U nas w Auschwitzu… autorstwa Tadeusza Borowskiego to opowiadanie wstrząsające na wielu poziomach. Jednak chyba najważniejszym jest poziom moralny, który w ludziach osadzonych w obozach koncentracyjnych, prędzej czy później, zostaje doszczętnie połamany i wyrugowany. Bohaterowie opowiadania są tak mocno wdrożeni w brutalną codzienność obozową, że niejednokrotnie zapominają, że kiedykolwiek istniał jakiś inny świat. Dzięki poznaniu ich motywacji i charakterów, dziś jesteśmy w stanie lepiej zrozumieć dramat ofiar, który nie kończył się wraz z wyzwoleniem obozu, ale niejednokrotnie odciskał piętno na całym ich późniejszym życiu.
Tadeusz – główny bohater opowiadania, narrator. To jego oczyma poznajemy świat obozów koncentracyjnych. Jest człowiekiem, w którym nadal pozostała cząstka pamięci o świecie zewnętrznym, nie zatracił on zdolności do refleksji i do widzenia świata w prawidłowy sposób. W przywoływaniu obrazów i wspomnień z życia przed obozem, pomaga mu pamięć o ukochanej i pisanie do niej listów, które są dla niego namiastką rozmowy z nią. Uczucie miłości świadczy o tym, że Tadeusz nie postradał jeszcze ludzkiej strony swojego wnętrza. Zachowuje również trzeźwość umysłu. Widzi zarówno okrucieństwo nazistów, którego nie potrafi zrozumieć, jak i nędzę i upodlenie współwięźniów. Przy tym cały czas jest w stanie patrzeć na całe okrutne zjawisko istnienia i funkcjonowania obozów zagłady, jak na proces historyczny – ma świadomość, że jeżeli przeżyje, będzie zobligowany do dania świadectwa tym wydarzeniom tak, by nie zostały one przemilczane i zapomniane. Tadeusz zachowuje ludzkie odruchy, co widać choćby po tym, jak stara się załatwiać narzeczonej lekarstwa.
Ukochana Tadeusza – młoda dziewczyna, która podobnie jak Tadeusz, również przebywa w obozie, jednak jedyną możliwością komunikacji między dwojgiem są przemycane nielegalnie listy. W opowiadaniu nie poznajemy jej bezpośrednio, nie mamy dostępu do jej odpowiedzi na listy Tadeusza. Według jego wspomnień, przed wysłaniem do obozu, była to bardzo piękna, szczupła dziewczyna o długich czarnych włosach. Wiemy również, że jej wygląd uległ zmianie w wyniku chorób przebytych w obozie. Tadeusz bardzo idealizuje zarówno jej cechy fizyczne, jak i wewnętrzne.
Witek – kolega Tadeusza, również uczestniczący w kursach sanitarnych. Człowiek pewny siebie i z dystansem podchodzący do obozowej rzeczywistości. Było tak prawdopodobnie przez zajęcie, któremu poświęcał się przed aresztowaniem, a był pomocnikiem komendanta w więzieniu na Pawiaku. Pomagał torturować ludzi. Opowiada Tadeuszowi, jak kiedyś w obronie własnej narzeczonej zastrzelił esesmańskiego psa z broni służbowej. Nie cofnął się zresztą przed próbą zabójstwa człowieka, swojego kolegi, z powodu zwykłej kłótni. Później został aresztowany. Mimo swojej przeszłości nie czuje wyrzutów sumienia. Na kursach wykazuje się niesubordynacją.
Staszek – kolega Tadeusza, również uczestniczący w kursach sanitarnych. Człowiek, który był w stanie dobrze się ustawić nawet w realiach obozu zagłady. Miał szerokie znajomości wśród więźniów, wielu ludzi było jego łużnikami, więc na co dzień czuł się bardzo pewnie. W opowiadaniu pada sformułowanie, że Staszek miał w obozie mocne plecy. Do tego stopnia, że pozwalał sobie na zaburzanie toku kursów i niesubordynację graniczącą z arogancją wobec prowadzących kurs. Miał dużo poczucie humoru i nie bał się go używać.
Kurt – Niemiec, znajomy Tadeusza, który pomagał mu w korespondowaniu z narzeczoną. Był to drobny przestępca, który zresztą miał niedługo zostać wcielony do armii razem z innymi „kryminalistami-ochotnikami”, ale mimo to Tadeusz opisuje go jako człowieka miłego i rozmownego. Kurt na pewno jest pomocny – najpierw sam przekazuje korespondencję Tadeusza, a kiedy nie może tego dłużej robić osobiście, znajduje kogoś na swoje zastępstwo. Jest doświadczony życiowo – życie w obozie dało mu się mocno we znaki, głównie psychicznie.
Hiszpan – człowiek, którego historię opisuje Tadeusz. Został aresztowany we Francji, gdzie musiał zostawić dziewczynę, która była z nim w ciąży. Władze obozu wyraziły zgodę na zorganizowanie parze ślubu na terenie obozu i na wyprawienie skromnego wesela, a także na odbycie przez małżonków nocy poślubnej. Wszystko po to, by dać więźniom iluzję normalnego życia.
Abramek – dawny znajomy Tadeusza, Żyd, członek tzw. „sonderkomando” (specjalnej grupy powoływanej przez Niemców w obozach do wykonywania „zadań specjalnych”, jak np. obsługa komór gazowych, krematoriów czy innych maszyn związanych z eksterminacją). Przykład człowieka całkowicie zlagrowanego, czyli takiego, którego psychika została zupełnie zmieniona i dostosowana do warunków zagłady. Przykładem tego jest ostatnia scena opowiadania, w której Abramek chwali się Tadeuszowi, że on i jego towarzysze z grupy, wynaleźli nowy, bardziej efektywny sposób palenia ludzi. Makabryczne zajęcie stało się dla niego rozrywką, co jest najdobitniejszym przykładem na złamanie w nim wszystkiego, co ludzkie.