Polacy – jak każdy, bez wyjątku naród – mają swoje zalety i swoje wady. O ile w przypadku zalet należy rzecz zostawić taką, jaka jest, o tyle w przypadku wad, dobrze jest spróbować nad nimi nieco popracować. Trudno jest jednak pracować nad własnymi niedociągnięciami nawet pojedynczemu człowiekowi, a co dopiero całemu narodowi, w dodatku na przestrzeni nie tyle pokoleń, co całych wieków, wszak Polacy od dawna zdają sobie sprawę z tego, że kilka ich cech nadaje się do poprawy. Do zapoczątkowania takiego procesu może służyć literatura, która – jeśli znajdzie sprawnych i inteligentnych twórców – jest w stanie pokazać nasz naród w krzywym zwierciadle w taki sposób, że nie dość, że uświadomimy sobie własne przywary, to jeszcze sami z siebie będziemy się śmiać. Tak właśnie działa Zemsta Aleksandra Fredry.
Mistrzostwo najwybitniejszego polskiego komediopisarza romantycznego polegało nie tylko na stworzeniu wciągającej fabuły, przy której odbiorca niejednokrotnie wybuchnie śmiechem. Fredro w Zemście zawarł również ironiczny i przejaskrawiony wizerunek Polaków, co miało służyć napiętnowaniu pewnych postaw, ale w sposób, który nie budziłby niczyjego sprzeciwu i nie wydawałby się zbyt protekcjonalny.
Pierwszą wadą narodową, na którą Fredro zwraca nam uwagę jest polska nerwowość, impulsywność, krewkość, która niejednokrotnie objawia się w działaniu bez uprzedniego dokładnego przemyślenia tego, co konkretnie wypadałoby zrobić. Emanacją tej cechy jest rzecz jasna Cześnik Maciej Raptusiewicz, którego nerwy wydają się wręcz roznosić. Z równowagi wyprowadzić potrafi go każdy drobiazg, bywa nieuprzejmy czy wręcz arogancki dla innych, co zraża do niego ludzi, on jednak nie widzi w tym nic złego. Jest przekonany o własnej racji w każdym względzie, nie potrafi odpuścić żadnej sprawy. W dodatku ma za sobą awanturniczą przeszłość, co czyni z niego przykład typowego polskiego warchoła, jakich pełno było w Rzeczypospolitej za czasów szlacheckich.
Inną wadę narodową reprezentuje z kolei oponent Raptusiewicza, Rejent Milczek. Jest on osobą przesadnie skromną, chcącą w oczach innych uchodzić za pobożną, cichą, pokorną, co służy jedynie temu, by odwrócić uwagę od swoich różnych zakulisowych zagrań i intryg i odsunąć od siebie ewentualne podejrzenia. Rejent bardzo często zasłania się wolą Bożą, co dodatkowo czyni z niego hipokrytę, człowieka fałszywego i dwulicowego, ponieważ odgrywa przed światem rolę niemalże pustelnika poświęcającego się modlitwie, pracy i sprawiedliwości, ale jego prawdziwa twarz to twarz złośliwa, intrygancka, nie potrafiąca odpuścić – to oblicze człowieka, który zrobi wszystko, by dopiec swojemu wrogowi.
Bardzo ciekawą postacią, z której równie wiele nauki pod względem tego, co można w naszym narodzie poprawić, da się wyciągnąć, jest Józef Papkin. Jest to człowiek głęboko zakompleksiony, któremu życie nie wyszło tak, jakby sobie tego życzył, w związku z czym przepełniony jest goryczą, zazdrością, frustracją, które to uczucia z kolei zaprowadziły go do nieuzasadnionego narcyzmu i mitomanii. Papkin jest przekonany o swojej wspaniałości w zasadzie na każdym polu i taki wizerunek samego siebie stara się wykreować w oczach innych. Im bardziej się stara, tym bardziej kompromituje się w momentach konfrontacji z rzeczywistością, których jest w Zemście niemało.
Warcholstwo i przesadna porywczość. Fałszywa religijność przy jednoczesnym zupełnie antyreligijnym i niemiłosiernym traktowaniu bliźniego. Zakompleksienie, zazdrość i oszukiwanie samego siebie w kwestii tego, kim się naprawdę jest. Takie problemy najbardziej rzucały się w oczy Aleksandrowi Fredrze przypatrującemu się Polakom przełomu XVIII i XIX wieku. To kolejna kwestia, która świadczy o uniwersalności Zemsty. Jej aktualność poraża i chociaż wady powyższe przedstawione są w dziele w sposób ironiczny, z przymrużeniem oka i tak, by wywoływały uśmiech, a nie frustrację, to jednak gorzki wniosek może stanowić fakt, że jako naród nie odrobiliśmy od dwustu lat w zasadzie żadnej z tych lekcji. Nadal w naszym społeczeństwie odnaleźć można z łatwością wszystkie postawy napiętnowane przez Fredrę w Zemście. Pocieszający może być fakt, że takie charaktery reprezentuje tylko jakiś odłam Polaków, a poza nimi istnieją również ludzie uczciwi, dobrzy, spokojni, z otwartymi sercami i głowami. Można mieć tylko nadzieję, że – jak śpiewał wiele lat temu Czesław Niemen – „ludzi dobrej woli jest więcej”.