę twojego świata – powiedział.
Najpierw zabrałem Małego Księcia do wesołego miasteczka. Z pewną ciekawością obserwował diabelski młyn, śmiał się ze swojego odbicia w salonie luster, nie wykazał zainteresowania gokartami. Widać było, że w ciele dziesięcio – lub dwunastolatka żyje dużo starsza dusza, której nie bawią już takie młodzieżowe rozrywki. No tak, pomyślałem, Książę był już na tylu planetach i poznał tylu różnych ludzi, że niełatwo go zaskoczyć.
Potem udaliśmy się do zoo. Tu Książę wykazywał dużo większe zainteresowanie. Zatrzymywał się przy każdym stanowisku, przy każdej klatce. Próbował zagadywać do wszystkich zwierząt, co wzbudzało zainteresowanie przechodniów, a moje wielkie wzruszenie. Zapytany o swoje zachowanie przez chwilę milczał.
– Kiedyś, bardzo dawno temu, byłem już na twojej planecie. Spotkałem wówczas pewnego lisa, który bardzo wiele mnie nauczył. Myślisz, że mógłbym go tu spotkać?
Zachmurzyłem się.
– Wiesz, nie sądzę, by twój przyjaciel nadal żył. Z tego co wiem, to było bardzo dawno temu.
Uśmiechnął się.
– To prawda, mógł już odejść z tego świata. Ale to nie znaczy, że nie ma go w żadnym innym. Przecież nic, ani nikt po prostu nie rozpływa się w powietrzu.
Na tego rodzaju filozoficznych rozmowach mijał nam dalszy spacer. Książę bardzo powściągliwy był przy wszelkiego rodzaju gadach i płazach, natomiast zupełnie stracił głowę widząc ptaki, zwłaszcza sowy. Jedna nawet sfrunęła ze swojej gałęzi i wylądowała tuż przy szybie. Twarz księcia była oddalona od jej pyszczka o zaledwie dziesięć centymetrów. Książę zaczął coś do niej szeptać, a ona uważnie przyglądało się jego ustom. Od czasu do czasu do stroszyła skrzydła, czasem przestępowała z nogi na nogę. W końcu, gdy Książę skończył rozmowę, odfrunęła z powrotem na gałąź.
– Czy wy właśnie rozmawialiście? – Spytałem oszołomiony.
– Tak – uśmiechnął się Książę. – Sowy to bardzo mądre ptaki. Byłem kiedyś na planecie zamieszkanej wyłącznie przez sowy, tam nauczyłem się ich języka.
– Na jakich jeszcze planetach byłeś?
– Byłem na planecie, na której spotkałem Króla niemającego żadnych poddanych. Wyobraź sobie, że sądził on, że wydaje rozkazy słońcu, by wschodziło i zachodziło każdego dnia. Innym razem trafiłem na planetę Pijaka. To był bardzo smutny człowiek, który tkwił w szponach nałogu po same uszy. Ciekawa była też planeta bankiera – był on tak zakochany w bogactwie, że wciąż zliczał swój majątek, nie wiedząc nawet, co mógłby z nim uczynić.
– Książę, widziałeś tyle miejsc i poznałeś tylu ludzi, jesteś na pewno bardzo mądrym człowiekiem. Przyznam się szczerze, że ja nie zawsze wiem, jak powinno się żyć. Czy mógłbyś udzielić mi jakiejś rady, która mi pomoże?
Książę zatrzymał się i spojrzał na mnie.
– Nie ma uniwersalnych rad, które pomogą ci żyć. Pamiętaj tylko, że dużo łatwiej będzie ci znieść trudne momenty, jeśli będziesz miał prawdziwego przyjaciela obok siebie.
Zadumałem się widząc, że Książę powoli szykuje się do dalszej kosmicznej podróży.
– Książę, o czym rozmawiałeś z sową w zoo?
– Zapytała mnie, kim jesteś?
– I co odpowiedziałeś?
Książę odwrócił się do mnie po raz ostatni.
– Powiedziałem, że jesteś moim przyjacielem.
Dziś, kiedy wspominam tamto wydarzenie, uważam, że Mały Książę udzielił mi jednej z najlepszych rad. Bez przyjaciół życie byłoby bardzo trudne, a Mały Książę zasłużył w moim oczach na miano prawdziwego Przyjaciela Mądrości.