Mikołajek Rene Goscinny’ego to seria zbiorów opowiadań, opowiadających o losach tytułowego ośmiolatka. W jego przygodach łatwo jest odnaleźć dziecięcą perspektywę i patrzenie na świat, które wszyscy znamy z własnego dzieciństwa. To właśnie sprawia, że z głównym bohaterem tak łatwo jest się utożsamić, a to z kolei przesądza o niesłabnącej popularności tych utworów na całym świecie.
Najbardziej zapadła mi w pamięć historia, w której Mikołajek wraz ze swoim najlepszym kolegą z klasy, Alcestem, zapragnęli spróbować, jak to jest, gdy pali się cygaro. Alcest podprowadził jedno swojemu ojcu. Czynność ta w oczach kilkulatków bezsprzecznie kojarzyła się z dorosłością, a do tej każde dziecko nieświadomie dąży. Chłopcy natrafili jednak na kłopot – nie mieli zapałek i z dużym trudem przyszło im zdobycie ich.
Samo palenie cygaro oczywiście było przejściem traumatycznym, ponieważ używki nie są przeznaczone dla niewyrobionych dziecięcych organizmów. Nie dość więc, że palenie cygara okazało się niesmaczne, a wręcz obrzydliwe, to jeszcze pozostawiało po sobie nieprzyjemne konsekwencje. Gdy Mikołajek powrócił do domu, czuł się źle. Natomiast gdy poczuł zapach tytoniu, ponieważ jego ojciec palił w domu fajkę, dostał mdłości. Tak zakończyło się bezmyślne dążenie za źle rozumianą dorosłością.
Ta niepozorna na pierwszy rzut okaz historia pokazuje wiele głębszych prawda o człowieku, zwłaszcza o takim, który dopiero rozpoczyna swoją ziemską wędrówkę, ale nie tylko. Często jest tak, że pragniemy bardzo czegoś i nie zastanawiamy się czy jest nam to naprawdę potrzebne, czy może nam to do czegoś posłużyć. Bardzo ulegamy w takich sytuacjach emocjom, zamiast spojrzeć na sprawę racjonalnie. Dla dzieci używki są czymś niesamowicie pociągającym, ale nie dlatego że chcą ich naprawdę spróbować, ale dlatego że używają ich dorośli. Dzieci nie tyle same chcą być dorosłe, co bardzo chcą być JAK dorośli, którzy ich otaczają, żeby czuć się pełnoprawnymi członkami rodziny czy danej społeczności.
Takie emocjonalne podejście do chęci zdobycia nowego doświadczenia, niepoparte zdrowym rozsądkiem, często kończy się dla nas źle. Nie tylko kiedy jesteśmy dziećmi, bowiem równie silne emocje towarzyszą nam w dorosłym życiu, przez co nieraz dążymy do rzeczy, których nie tylko tak naprawdę nie potrzebujemy, ale które w ostatecznym rozrachunku ostatecznie mogą nam poważnie zaszkodzić. Opowiadanie to uświadamia nam i przypomina, że nie należy robić w życiu nic wyłącznie dlatego, by udowodnić coś drugiemu człowiekowi. Nie należy robić nic bez przyjrzenia się najpierw, dlaczego w ogóle chcemy coś zrobić albo posiąść. Po co nam to, co nam to przyniesie? Myślę, że takie podejście może uchronić nas od wielu bardzo złych sytuacji w naszym życiu.