Wszyscy patrzyli na Adasia z niesłabnącym zainteresowaniem i troską. Wszyscy byli ciekawi tego, co przeżył, czego dokonał.
– Adasiu, nie trzymaj nas dłużej w niepewności – powiedział rozemocjonowanym tonem Andrzej. – Wszyscy się o ciebie bardzo martwiliśmy i chcemy wiedzieć, jak wzbiłeś się w przestworza i co cię tam spotkało?
Adaś Niezgódka wziął głęboki oddech i postanowił przezwyciężyć tremę.
– W którymś momencie po prostu poczułem się lekki jak piórko, a potem zorientowałem się, że wznoszę się ponad ziemię.
Przez tłumek chłopców przebiegło ciche westchnienie.
– Później jednak – kontynuował Adaś – zorientowałem się, że zupełnie nie panuję nad swoim lotem, a gdy kolejne próby odzyskania nad sobą kontroli nie przynosiły skutku, po prostu się rozpłakałem. Wydaje mi się, że ze zdenerwowania musiałem zasnąć, albo nawet zemdleć, bo kiedy odzyskałem przytomność byłem już w zupełnie innym miejscu. Stałem na przezroczystej podłodze, a przede mną była wielka brama, choć nie wiedziałem jeszcze dokąd prowadzi.
Wszyscy chłopcy milczeli ze wzrokiem wbitym w Adasia. Gdy ten zawieszał głos, panowała kompletna cisza.
– Brama była zrobiona z błękitnego szkła. Zapukałem, a w niewielkim okienku pojawił się buldog i na mnie warknął. Byłem zdezorientowany, ale brama otworzyła się i wszedłem, a tam zobaczyłem kolejnego psa. Z przyzwyczajenia gwizdnąłem na niego przyjaźnie, a wtedy… – Adaś musiał przełknąć ślinę ze wzruszenia. – Pojawił się mój stary piesek, Reks.
Wszyscy chłopcy jęknęli ze wzruszenia.
– W dodatku Reks zaczął do mnie mówić! Rozumiecie? Mogłem wreszcie zrozumieć każde słowo, które wypowiadał do mnie mój ukochany piesek!
– Co było dalej Adasiu? Dowiedziałeś się, co to za miejsce?
– Oczywiście. Mój Reks wszystko mi wyjaśnił. Znalazłem się bowiem w psim raju. W miejscu, do którego psy idą, kiedy odchodzą z naszego świata. Reks bardzo dokładnie mnie po nim oprowadził. Okazuje się, że psi raj znajduje się dokładnie w połowie drogi z ziemi do ludzkiego raju. Głównym punktem tego miejsca jest plan doktora Dolittle. Stoi na nim wielki czekoladowy pomnik przedstawiający weterynarza. Wyobraźcie sobie, że można jeść z niego do woli, ponieważ każdego dnia jest odbudowywany. Największe jednak wrażenie zrobiła na mnie ulica Dręczycieli. To ulica, na której znajdują się wszyscy ci, którzy za życia bardzo źle postępowali wobec swoich psów. Dreszcz mnie przechodzi na samo wspomnienie tego miejsca. Na postumentach stoją chłopcy i cały czas wyliczają krzywdy, jakich dopuścili się wobec swoich psów. Pamiętajcie, chłopcy, żebyście nigdy źle nie odnosili się do zwierząt, bo traficie w takie miejsce.
– Jak udało ci się wrócić, Adasiu?
– Tylko dzięki pomocy Pana Ambrożego Kleksa. Myślałem, że nigdy nie uda mi się wrócić na ziemię. Któregoś jednak razu odwiedził mnie szpak Mateusz i przyniósł list od Profesora, w którym ten objaśnił mi tajniki latania i dał instrukcję. Z żalem, ale jednak pożegnałem się z Reksem i innymi poznanymi w psim raju psami. Wyruszyłem w drogę powrotną i gdy tylko trafiłem do Akademii, ruszyłem niezwłocznie, by podziękować panu Kleksowi, a potem do Was, by opowiedzieć Wam to wszystko, co mnie spotkało w psim raju.