Dzień na Harmenzach – streszczenie

Autor: Grzegorz Paczkowski

Wieloletni pobyt w obozach koncentracyjnych powodował, że więźniowie wytwarzali bardzo specyficzną sieć układów, koterii, sympatii i antypatii, żeby jakoś sobie poradzić i przeżyć. Trzeba było wiedzieć do kogo zwrócić się w potrzebie, zawsze mieć coś na wymianę, na handel, wiedzieć, co robić, by nie narazić się esesmanom, bo to mogło skończyć się śmiercią. Właśnie o takim „radzeniu sobie” opowiada opowiadanie Tadeusza Borowskiego pt. Dzień na Harmenzach.

Dzień na Harmenzach – streszczenie krótkie

Opowiadanie Borowskiego opowiada o dniu pracy spędzonym na tzw. „Harmenzie”, czyli podobozie leżącym niedaleko Birkenau. Narrator Tadeusz wraz z innymi więźniami pracuje przy montażu szyn dla kolejki wąskotorowej. Rdzeniem opowiadania jest to, w jaki sposób więźniowie radzą sobie z przetrwaniem, co robią, żeby nielegalnie zdobyć pożywienie (Grek, który rozmawia z Tadeuszem o kradzieży gęsi, Tadeusz, który oddaje porcję zupę Andrzejowi w zamian za jabłka z sadu, pani Haneczka wspomagająca Tadeusza dodatkowymi racjami żywnościowymi). Posiłki same w sobie są obłożone wieloma restrykcjami, więźniowie nie mogą poruszać się w czasie jego trwania, na dodatkowe porcje mogą liczyć tylko najsilniejsi, bo słabi i tak umrą. Więźniowie kradną od siebie nawzajem (np. Iwan, który kradnie Tadeuszowi mydło i daje je Haneczce w zamian za słoninę). W obozie jesteś kimś, jeżeli coś posiadasz, nie tylko jedzenie, ale w ogóle coś wartościowego, dlatego Tadeusz wpada w gniew, kiedy współwięzień niszczy zegarek, który ten z trudem nabył. Znamienny jest również moment, w którym więźniowie udający się na obiad mijają dom dowódcy obozu, piękny urokliwy domek, na którego progu córka oficera bawi się z pięknie utrzymanym, leniwym od dobrobytu psem. Nieprawdopodobna jest ta konfrontacja spokojnego, dostatniego życia jednych ludzi, kosztem piekła innych. Wstrząsająca jest też scena kończąca opowiadanie, w której Żyd Beker zwraca się do Tadeusza o nakarmienie go, by chociaż na śmierć nie musiał iść głodny. 

Dzień na Harmenzach – streszczenie szczegółowe

Opowiadanie rozpoczyna się od opisu pracy głównego bohatera i narratora, Tadeusza, przy montażu szyn wąskotorowej kolejki. Pracuje ona razem z Grekami i Macedończykami. Przez chwilę rozmawia z panią Haneczką, która proponuje mu jedzenie, ale Tadeusz odmawia – nie jest akurat głodny. Kiedy pani Haneczka odchodzi, Grek pracujący z Tadeuszem mówi mu, że źle zrobił, że nie wziął jedzenia, bo zawsze mógł je odstąpić komuś bardziej potrzebującemu. Do rozmowy wtrąca się stary Żyd, jednak Tadeusz bardzo szybko wścieka się i zarzuca mu, że wcześniej, w obozie żydowskim pod Poznaniem, był on odpowiedzialny za karanie ludzi podkradających jedzenie, a nawet posłał na śmierć własnego syna. Żyd broni się, a Tadeusz życzy mu jak najszybszego pójścia „do komina”. Kłótnię urywa nadejście esesmana. 

W kolejnym rozdziale śledzimy pracę robotników zajmujących się obrotową platformą u zbiegu szyn. Tadeusz krzyczy na pracujących, kapo czuwający nad pracą komanda bije ich. Daje on również Tadeuszowi wręcz nierealne wytyczne co do tego, co i w jakim czasie ma zrobić. Pośród więźniów aktualna jest plotka o wieczornej wybiórce ludzi do komór gazowych, dlatego każdy stara się doprowadzić do jak najlepszego stanu. Tadeusz wchodzi w konflikt z więźniem, któremu nie chce oddać swojego zegarka. Więzień rozbija zegarek, a Tadeusz ze złości zaczyna wygwizdywać różne melodie, w tym komunistyczną Międzynarodówkę. Na to reaguje pilnujący ich esesman, a Tadeusz cudem unika śmierci. 

Przychodzi pora posiłku. Tadeusz zdobywa dla swoich ludzi największy kocioł z pożywieniem, choć po chwili okazuje się, że we wszystkich znajduje się jedynie rozwodniona i mało pożywna zupa pokrzywowa. By się posilić więźniowie muszą przejść drogą koło domku dowódcy obozu. Mijają schludnie ubraną małą dziewczynkę, która na progu bawi się z wielkim znudzonym dobermanem. Kawałek drogi przed domkiem wylany jest substancją dezynfekującą, przez którą muszą przechodzić więźniowie, by nie przenosić ewentualnych chorób. Następnie opisane jest spotkanie z Iwanem, mężczyzną, który skradł Tadeuszowi mydło i ofiarował je pani Haneczce, która z kolei przez Tadeusza wysłała mu słoninę. Tadeusz stwierdza ironicznie, że za tak dobre mydło, Iwanowi należy się zdecydowanie więcej. 

Tadeusz pracuje przy odmulaniu rowów. Dłuższą chwilę rozmawia z postem m.in. o tym jak dostał się do obozu. Opisuje swojego młodszego kolegę Janka, który „nic nie rozumiał z obozu”. Janek odezwał się do esesmana nie pytany i bez zdjęcia czapki, za co został ukarany uderzeniem w twarz. Tadeusz rozmawia z piplem o nielegalnym uprowadzaniu gęsi. Zbliża się pora obiadu, grupa Iwana przybywa na posiłek ostatnia, a sam Iwan rozmawia z kapem wskazując na Tadeusza. 

Podczas obiadu więźniom nie wolno się poruszać. Ci, którzy ukradkiem próbują przekraść się do kotłów i wygrzebać z nich większe porcję, są brutalnie karani. Esesmani na oczach więźniów jedzą dużo lepszy posiłek. Na widoku jest również żeńskie komando, w którym jedna dziewczyna karana jest za przyłapanie jej z mężczyzną. Klęczy, a na wyprostowanych ramionach musi trzymać ciężką belkę, cały czas jest również szczuta psem. Na drugą miskę rozwodnionej zupy mogą liczyć tylko ci najsilniejsi. Tadeusz pierwszą porcję oddaje Żydowi Bekerowi, a drugą Andrzejowi, który ma mu za to przynieść jabłka z sadu. Za ten gest zostaje on wezwany na dywanik do kapo. 

Iwan znęca się nad Bekerem za zjedzenie nie swojego posiłku. Więźniom udaje się ustawić na szynach wykolejony pociąg. Nadchodzi czas wybiórki. Tadeusz zostaje podejrzany przez jabłka, które ma w torbie, jednak uwaga esesmanów skupia się na Greku, który nie umie wyjaśnić skąd wziął gęś. Po wybiórce Tadeusz widzi zapłakaną panią Haneczkę. Opowiadanie kończy się sceną, w której Beker przychodzi do Tadeusza pewny, że zaraz pójdzie do gazu i prosi o coś do jedzenia. Kazik, sąsiad Tadeusza, zgadza się nakarmić go do syta. 

Dodaj komentarz